Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. Dr Grzesiowski: Jeśli puścimy wszystko na żywioł, za dwa miesiące wzrosty zakażeń znowu powrócą

Avatar placeholder
27.04.2021 12:36
Dr Grzesiowski: Wyraźnie widać, że trzecia fala epidemii koronawirusa w Polsce już się przełamała.
Dr Grzesiowski: Wyraźnie widać, że trzecia fala epidemii koronawirusa w Polsce już się przełamała. (Getty Images)

- Wyraźnie widać, że trzecia fala epidemii koronawirusa w Polsce już się przełamała. To jednak nie jest powód, aby znosić na raz wszystkie restrykcje. Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że jeśli pójdziemy na żywioł, to wariant indyjski, brazylijski lub południowoafrykański, a one wszystkie są już w Europie, mogą zdobyć dominację i wtedy będzie bardzo źle - ostrzega dr Paweł Grzesiowski.

spis treści

1. "Mamy bardzo dobre wieści ze szpitali"

We wtorek 27 kwietnia resort zdrowia opublikował nowy raport. Wynika z niego, że w ciągu ostatniej doby 5 709 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Z powodu COVID-19 zmarło 460 osób.

Dr Grzesiowski: Wyraźnie widać, że trzecia fala epidemii koronawirusa w Polsce już się przełamała.
Dr Grzesiowski: Wyraźnie widać, że trzecia fala epidemii koronawirusa w Polsce już się przełamała. (Getty Images)
Zobacz film: "Prof. Simon o płatnej opiece medycznej osób, które nie chciały się zaszczepić przeciwko COVID-19 i zachorowały"

- Wyraźnie widać, że spada dzienna liczba zakażeń koronawirusem. Jeśli porównamy wyniki tydzień do tygodnia, zobaczymy nawet 50-procentowe obniżenie. Więc można powiedzieć, że trend spadkowy jest już ugruntowany. Trzecia fala epidemii w Polsce wyraźnie się przełamała - opowiada dr Paweł Grzesiowski, pediatra oraz ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19.

Dr Grzesiowski podkreśla, że również ze szpitali docierają bardzo dobre informacje. - Obniża się liczba osób hospitalizowanych z powodu COVID-19. W tej chwili mamy już o 7 tys. mniej pacjentów w szpitalach niż w szczycie trzeciej fali. Jest też mniej zajętych respiratorów, choć w tym przypadku liczby będą spadać powoli, ponieważ walka o życie najciężej chorych trwa kilka tygodni - wyjaśnia ekspert.

2. Wirus "zjada" własny ogon

Zdaniem dr. Grzesiowskiego widać wyraźną poprawę sytuacji epidemiologicznej w Polsce. Wpłynęło na to kilka czynników.

- Zawsze jest tak, że jeśli wirus zakaził dużo osób, potem zaczyna "zjadać" własny ogon. Po prostu nie ma już kogo zakażać, więc epidemia zaczęła samoistnie wygasać. Dodatkowo sprzyjał temu wprowadzony lockdown - mówi dr Grzesiowski.

Według eksperta obecnie jest dobry czas na odmrożenie gospodarki. Jednak powinno się to odbywać w sposób racjonalny.

- Czy spadek dziennej liczby zakażeń jest powodem, żeby wszystko uruchomić bez żadnej kontroli? Nie. Jeśli puścimy wszystko na żywioł, za dwa miesiące wzrosty zakażeń znowu powrócą. To jest jak ze śluzą na tamie – kiedy ją podnosimy leci więcej wody, więc musimy znowu ją obniżyć. Musimy więc bardzo rozsądnie postępować i ciągle przypominać ludziom, że koronawirus nigdzie nie zniknął, on dalej krąży w społeczeństwie - opowiada dr Grzesiowski.

Jak podkreśla lekarz, obecnie najlepszą strategią jest wykonanie jak największej liczby szczepień przeciw COVID-19 oraz powszechne testowanie.

- Wciąż robimy znacznie mniej testów niż inne kraje z naszego regionu. Powinniśmy więc cały czas tłumaczyć ludziom, że testy i izolacja zakażonych są bardzo ważne - mówi dr Paweł Grzesiowski.

3. Indyjski wariant koronawirusa

Właśne Włochy poinformowały, że na terytorium tego kraju został wykryty pierwszy przypadek zakażenia indyjskim wariantem koronawirusa (B.1.617). Wcześniej takie przypadki potwierdzono w Szwajcarii, Belgii oraz Wielkiej Brytanii. Zdaniem naukowców indyjski wariant SARS-CoV-2 również mógł już dotrzeć do Polski.

Nowy wariant zawiera dwie istotne mutacje E484Q i L452R. Innymi słowy, jest "mieszanką" wariantu kalifornijskiego (1.427) oraz południowoafrykańskiego.

Zdaniem dr. Grzesiowskiego nowa mutacja może być przyczyną wzrostu zakażeń w Europie, ale dopiero za jakiś czas.

- To nie jest tak, że pojedyncze przypadki zakażeń nowym wariantem są w stanie spowodować falę epidemii. Mutacja potrzebuje 2-3 miesiące, żeby ewentualnie przejąć kontrolę. Pokazują to też doświadczenia z wariantem brytyjskim, który potrzebował kilku miesięcy, żeby się rozprzestrzenić. Przy tym wtedy było "pusto", nie było innych wariantów SARS-CoV-2. Obecnie mutacje konkurują ze sobą i brytyjski wariant wcale nie chce oddawać pola, chce dalej zakażać. Wszystko też wskazuje, że indyjski wariant wcale nie jest bardziej zakaźny. Będzie to więc walka między mutantami - opowiada dr Grzesiowski.

Jak podkreśla ekspert, jeśli będziemy pilnować izolacji zakażonych, opóźnimy proces powstania kolejnej fali epidemii.

- Jeżeli jednak pójdziemy na żywioł, trzeba liczyć się z tym, że wariant indyjski, brazylijski lub południowoafrykański, a one wszystkie są już w Europie, mogą zdobyć dominację i wtedy będzie bardzo źle. Te warianty koronawirusa mogą częściowo przełamywać odpowiedź immunologiczną zarówno po przechorowaniu, jak i zaszczepieniu - ostrzega dr Grzesiowski.

Zobacz także: Kupiłam fałszywy test na koronawirusa. Wystarczy mieć 150 zł. "To prosta droga do aresztu"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze