Syn dra Lewandowskiego apeluje po wypadku. "Narzędzie bardziej niebezpieczne niż broń!"
Do dramatycznego wypadku z udziałem rowerzysty, dra Janusza Lewandowskiego z Koniakowa, doszło wiosną tego roku. Dziś jeden z synów zwraca się z apelem, który może uratować tysiące istnień.
1. Pijany kierowca potrącił rowerzystę. Miał prawie dwa promile alkoholu we krwi
O sprawie pisaliśmy w maju bieżącego roku. "Piłeś, nie jedź. Widzisz pijanego kierowcę, reaguj. Tym rannym rowerzystą jest mój ojciec. Walczy o życie w szpitalu" - taki wpis opublikował wówczas w serwisie X Dominik Lewandowski, wiceprezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, specjalista medycyny rodzinnej i geriatrii.
Do zdarzenia doszło 1 maja koło godziny 16.20 w Ustroniu, kiedy kierowca auta osobowego potrącił rowerzystę. Wypadek był na tyle poważny, że konieczne było wezwanie nie tylko służb ratunkowych, ale i załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Piłeś, nie jedź.
— Dominik Lewandowski (@D_Lewandowski_) May 1, 2024
Widzisz pijanego kierowcę, reaguj.
Tym rannym rowerzystą jest mój ojciec.
Walczy o życie w szpitalu.https://t.co/KiKDeUsHIy
Okazało się, że 31-letni kierowca auta miał we krwi stężenie prawie dwóch promili alkoholu. W Polsce dopuszczalna ilość alkoholu we krwi kierowcy wynosi poniżej 0,2 promila, natomiast stężenie alkoholu w wydychanym powietrzu musi być niższe niż 0,1 mg/l. Prowadzenie pojazdu w przypadku, gdy stężenie alkoholu we krwi wynosi już 1,2 promila, zwiększa ryzyko wypadku aż dwustukrotnie.
Mimo surowych kar za wsiadanie za kółko na podwójnym gazie tylko w 2023 r. policja zatrzymała 95 tys. nietrzeźwych kierowców. Według statystyk pijani kierowcy doprowadzili do 1331 wypadków, w których obrażenia odniosło ponad tysiąc pięćset osób. Śmierć z powodu pijanych kierowców poniosło aż 212 osób.
2. "Trzeba nazwać to cudem medycznym!"
Ofiarą zdarzenia był Janusz Lewandowski, lekarz rodzinny z Koniakowa. Do redakcji odezwał się drugi syn dr Lewandowskiego - Łukasz Lewandowski, by poinformować nas o dalszych losach taty.
- Tata został uderzony z prędkością 95,5 km/h (wg badań naukowych śmiertelność od 65 km/h wzwyż wynosi 100 proc. - najczęściej w wyniku ciśnieniowego rozerwania aorty). Potrącenie z taką prędkością można porównać do upadku z 40 metrów, to wysokość jedenastego piętra" - wyjaśnia.
Dodaje, że dr Lewandowski miał ogromne szczęście, że błyskawicznie trafił na intensywną terapię - bez szybkiej, skoordynowanej pomocy zespołu zajmującego się urazami wielonarządowymi, pacjent z takimi obrażeniami miałby niewielkie szanse na przeżycie.
Dr Janusz Lewandowski jest rozpoznawalnym sportowcem-amatorem. To kilkukrotny mistrz świata lekarzy w kolarstwie górskim i narciarstwie zjazdowym i jak podkreśla jego syn, kolekcja pucharów za osiągnięcia sportowe liczy kilka tysięcy trofeów. Dodatkowo był oddanym lekarzem. Jak zwraca uwagę jego syn, z powodu wypadku dra Lewandowskiego konieczne było zamknięcie przychodni, przez co "trzy tysiące pacjentów traci bezpowrotnie lekarza".
- Mieliśmy kontakt z ratownikami, którzy byli na miejscu zdarzenia, lekarzem z LPR, anestezjologami ratującymi życie taty i chirurgami, którzy go operowali. Przebieg tego zdarzenia był dramatyczny, energia kinetyczna uderzenia ogromna. Tata miał dziesiątki złamań w obrębie kręgosłupa, żeber, miednicy i wszystkich kończyn, urazy wielu narządów wewnętrznych, jednak najpoważniejszym problemem medycznym był rozlany uraz czaszkowo-mózgowy. Ktoś, kto nie jest sportowcem, nie przeżyłby tego wypadku - informuje Łukasz Lewandowski.
Dr Lewandowski spędził cztery miesiące na oddziale intensywnej terapii i jak przyznaje mężczyzna, opiekę nad jego ojcem zaangażowany był sztab specjalistów.
- Koszt jednego dnia na intensywnej terapii to około 5 tys. zł, do dziś leczenie taty pochłonęło z budżetu NFZ prawie 600 tys. zł, koszty społeczne wypadków po alkoholu są olbrzymie. System drenowany jest ze środków, które mógłby być spożytkowane na leczenie pacjentów, których choroby nie można było uniknąć. Tata w dalszym ciągu potrzebuje 24h opieki, rehabilitacji i pielęgnacji. Nadal nie wiemy, jaki będzie ostateczny wynik terapii i czy kiedykolwiek ona się zakończy - wyjaśnia Łukasz Lewandowski.
- Tata zaczął zdradzać cechy świadomości po 3,5 miesiąca. Trzeba nazwać to cudem medycznym! Zdawaliśmy sobie sprawę, że najpewniej tata pozostanie w stanie wegetatywnym, badania obrazowe nie dawały złudzeń, obraz kliniczny był druzgocący. Pacjenci z takimi urazami najczęściej nie odzyskują świadomości, jedynie ciężka, wielomiesięczna praca lekarzy, pielęgniarek i fizjoterapeutów sprawiła, że dziś zaczynamy nieśmiało marzyć, że tata wróci kiedyś do domu - przyznaje.
3. Chcą jednego. Można uratować tysiące istnień
- Chcemy walczyć o adekwatny do szkodliwości społecznej wyrok - apeluje Łukasz Lewandowski. Zwraca uwagę, że przepisy uległy zaostrzeniu i obecnie kara za spowodowanie wypadku może wynosić od trzech do nawet 16 lat.
- Pragniemy jako rodzina, środowisko kolarskie i lekarskie pokazać sądowi, że społeczeństwo oczekuje zmian i wyroków, które będą pokazywały brak tolerancji dla sprawców wypadków po alkoholu. Samochód jest narzędziem bardziej niebezpiecznym niż broń! Kilku znajomych zginęło pod kołami pijanych kierowców, tego można było uniknąć. Refleksja jest taka, że czasem wyjazd po kolejną butelkę może mieć wpływ na życie niejednego człowieka, niejednej rodziny, ale nawet tysięcy ludzi, których tata jako lekarz, zostawił bez opieki - apeluje Łukasz Lewandowski w rozmowie z WP abcZdrowie.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.