Trwa ładowanie...

Superinfekcja COVID-19 i grypy podwaja ryzyko zgonu. Prof. Simon wyjaśnia, czy zagraża nam "twindemia"

Avatar placeholder
16.10.2021 18:00
Superinfekcja COVID-19 i grypy podwaja ryzyko zgonu? Prof. Simon wyjaśnia, kiedy jesteśmy najbardziej narażeni
Superinfekcja COVID-19 i grypy podwaja ryzyko zgonu? Prof. Simon wyjaśnia, kiedy jesteśmy najbardziej narażeni (Getty Images)

Brytyjscy eksperci przestrzegają przed nadejściem szczególnie ciężkiego sezonu oraz koinfekcjami grypy i koronawirusa. Badania wskazują, że taka "mieszanka" zwiększa ryzyko śmierci nawet dwukrotnie. Prof. Krzysztof Simon wyjaśnia, kiedy jesteśmy najbardziej narażeni.

spis treści

1. "Twindemia" w natarciu

Z jednej strony niezwykle zakaźny wariant koronawirusa Delta, a z drugiej epidemia grypy. Brytyjscy eksperci już teraz mówią o zbliżającej się "twindemii", która będzie olbrzymim wyzwaniem dla służby zdrowia.

Tylko szczepienia mogą uchronić nas przed powikłaniami
Tylko szczepienia mogą uchronić nas przed powikłaniami (Getty Images)
Zobacz film: "Podstawowe badania, jakie powinna wykonać każda kobieta"

- Tej zimy możemy po raz pierwszy zobaczyć tak szeroko rozprzestrzenione i krążące razem wirusy grypy i SARS-CoV-2 - mówiła w rozmowie ze Sky News dr Jenny Harries, szefowa Brytyjskiej Agencji Bezpieczeństwa Zdrowia (UK Health Security Agency - UKHSA) oraz NHS Test and Trace.

Zdaniem ekspertki sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że superinfekcja, czyli jednoczesne zakażenie koronawirusem i grypą może doprowadzić do bardzo poważnych skutków.

- Ryzyko złapania obu infekcji jednocześnie jest wysokie. Analizowane obecnie dane sugerują, że ryzyko śmierci jest wówczas dwa razy wyższe niż wtedy, gdy chory ma tylko COVID-19 - powiedziała dr Harries.

2. "Wtedy zaczyna się poważny problem"

Choć sezon na przeziębienia dopiero się zaczął, liczba zachorowań na grypę i wirusy grypopodobne gwałtownie rośnie. Najgorzej sytuacja wygląda wśród najmłodszych. Według informacji "Dziennika Gazety Prawnej" w tym roku jest o 149 proc. więcej zachorowań na sezonowe infekcje wśród dzieci w wieku do 4 lat w porównaniu z 2020 rokiem. W odniesieniu do września sprzed wybuchu pandemii jest to wzrost wysokości 42 proc.

- Mamy sezon infekcyjny. Mamy COVID, mamy grypę i choroby przeziębieniowe. Ale jeśli chodzi o królową grypę, to faktycznie jest wzrost. Zwykle pojawiała się ona na początku roku, ze szczytem zachorowań na przełomie stycznia i lutego, czasem nawet był to początek marca. Teraz jest dużo wcześniej – przyznaje dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.

Czy zatem również w Polsce istnieje ryzyko twindemii? Prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, nieco studzi emocje. Choć jednoczesne zakażenie koronawirusem i SARS-CoV-2 jest możliwe, to zdarza się ono wyjątkowo rzadko.

- Praktycznie nie obserwujemy takich przypadków. Dzieje się tak z prostego powodu, organizm uruchamia interferencję wirusową, wtedy jedno zakażenie wirusowe blokuje drugie. Oczywiście wyjątkiem są osoby immuno-niekompetentne, jak po przeszczepie narządu, z AIDS, bądź stosujący leki immunosupresyje - wyjaśnia prof. Simon.

Nie oznacza to jednak, że nie mamy się czego obawiać. Chociaż w Polsce rzadko obserwowujemy koinfekcje, to zdarzają się przypadki zakażeń jedno po drugim.

- Zarówno grypa jak COVID-19 atakują drogi oddechowe. Jeśli więc pacjent przechoruje jedno zakażanie i zaraz "poprawi" to kolejnym, osłabiony i nie do końca wyzdrowiały układ oddechowy może temu nie podołać. Wtedy zaczyna się poważny problem. Pacjenci bardzo ciężko przechodzą takie zakażenia - podkreśla prof. Simon.

3. Czeka nas wyjątkowo ciężka epidemia grypy?

Wcześniej również Brytyjska Akademia Nauk Medycznych (AMS) wydała ostrzeżenie przed nadchodzącym sezonem jesienno-zimowym. Naukowcy oszacowali, że z powodu sezonowych infekcji, a zwłaszcza grypy, umrzeć może od 15 do nawet 60 tys. Brytyjczyków. Biorąc pod uwagę, że na Wyspach co roku z powodu grypy umiera 10-30 tys. osób, prognozy na ten sezon są wyjątkowo ponure.

- Sezon grypowy jest przewidywany na podstawie symulowanych obliczeń matematycznych. Przykładowo, co roku WHO typuje najbardziej niebezpieczne szczepy grypy. 200 różnych wirusów bada się pod względem ich zakaźności oraz patogenności, a następnie na podstawie matematycznych obliczeń wyodrębnia się te, które wydają się najbardziej niebezpieczne - wyjaśnia prof. Adam Antczak, kierownik Katedry Pulmonologii, Reumatologii i Immunologii Klinicznej, kierownikiem Kliniki Pulmonologii Ogólnej i Onkologicznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz przewodniczący Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy

Takie prognozy jednak są obarczone dużym ryzykiem błędu.

- Świat wirusów jest skrajnie zmienny, co z resztą możemy obserwować w przypadku pojawienia się wariantu Delta. Jest to już trochę inny wirus, bardziej zakaźny i powodujący cięższy przebieg COVID-19. Z grypą może być podobnie, zawsze może pojawić się nowy i bardziej niebezpieczny szczep - podkreśla prof. Antczak.

- Nie jesteśmy w stanie dokładanie oszacować, co nas czeka w tym sezonie, ilu będzie chorych i ile będziemy mieć zgonów. Może to być "zwykły" sezon, ale zawsze istnieje ryzyko, że pojawi się akurat taki wariant wirusa, który będzie łatwiej się rozprzestrzeniać i charakteryzować się większą zjadliwością - opowiada prof. Antczak.

Szacuje się, że bardziej zjadliwe szczepy grypy, które mogą doprowadzić do pojawienia się epidemii czy nawet pandemii, pojawiają się średnio co 30 lat. Ostatnia pandemia grypy A/H1N1v miała miejsce w 2010 roku. Eksperci jednak nie wykluczają, że kolejna groźna mutacja wirusa może pojawić się znacznie wcześniej, ponieważ człowiek coraz bardziej ingeruje w dziką przyrodę. Oprócz tego transmisję patogenów ułatwia przemieszczanie się ludzi na całym świecie.

- Niestety, nie traktujemy tego zagrożenia zbyt poważnie, ponieważ jesteśmy oswojeni z grypą. Ten wirus towarzyszy ludzkości od tysięcy lat. Należy jednak pamiętać o tym, że pojawiają się nowe warianty wirusa. Obecnie wiemy o istnieniu ponad 200 szczepów grypy, które mogą zagrażać ludzkości. Pośród nich są szczególnie niebezpieczne reasortanty grypowe - opowiada prof. Antczak.

Reasortantami naukowcy nazywają te szczepy grypy, w których zaszły nie pojedyncze mutacje, jak to się dzieje w przypadku SARS-CoV-2, tylko następuje wymiana całych fragmentów genomu, czyli rearanżacja genetyczna.

- Dochodzi do niej, kiedy jeden gatunek zwierzęcia zostaje zakażony dwoma albo trzema mutacjami wirusa jednocześnie. Wówczas powstaje nowy wariant wirusa, który jest zbudowany po części z wirusów potomnych. Taka mutacja może być znacznie bardziej zjadliwa dla człowieka - wyjaśnia dr Łukasz Rąbalski, wirusolog z Zakładu Szczepionek Rekombinowanych Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, który jako pierwszy uzyskał pełną sekwencję genetyczną SARS-CoV-2.

Obecnie naukowcy wiedzą o potencjalnym istnieniu co najmniej kilkudziesięciu reasortantów grypy. Zdaniem prof. Antczaka te mutacje "są jak bomba z opóźnionym zapłonem" - wiadomo, że wybuchnie, ale nikt nie wie kiedy.

- Dlatego każdy sezon grypowy należy traktować z wielką powagą. Każdy scenariusz jest możliwy, więc co roku powinniśmy szczepić się przeciwko grypie - podkreśla prof. Antczak.

Zobacz także: Szczepienie przeciw grypie w dobie pandemii. Czy możemy je łączyć z preparatem przeciw COVID-19?

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze