Skutecznie wykańcza wątrobę. "Mieliśmy dosłownie serię zgonów"
Rośnie liczba zgonów z powodu chorób wątroby związanych z alkoholem. Naukowcy alarmują, że tempo wzrostu widać szczególnie u młodych dorosłych i kobiet. – Mieliśmy w ostatnich miesiącach dosłownie serię zgonów u młodych pacjentek. Wątroba była już tak uszkodzona, że nie udało się ich uratować – przyznaje dr hab. n. med. Jerzy Jaroszewicz, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego.
W tym artykule:
Alkohol coraz szybciej wykańcza wątrobę
Z opublikowanych kilka dni temu w JAMA Network Open badań wynika, że coraz szybciej przybywa zgonów z powodu chorób wątroby związanych z alkoholem. Naukowcy wskazują, że w USA wzrost takich przypadków sięga już niemal 9 proc., podczas gdy do niedawna był na poziomie 3,5 proc. (badanie objęło dane z lat 2018-2022 w porównaniu do lat 2006-2018).
Niepokojącą tendencję widać szczególnie u młodych dorosłych, a także kobiet, u których wskaźniki śmiertelności (wzrost o ok. 4,3 proc. rocznie) rosną już niemal dwukrotnie szybciej niż u mężczyzn.
Alarmujący trend dotyczy także Polski. – W szpitalu i poradni wyraźnie widzimy, jak dramatyczne skutki powoduje nadmierne i wieloletnie picie alkoholu. Rocznie z powodu chorób wątroby umiera już 25 tys. Polaków, do połowy tych przypadków doprowadził alkohol – zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie dr hab. n. med. Jerzy Jaroszewicz, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego i kierownik Katedry Chorób Zakaźnych i Hepatologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
– Alkohol to bez wątpienia główna przyczyna zgonów z powodu chorób wątroby i na razie nic nie wskazuje na to, by ten trend miał się odwrócić, a wręcz się nasila. Widzimy to coraz częściej u młodych ludzi, a szczególnie młodych kobiet. Trafiają do nas pacjentki z ciężką chorobą alkoholową, która prowadzi albo do alkoholowego zapalenia wątroby z żółtaczką lub marskości, rozwijającej się znacznie dłużej, bo nawet kilkanaście lat. Niestety, do zgonu może dojść bardzo szybko – zaznacza lekarz.
Dodaje, że ten niepokojący trend dotyczy już nawet kobiet przed trzydziestką. – Widzimy, że najczęściej trafiają do nas kobiety w wieku ok. 28-50 lat. Mieliśmy w ostatnich miesiącach dosłownie serię takich zgonów, bo pacjentki szukały pomocy za późno. Wątroba była już tak uszkodzona, że nie udało się ich uratować – podkreśla prof. Jaroszewicz.
Według niego to głębszy problem nie tylko medyczny, ale psychologiczno-społeczny. Kobiety znacznie później szukają pomocy niż mężczyźni. Albo nie szukają jej wcale. – Problem próbują ukrywać już nawet w szpitalu. Licząc, że nie wyda się, dlaczego tak ciężko chorują. Jesteśmy jednak w stanie dokładnie to weryfikować, bo wykorzystujemy w badaniach konkretne markery spożycia alkoholu w ciągu ostatnich trzech miesięcy i widzimy wyraźnie, kto nadużywa alkoholu – tłumaczy lekarz.
– Aktualnie obserwujemy jednak niepokojący trend. Z jednej strony jest więcej przypadków młodych ludzi, po 40. roku życia, z alkoholową chorobą wątroby, dla których przeszczep jest jedynym ratunkiem, a z drugiej główną przyczyną transplantacji staje się stłuszczeniowa choroba wątroby, związana z zaburzeniami metabolicznymi – podkreślała też w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Marta Wawrzynowicz-Syczewska, która kieruje oddziałem chorób zakaźnych, hepatologii i transplantacji wątroby w Samodzielnym Publicznym Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym przy ul. Arkońskiej w Szczecinie.
"Najbardziej szkodliwy mit"
Amerykańscy eksperci dopatrują się przyczyn w szkodliwych nawykach, dotyczących nadużywania alkoholu, które nasiliły się w pandemii, ale też długoterminowych problemów zdrowotnych, takich jak otyłość i nadciśnienie.
Prof. Jaroszewicz podkreśla natomiast, że za ciężkimi chorobami wątroby, które leczy na swoim oddziale, nie zawsze stoi codzienne picie "na umór". – Wręcz przeciwnie. Wiele z tych przypadków to efekt regularnego picia małych ilości, nawet jednej lampki wina dziennie. Wbrew stereotypom, taka ilość też szkodzi i to poważnie, bo tu absolutnie nie ma zależności liniowej. Takie myślenie to najbardziej szkodliwy mit – podkreśla prof. Jaroszewicz.
– Ponadto musimy sobie zdawać sprawę z tolerancji na alkohol, w kontekście konsekwencji dla wątroby. Kobiety mają gorszą tolerancję niż mężczyźni, ale w tej grupie są także osoby z nadwagą i otyłością. Najnowsze badania pokazują, że dla osoby otyłej jedna jednostka, czyli ok. 10 g czystego alkoholu to jak cztery dla osoby szczupłej – zaznacza lekarz.
– Mamy tu także do czynienia z nakładaniem się jednego procesu na drugi, bo osoby z nadwagą i otyłością często mają już rozwinięte niealkoholowe stłuszczenie wątroby. Jeśli więc do tego nadużywają alkoholu, to do poważnych uszkodzeń wątroby dojdzie znacznie szybciej – wskazuje ekspert.
Dodaje, że niealkoholowe stłuszczenia staje się też plagą u młodych ludzi, więc przy nadmiernym piciu oni też konsekwentnie "pracują" na chorą wątrobę. – To już niestety plaga. Problemem jest jednak fakt, że choroby wątroby nie są "modne". Nie ma mody na zdrową wątrobę, więc z naszymi apelami trudno się przebić do społecznej świadomości – przyznaje lekarz.
Coraz częściej lądują na "wytrzeźwiałkach"
Fakt, że kobiety piją więcej, widać też, gdy przyjrzymy się, kto pojawia się na tzw. wytrzeźwiałkach. – Kiedyś kobieta na izbie wytrzeźwień to była rzadkość. 25 lat temu wśród osób, które do nas trafiały, kobiety stanowiły zaledwie 5 proc. Teraz jest ich już prawie trzy razy więcej, bo ten odsetek wzrósł do 13 proc. – wskazywał rozmowie z WP abcZdrowie Mariusz Nawrot, dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie. – To kobiety w różnym wieku, również bardzo młode, które łączą alkohol ze środkami psychoaktywnymi – dodał.
Co piąta osoba, która trafia na Kolską w Warszawie, to kobieta. Choć przewagę w stołecznej "wytrzeźwiałce" mają mężczyźni, to kobiety są najczęściej agresywne. – Potrafią godzinami wykrzykiwać wyzwiska pod adresem naszych pracowników i są agresywne fizycznie – wskazywał w rozmowie z WP abcZdrowie Daniel Witkowski, kierownik Działu Przerywania Ciągów Alkoholowych.
Jeśli na takim piciu nie ucierpi wątroba, to nie znaczy, że jesteśmy bezpieczni. – Czynnikiem wyzwalającym, który może przyspieszyć wystąpienie udaru nawet o wiele lat, może być nadużywanie alkoholu czy substancji psychoaktywnych – zaznaczał w rozmowie z WP abcZdrowie neurolog prof. Konrad Rejdak. Zwracał uwagę, że wzrost przypadków udarów widać najbardziej u osób wieku 30-50 lat, ale niepokojący jest fakt, że są też rozpoznania u 17-18-latków.
Wśród młodych pacjentów przeważają mężczyźni, ale u kobiet zaczyna się nasilać negatywny trend związany z nadmiernym piciem. Przy czym stan upojenia alkoholowego jest najbardziej niebezpieczny u osób, które wprawdzie nie piją regularnie, ale wypijają nagle duże dawki przy jednej okazji.
– Wydaje im się, że jak piją rzadko, to nic im nie grozi, tymczasem to nieprawda. W takim stanie może dojść do gwałtownego skoku ciśnienia i udaru, a także zachłyśnięcia. To nie musi być wynik wieloletniego picia – przestrzegał prof. Rejdak.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: "Alcohol-Associated Liver Disease Mortality", JAMA Network Open, 11 czerwca 2025.
Źródła
- JAMA Network Open
- WP abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.