Tak wyglądają apteczki rosyjskich żołnierzy. Niektóre są z datą ważności do 1978 r.
Przestarzały sprzęt, przeterminowane jedzenie i brak środków pierwszej pomocy medycznej. W miejscach, gdzie Rosjanie porzucili ekwipunek są znajdowane apteczki pierwszej pomocy, które mają ponad 40 lat. Jak donosi Radio Swoboda, część żołnierzy rosyjskiej Gwardii Narodowej musi sama zadbać o sprzęt, z którym wyrusza na wojnę.
1. Archaiczne wyposażenie rosyjskiej armii
Profesjonalna apteczka pierwszej pomocy powinna zawierać m.in. plastry i gazy opatrunkowe, kompresy, bandaże oraz opaski.
W mediach społecznościowych co jakiś publikowane są zdjęcia porzuconego sprzętu i wyposażenia rosyjskich żołnierzy. Brakuje podstawowych elementów, nagminnym problemem jest przeterminowane jedzenie, czy leki. Podobnie wygląda kwestia wyposażenia apteczek pierwszej pomocy. Christo Grozew, analityk portalu bellingcat.com, porównał, jak wygląda apteczka pierwszej pomocy żołnierzy rosyjskich i ukraińskich. Różnice widać gołym okiem.
Russian mercenaries posted this comparison of a Russian soldier's first-aid kit (above) and a Ukrainian one (below). "This is what Putin and Shoigu brought us to..", one of the commenters complain. pic.twitter.com/AXaRJoSHnV
— Christo Grozev (@christogrozev) April 29, 2022
Zdjęcia rosyjskiego zestawu pierwszej pomocy pokazała też w mediach społecznościowych Masza Nazarowa, ukraińska medyczka wojskowa. Z jej relacji wynika, że zestaw zawiera m.in. trzy bandaże z gazy i mały bandaż elastyczny, z datą produkcji -1992 r.
Z kolei portal itv.com informował, że po wycofaniu Rosjan z okoli Mikołajewa znaleźli wiele porzuconych przez nich rzeczy, wśród nich apteczki z opatrunkami medycznymi z datą ważności do 1978 r.
2. "Jeżeli nie skompletujesz apteczki, nikt cię nie uratuje"
Radio Swoboda, powołując się na portal Moscow Times twierdzi, że w rosyjskiej Gwardii Narodowej dochodzi do tak kuriozalnych sytuacji, że żołnierze sami muszą zadbać o wyposażenie. Z informacji, do których dotarli dziennikarze wynika, że żołnierze kontraktowi mają dostawać po 200 tys. rubli miesięcznie, czyli równowartość ok. 14 tys. zł.
W apteczkach, które dostają "odgórnie" jest tylko bandaż, jodyna i opaska uciskowa. -Ja swoją skompletowałem za 20 tysięcy rubli (około 1400 złotych), a i tak jest tam tylko niezbędne minimum: antybiotyki, odtrutka, zestaw opasek elastycznych, strzykawki, środki tamujące krwawienie. Jeżeli nie skompletujesz apteczki, nikt cię nie uratuje. Na polu walki jodyną krwi nie zatamujesz - opowiada jeden z żołnierzy cytowany przez PAP.
W podobny tonie wypowiadał się dr Paweł Kukiz-Szczuciński z zespołu ratunkowego PCPM, pediatra i psychiatra, który pomaga w ewakuacji chorych z Ukrainy.
- Tam jest całkowity brak poszanowania człowieka. Oni nie dbają nawet o swoich żołnierzy, nawet nie grzebią zabitych - opowiadał lekarz w rozmowie z WP abcZdrowie.
Roman Cymbaliuk, dziennikarz ukraińskiej agencji informacyjnej Unian, twierdzi, że rosyjscy żołnierze mają już świadomość, że jeśli zostaną ciężko ranni, nie mają co liczyć na pomoc.
"Dzieje się tak dlatego, że żołnierze nie przeszli żadnego szkolenia medycznego i nie są w stanie udzielić sobie lub towarzyszowi pierwszej pomocy. Apteczki wojskowe są tworzone według norm radzieckich, najczęściej z przeterminowanych składników. W rezultacie większość rannych umiera we wczesnym stadium, zanim dotrze do szpitala" - opisywał Cymbaliuk w mediach społecznościowych.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.