Koronawirus w Polsce i na świecie. Dr Tomasz Dzieciątkowski podsumowuje 2020 r. i wyjaśnia, dlaczego już nigdy nie wrócimy do starej "normalności"
- Epidemia koronawirusa w bardzo brutalny sposób wykazała słabość polskiej służby zdrowia. Na jaw wyszły dziesiątki lat zaniedbań i niedofinansowywania. Jakimś cudem przetrwaliśmy ten rok, ale jeśli nic się nie zmieni, system w końcu padnie - mówi dr Tomasz Dzieciątkowski, podsumowując 2020 rok. Wirusolog również uważa, że nie warto liczyć na szybki powrót do "normalności", ponieważ pandemia koronawirusa bezpowrotnie zmieniła nasz świat.
1. Koronawirus. Podsumowanie roku
31 grudnia Ministerstwo Zdrowia opublikowało nowy raport dotyczący sytuacji epidemiologicznej w Polsce. Przybyło 13 397 nowych przypadków zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. W ciągu ostatniej doby z powodu COVID-19 zmarły łącznie 532 osoby. Łącznie od wybuchu epidemii zachorowało w Polsce ok. 1,28 mln osób. Zmarło ponad 28 tys.
Koronawirus zdominował 2020 rok nie tylko w naszym kraju. Na świecie COVID-19 przeszło już 82,7 mln osób. Zmarło ponad 1,8 mln.
Zdaniem dr. hab. Tomasza Dzieciątkowskiego, wirusologa z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, tylko w Polsce i USA epidemia koronawirusa została upolityczniona do tego stopnia, że czasami ocierała się o absurd.
- Polski rząd można pochwalić tylko za szybką i skuteczną reakcję na początku wiosny. Wprowadzenie w marcu i w kwietniu lockdownu, choć odbyło się to kosztem całego narodu, kupiło nam więcej czasu. Niestety, zostało to zaprzepaszczone, ponieważ nadchodziły wybory prezydenckie i premier arbitralnie uznał, że epidemia jest już w odwrocie, choć nie było ku temu żadnych naukowych przesłanek - opowiada dr Dzieciątkowski. - Absolutnie bezpodstawnie zostały poluzowane restrykcje. Ogłoszono wielki triumf, ale przy tym nie opracowano żadnej spójnej strategii dalszej walki z epidemią - dodaje wirusolog.
Zdaniem dr. Dzieciątkowskiego, dalej było tylko gorzej.
- Pod koniec wakacji nagle pojawiło się zasadnicze pytanie, czy można otworzyć szkoły, czy dzieci powinny jednak kontynuować naukę zdalnie? Kwestia ta została załatwiona na łapu-capu. Program powrotu dzieci do szkół napisano na przysłowiowym kolanie w ciągu 2 ostatnich tygodni sierpnia. Przy czym główną odpowiedzialność przerzucono na barki dyrektorów szkół, którzy kompletnie nie mieli kompetencji w tym zakresie. W tym czasie z ust rządzących popłynęły dziwne komunikaty, że koronawirus w szkołach i kościołach nie zaraża - opowiada dr Dzieciątkowski. - Efekty tych chaotycznych działań już było widać we wrześniu, kiedy gwałtownie zaczęła rosnąć liczba zakażeń - dodaje.
Zdaniem wirusologa wszystko, co się działo później, było efektem kuli śnieżnej. - Najpierw przekroczyliśmy tysiąc zakażeń dziennie i był duży szok, ale wkrótce już mieliśmy 10, 20, a potem prawie 30 tys. zakażeń dziennie - opowiada dr Dzieciątkowski.
2. Epidemia pokazała, że król jest nagi
Epidemia koronawirusa była olbrzymim wyzwaniem dla polskiego systemu opieki zdrowotnej, który dwukrotnie ocierał się o załamanie. Od marca wielu pacjentów, chorych na choroby przewlekle, wciąż nie ma dostępu do opieki lekarskiej.
- Epidemia koronawirusa w sposób brutalny wykazała słabość całego systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Ale nie jest to zaskoczeniem. Wszyscy wiedzieli, że przez dziesiątki lat system był zaniedbywany. Dramatycznie brakuje personelu medycznego, a ten, który jest w Polsce, jest źle opłacany i przemęczony - opowiada dr Dzieciątkowski. - Prawda jest taka, że jeśli coś nie zostanie z tym zrobione, nie będą poczynione głębokie reformy, to wcześniej, czy później ten system padnie. Zakładałbym, że stanie się to niestety wcześniej - dodaje wirusolog.
3. Koronawirus w Europie i na świecie
Zdaniem dr. Dzieciątkowskiego pozostałe kraje Europy zachowywały się w miarę odpowiedzialnie.
- Według mnie w Unii Europejskiej wzorem dla naśladowania pozostają Niemcy, którzy wprowadziły niezwykle skuteczny system testowania i śledzenia kontaktów - opowiada dr Dzieciątkowski. - Jeżeli chodzi o cały świat, to tutaj bardzo ważną dla epidemiologii była rola Nowej Zelandii, Korei Południowej, Wietnamu oraz Singapuru. Te kraje modelowo poradziły sobie z koronawirusem, odnotowując minimalną liczbę zakażeń i zgonów - dadaje wirusolog.
Według dr. Dzieciątkowskiego wynika to głównie z uwarunkowań kulturowych. - Zwłaszcza w Azji społeczeństwo jest bardziej zdyscyplinowane. Jeśli trzeba nosić maseczki i utrzymywać dystans społeczny, to z tym nikt nie dyskutuje - opowiada dr Dzieciątkowski. - Kiedy mamy do czynienia z epidemią, demokracja w połączeniu z poczuciem braku obowiązku, nie pomaga, a nawet szkodzi. W takich przypadkach niestety, najlepiej się sprawdza oświecona tyrania - dodaje wirusolog.
4. Kiedy wrócimy do normalności?
Zdaniem dr. Tomasza Dzieciątkowskiego za wcześnie jest, aby prognozować, kiedy nastąpi powrót do normalności.
- Nie sądzę jednak, aby było to w pełni możliwe w 2021 roku - mówi wirusolog.
Według dr. Dzieciątkowskiego prawdopodobnie będziemy musieli przyzwyczaić się do nowej "normalności", ponieważ koronawirus nieodwracalnie zmienił świat. - Myślę, że będziemy dzielić XXI wiek na epoki precovid i postcovid - prognozuje dr Dzieciątkowski.
Jeśli chodzi o tempo cofania się pandemii, to będzie ono zdaniem wirusologa, uzależnione od poziomu wszczepienia populacji.
- Obecnie nie wiemy dokładnie, czy żeby powstrzymać pandemię, odsetek osób zaszczepionych będzie musiał wynieść 60 proc, czy 90 proc. Szacunki te są bardzo przybliżone, a niektórzy naukowcy uważają nawet, że odporności zbiorowiskowej przeciwko SARS-CoV-2 nie da się w ogóle osiągnąć - opowiada dr Dzieciątkowski i dodaje: Jeżeli jednak szczepionkowy sceptycyzm przeważy nad zdrowym rozsądkiem i ludzie nie będą się szczepić, koronawirus może zostać z nami na długo, jeśli nie na zawsze.
Badania pokazują, że obecnie tylko połowa Polaków zamierza poddać się szczepieniom.
- Niestety, ale większymi od nas sceptykami szczepień przeciw COVID-19 są tylko Rosjanie. Nie znam rosyjskiej mentalności, ale z przekonaniem mogę powiedzieć, że prawie każdy Polak uważa się za specjalistę w zakresie medycyny i prawa. Wszyscy wiedzą lepiej. Problem jest taki, że aktywność umysłowa większości tych "specjalistów" ogranicza się tylko do oglądania internetu i czytania bzdurnych teorii spiskowych - opowiada dr Dziciątkowski.
Wirusolog zauważa, że jeśli nawet pogram szczepień przeciwko COVID-19 w Polsce będzie realizowany zgodnie z planem, nie należy spodziewać się szybkiego zniesienia obowiązku noszenia maseczek i utrzymywania dystansu.
- Ma to swoje plusy, ponieważ, jak pokazują badania w regionach, gdzie jest zanieczyszczone powietrze albo występuje pylenie roślin czy grzybów, istotnie spada liczba chorób układu oddechowego oraz reakcji alergicznych. Maseczki działają jak filtr powietrza. Być może dla własnej korzyści powinniśmy na stale przyzwyczaić się do chodzenia w maseczkach, tak jak robią to Azjaci - opowiada dr Tomasz Dzieciątkowski.
Zobacz także: Koronawirus w Polsce i na świecie. Prof. Szuster-Ciesielska podsumowuje 2020 r. i mówi czego się spodziewać w przyszłym roku
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
- Koronawirus wprowadza reżim sanitarny: zakrywanie ust i nosa, dystans społeczny. Kiedy to się skończy? Czy musimy nabrać tzw. odporności stadnej? (WIDEO)
- Koronawirus a alkohol. Prof. Simon o jego wpływie na odporność i zakażenie (WIDEO)
- Koronawirus nie odpuszcza. Prof. Szczylik mówi, dlaczego warto zaszczepić się przeciwko grypie i kto powinien skorzystać w przyszłości ze szczepionki na COVID-19 (WIDEO)
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.