Alarm u Niemców, 9 zgonów w Rwandzie. "Spektakularne objawy zakażenia"
W Niemczech dwie osoby podejrzane o zakażenie niebezpiecznym wirusem trafiły do izolacji. Wirus Marburg, podobnie jak Ebola, między ludźmi przenosi się przez kontakt z płynami ustrojowymi osób zakażonych. Daje dotkliwe objawy w postaci gorączki krwotocznej i jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia - w krajach afrykańskich śmiertelność wynosi 88 proc. Czy istnieje ryzyko nowej epidemii w Europie?
1. Wirus Marburg w Hamburgu? Dwie osoby w izolacji
Do Rwandy, dotkniętej wybuchem bardzo zakaźnego wirusa Marburg, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przygotowuje awaryjne dostawy środków zabezpieczających. Kraj ten potwierdził już 27 przypadków wirusa, który odpowiada za 9 zgonów. Stało się to zaledwie kilka dni po ogłoszeniu informacji o rozsiewaniu się wirusa. Wirus Marburg pochodzi z tej samej rodziny co Ebola i ma wskaźnik śmiertelności sięgający 88 proc. w krajach afrykańskich - podaje WHO. Obecnie nie ma na niego ani szczepionki.
Szef WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus, pokazał na platformie X, jak WHO przekazuje środki ochrony do zapobiegania rozprzestrzenianiu się epidemii - ponad 500 zestawów produktów do opieki klinicznej oraz zapobiegania zakażeniom.
Strong infection prevention measures are pivotal to curbing the spread of #Marburg virus disease. Supporting Rwanda’s efforts to end the Marburg outbreak, @WHO, with @USAID support, has delivered over 500 kits of clinical care & infection prevention and control supplies as… pic.twitter.com/OiUVHsXoRh
— WHO African Region (@WHOAFRO) October 2, 2024
Jednak wirus mógł trafić już do Europy. Obecnie dwie osoby są badane w Hamburgu w związku z podejrzeniem zakażenia zagrażającym życiu wirusem Marburg. Według niemieckich władz jedna z tych osób pracowała ostatnio w szpitalu w Rwandzie, gdzie leczono osoby zarażone.
Osoby, które zostały odizolowane i są leczone w Hamburgu, przyleciały z Rwandy do Frankfurtu i pojechały do Hamburga pociągiem. Jedną z nich miał być dwudziestokilkuletni student medycyny, który skontaktował się z medykami w Hamburgu, bo obawiał się zakażenia chorobą tropikalną w Rwandzie - podały niemieckie media.
Władze sanitarne zdecydowały o natychmiastowym odizolowaniu obu osób jeszcze na dworcu kolejowym. Trafiły do specjalnego obszaru Szpitala Uniwersyteckiego Eppendorf (UKE), gdzie poddano jej badaniom.
Na wszelki wypadek ustalono też dane pasażerów pociągu, którzy mogli mieć kontakt z podejrzanymi o zakażenie niebezpiecznym wirusem - mogło ich być ponad 200. Jednak uznano, że sytuacja obecnie nie wymaga wprowadzenia kwarantanny.
2. Marburg groźniejszy niż Ebola? Ekspert wyjaśnia
Wirusa Marburg porównuje się często do Eboli ze względu na występowanie gorączki krwotocznej. Jednak dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, adiunkt w Katedrze i Zakładzie Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz asystent w Zakładzie Mikrobiologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM, podkreśla, że Ebola i Marburg są dwoma różnymi wirusami, należącymi jednak do jednej i tej samej rodziny Filoviridae.
- Powodują one gorączki krwotoczne, ale to są mimo wszystko dwie osobne choroby. Zakażenia wirusem Marburg mają nieco mniejszą śmiertelność od wirusa Ebola, przynajmniej od niektórych jego szczepów. Wirus Marburg również potrafi bardzo zaszkodzić, bowiem jego śmiertelność waha się od 50 do 80 proc. Ta śmiertelność jest wysoka, ale jest nieznacznie niższa niż w przypadku wirusa Ebola, gdzie może sięgać ponad 80 proc. - zaznacza rozmówca WP abcZdrowie.
Ekspert przypomina, że wirusy gorączek krwotocznych przenoszą się przez bezpośredni kontakt, ale drogi transmisji mogą być bardzo różne.
- Może nastąpić to zazwyczaj przez bezpośredni kontakt z płynami ustrojowymi osoby chorej lub też z przedmiotami zanieczyszczonymi takimi płynami (ubrania, pościel czy sprzęt medyczny). W krajach Trzeciego Świata może być to także droga krwi i preparatów krwiopochodnych. Teoretycznie jest możliwa droga transmisji seksualnej, ale wyraźnie trzeba powiedzieć, że pacjent, który ma gorączkę krwotoczną, zazwyczaj nie ma ochoty na zbliżenie. W związku z tym wirusa wykrywa się co prawda w wydzielinie pochwy czy w nasieniu, natomiast zakażenie w ten sposób jest mało prawdopodobne - podkreśla wirusolog.
3. Zakazili się od małp
Specjalista przypomina, że nazwa wirusa powstała po tym, jak w 1967 roku na niemieckim uniwersytecie w Marburgu zakaziło się kilka osób, które zajmowały się izolacją hodowli komórkowych z małp.
- Nikt wówczas nie wiedział, że małpy mogą przenosić takiego wirusa - wtedy został wykryty po raz pierwszy - mówi wirusolog.
Jak dodaje, w większości przypadków mamy do czynienia z pojedynczymi ogniskami epidemicznymi, które najczęściej nie przekraczają kilkunastu, góra kilkudziesięciu osób. - W przypadku Marburga nigdy nie było takiej sytuacji, jak w przypadku Eboli, kiedy 11 lat temu wirus zawędrował do zachodnioafrykańskich miast i był wówczas z nim większy problem - mówi dr Dzieciątkowski.
- Jeżeli chodzi o wirusa Ebola, to praktycznie wszystkie zakażenia były na terenie Afryki. Wyjątek to przypadek w 2013 roku w Hiszpanii, kiedy w celu lepszej terapii przywieziono tu zakonnicę z Afryki. Był też jeden przypadek na terenie Stanów Zjednoczonych, kiedy również przewieziono tu obywatela amerykańskiego dla zapewnienia mu lepszego leczenia - wyjaśnia ekspert.
4. Jak się zarażamy? "Spektakularne objawy zakażenia"
Jednak jak dodaje nasz rozmówca, Marburg należy do wirusów, które powodują "bardzo spektakularne i nasilone objawy kliniczne", w związku z tym identyfikacja, zwłaszcza pacjenta objawowego, nie jest trudna. Stąd też dr Dzieciątkowski uspokaja, że ryzyko ogólnoświatowej epidemii jest niskie. - Wystarczy obserwować takiego pacjenta i go odizolować - tłumaczy.
Objawy choroby są jednak bardzo dotkliwe.
- Na samym początku przez mniej więcej cztery dni to będą objawy grypopodobne: wysoka gorączka, bóle stawów, mięśniowe i bóle oczu. Później dochodzą do tego krwawe wymioty oraz biegunki, zaczynają się pojawiać podskórne wybroczyny, a następnie niewydolność wielonarządowa, w konsekwencji prowadząca do śmierci - wymienia wirusolog.
Czy potencjalne wykrycie Marburga w Niemczech jest także ostrzeżeniem dla Polski?
- Praktycznie wszystkie przypadki filowirusowych gorączek krwotocznych, czyli wywołanych zarówno przez wirusa Marburg, jak i przez wirusa Ebola, dotyczyły krajów afrykańskich - zaznacza ekspert.
W Europie wirusy nie stanowi dziś zagrożenia, a w przypadku Eboli mamy lek - skuteczny jest remdesiwir. - Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że zanim wynaleziono remdesiwir ponad dekadę temu, najskuteczniejszym sposobem ograniczenia zakażeń był kordon sanitarny. Po prostu wtedy wioskę, w której występowały tego typu zakażenia, otaczało wojsko i kto miał przeżyć, ten przeżył - mówi dr Dzieciątkowski.
Joanna Rokicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.