Trwa ładowanie...

Sport to jej żywioł, mimo to zachorowała na otyłość. "Droga do diagnozy trwała 14 lat"

 Karolina Rozmus
01.04.2024 15:30
Nagle zauważyła objawy. "Rok po ślubie moje ciało zaczęło się zmieniać"
Nagle zauważyła objawy. "Rok po ślubie moje ciało zaczęło się zmieniać" (Arch. prywatne Agnieszki Liszkowskiej-Hały)

Agnieszka Liszkowska-Hała, od pięciu lat jest ambasadorką kampanii "Porozmawiajmy szczerze o otyłości", a także prezesem fundacji "Siła", która ma na celu edukację i wspieranie osób chorych na otyłość. Jest również trenerką fitness, która sama zmaga się z chorobą otyłościową. Zachorowała w wieku 24 lat, ale droga do właściwej diagnozy była bardzo długa.

Karolina Rozmus, Wirtualna Polska: Do 23. roku życia była pani szczupłą, zdrową osobą, bardzo aktywną fizycznie. Potem waga zaczęła rosnąć.

Agnieszka Liszkowska-Hała: W 2004 r., rok po ślubie, moje ciało zaczęło się zmieniać. Puchłam, miałam widoczne obrzęki na twarzy, szyi, ramionach, brzuchu. Z wysportowanej, fajnie wyglądającej dziewczyny, która nie ma problemu z nadmiarowymi kilogramami, stałam się kobietą, która waży coraz więcej mimo dużej aktywności fizycznej. Miałam wrażenie, że tyję z powietrza, to działo się jakby poza mną.

Dlaczego zdecydowała się pani na wizytę u lekarza?

Zobacz film: "#dziejesienazywo: Psychologiczna strona otyłości"

Poza widocznym obrzękiem pojawiły się inne dolegliwości, jak zmęczenie, brak sił witalnych, wypadały mi włosy. Pomyślałam, że winna jest tarczyca, bo mój tata zmagał się z chorobą tarczycy. Lekarz rodzinny zlecił mi podstawowe badania, bez oznaczania przeciwciał tarczycowych, w kierunku choroby Hashimoto. Nie wzbudziły żadnych wątpliwości lekarza, ale powiedział mi wprost, że mam się więcej ruszać.

Stereotypowy wizerunek osoby z nadwagą: lubi jeść, niekoniecznie zdrowo, siedzi na kanapie i zajada nudę bądź stres. Jest też leniwa, nie lubi się ruszać.

Od zerwania z takim stereotypowym myśleniem zależy często dalsza droga pacjenta. Jeśli usłyszy, że wszystko jest w porządku, musi się po prostu lepiej odżywiać i więcej ruszać, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ta wizyta będzie stracona. Pacjent najprawdopodobniej uzna, że tak już będzie zawsze i nic nie można zmienić. A sprawa jest poważna, ponieważ to właśnie od tej pierwszej wizyty zależy motywacja pacjenta i jego dalsza droga leczenia.

"Badania wskazują, że droga do diagnozy w Polsce trwa średnio pięć lat. To zdecydowanie za długo, bo w tym czasie wiele się może wydarzyć"
"Badania wskazują, że droga do diagnozy w Polsce trwa średnio pięć lat. To zdecydowanie za długo, bo w tym czasie wiele się może wydarzyć" (Arch. prywatne Agnieszki Liszkowskiej-Hały)

Ja próbowałam sobie z tym poradzić, ćwiczyłam jeszcze więcej, zaczęłam biegać, co w przypadku zaburzeń insulinowych wcale nie jest najlepszą formą aktywności fizycznej. Czułam się coraz gorzej psychicznie i fizycznie.

Później zdiagnozowano u mnie chorobę Hashimoto z tendencją do niedoczynności tarczycy, a po wielu latach dotarłam do pełnej diagnozy. Okazało się, że mam jeszcze insulinooporność, hiperinsulinemię i hipoglikemię reaktywną

W Polsce wciąż zamiast diagnozować i leczyć otyłość, diagnozujemy nadmierne obżarstwo i zalecamy jako leczenie zwiększenie dawki ruchu?

W moim przypadku droga do diagnozy trwała 14 lat, po tym czasie wreszcie dowiedziałam się, z czym się zmagam, z jakim przeciwnikiem będę musiała się zmierzyć, i jakie narzędzia trzeba zastosować, by czuć się lepiej.

Otyłość to poważna choroba przewlekła, która zwiększa ryzyko aż 200 różnych powikłań. U osób z otyłością najczęściej występuje choroba niedokrwienna serca, diagnozowana u ponad 40 proc. takich pacjentów, miażdżyca oraz nadciśnienie tętnicze. Ryzyko zawału serca u kobiet chorych na otyłość jest trzykrotnie większe niż w populacji zdrowej.

To naprawdę duży kaliber. Apeluję do wszystkich, by nie sprowadzali jej do słów: "wystarczy mniej jeść" czy właściwie "mniej żreć".

Badanie przeprowadzone w ramach kampanii "Otyłość – zmień spojrzenie" wskazuje, że otyłość wiążemy z określonymi cechami charakteru - taki sympatyczny, wesoły grubasek, przy tym uczynny. Tymczasem otyłość idzie w parze z innymi problemami zdrowotnymi, które sprawiają, że wcale nie jest im do śmiechu.

Badania wskazują, że droga do diagnozy w Polsce trwa średnio pięć lat. To zdecydowanie za długo, bo w tym czasie wiele się może wydarzyć. Spada poczucie wartości, konieczna za to staje się co najmniej kilkukrotna wymiana garderoby na większy rozmiar, rodzi się poczucie winy, frustracja, stygmatyzacja otoczenia ze słowami "masz to na swoje życzenie, trzeba było się nie obżerać". Istnieje ryzyko utraty relacji czy często także pracy, a co za tym idzie źródła dochodu.

Potem mogą się pojawić spadki nastroju, ale też rozwinąć się depresja. Jak już ona się pojawi, to znikają siły do walki, nie ma mowy, by chory z radością podjął aktywność fizyczną i zmotywował się do "zrzucenia" kilogramów. To błędne koło. Według raportu NIK mamy dziewięć milionów Polaków chorujących na otyłość, za chwilę system ochrony zdrowia naprawdę tego nie udźwignie.

Aż 44 proc. osób chorych na otyłość uważa, że są dyskryminowani i niemal taki sam odsetek osób wolnych od otyłości także uważa, że choroba otyłościowa związana jest z dyskryminacją.

"Słuchaj, ja też mam hashimoto, a jestem chuda" - motywujące, prawda? Ktoś nie widział mnie rok i nie pytał mnie, jak się czuję, co słychać, tylko "ale masz brzuch, co się z tobą stało". Nie wspomnę o nagminnie pojawiających się pytaniach o kolejną ciążę, w tym od zupełnie obcych mi ludzi.

Stygmatyzowanie osób chorych na otyłość jest krzywdzące, demotywujące i nie wnosi nic do sprawy.

Dyskryminacja ma wiele twarzy, ale też język. Słowo "grubas" to i tak jedno z mniej obelżywych określeń.

To tylko jedna z form dyskryminacji. Do nich należy również to, gdy pacjent idzie do lekarza, wykonując ogromny krok, przełamując lęk, wstyd i stres, a na dzień dobry słyszy: "co pani ze sobą zrobiła". Znam mężczyznę chorego na otyłość, który zjawił się u lekarza z jednym z powikłań otyłości. Miał 50 lat i nikt mu wcześniej nie powiedział, że jest chory. Korzystając z wizyty prywatnej, zgłosił się do ortopedy po pomoc i usłyszał: "Pan musi coś ze sobą zrobić, schudnąć 30 kg, jak pan wygląda. Przecież ja panu operacji nie zrobię". To też jest dyskryminacja. Wreszcie dyskryminacją jest sytuacja, w której pacjent chory na otyłość wchodzi do gabinetu i nie może usiąść na krześle, bo się na nim nie mieści. Już na wstępie czuje się winny swojej choroby.

Edukacja, wsparcie, ale i dialog oparty na języku, który nie będzie stygmatyzował czy poniżał chorego, o to dzisiaj apeluję jako osoba chora na otyłość i jako ambasadorka kampanii "Porozmawiajmy Szczerze o Otyłości". Mamy jedno życie, ważne, by nie tylko przeżyć je w zdrowiu, ale i komforcie psychicznym. A do tego potrzebna jest świadomość społeczna na temat otyłości i duże pokłady empatii dla chorych.

Celem kampanii "Porozmawiajmy szczerze o otyłości" jest budowanie społecznej świadomości, że otyłość jest chorobą, którą należy leczyć. Więcej informacji na ten temat można znaleźć pod adresem: ootylosci.pl.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze