Trwa ładowanie...

Siedziała na podłodze, nagle upadła. Tak zaczął się rodzinny koszmar

 Patrycja Pupiec
29.12.2023 12:19
"Nie pozwólcie, żeby nowotwór zabrał nam Marcelinkę"
"Nie pozwólcie, żeby nowotwór zabrał nam Marcelinkę" (siepomaga)

Życie Marcelinki wyceniono na dwa miliony złotych, ale to kwota nieosiągalna dla jej rodziców. Życie, które na zawsze zmieniła diagnoza złośliwego nowotworu. Opcje leczenia się wyczerpały, pozostaje jedynie nadzieja, że uda się zabezpieczyć kosztowne leczenie. Możesz pomóc TUTAJ.

spis treści

1. Jeden upadek zmienił wszystko

Marcelinka Fijołek z podstępnym i agresywnym przeciwnikiem walczy od pierwszych urodzin. Wszystko zaczęło się, gdy miała 10 miesięcy. Gdy siedziała na podłodze, nagle upadła. Początkowo rodzice myśleli, że to zwykły upadek, ale prawda okazała się znacznie gorsza.

Jeden upadek na zawsze zmienił życie kochającej się rodziny. Po kilku dniach na policzku Marcelinki pojawił się obrzęk. Dni mijały, a objaw, zamiast znikać, rósł. Potem wizyta u lekarza pierwszego kontaktu, skierowanie na Szpitalny Oddział Ratunkowy, seria badań.

Zobacz film: "Lekarze o polskiej lekomani. Pacjenci wierzą, że pigułka pomoże na wszystko"

Żadne z nich nie dało konkretnych odpowiedzi. Rodzice malucha zdecydowali się więc na wykonanie biopsji. Oczekiwanie na wynik przerwał pobyt w szpitalu z powodu ropnia rany po wykonanych badaniach. Zamiast świętowania pierwszych urodzin, był strach o przyszłość i oczekiwanie.

2. Zamiast pierwszych urodzin, pobyt na onkologii

Kilka dni później świat Marceliny i jej rodziców się zatrzymał. U dziewczynki zdiagnozowano złośliwy nowotwór tkanki łącznej i innych tkanek miękkich głowy oraz szyi. Zamiast imprezy urodzinowej pozostało pakowanie walizek na oddział onkologiczny.

W szpitalu maszyna ruszyły - kolejne badania, które przynosiły kolejne smutne wieści. Najpierw lekarze podali intensywną chemioterapię, ale potrzebna była operacja. Pojawiła się radość, bo leczenia dało efekty, a guz się zmniejszał. Lekarze byli w szoku.

22 sierpnia Marcelinka miała operację usunięcia guza, ale medycy nie zdołali pozbyć się go w całości. To, co po nim pozostało, nadal się rozwija, uszkadzając nerw twarzowy, co także prowadzi do paraliżu całej prawej strony twarzy dziecka.

3. "Pomóżcie nam uratować ukochane dziecko"

Rodzice Marcelinki robią, co mogą, by umożliwić jej powrót do pełni sił. Wszystko jednak kosztuje. Rehabilitacja, konsultacje lekarskie, leczenie, dojazdy - nic nie jest za darmo. Dlatego zwrócili się do ludzi o dobrych serca o wsparcie. "Nie pozwólcie, żeby okrutny nowotwór zabrał nam Marcelinkę" - apelują.

Dziewczynka ma już za sobą dziewięć bloków chemioterapii, ale potwór, który pustoszeje jej ciało, nie daje za wygraną. Nadzieja pojawiła się za zachodnią granicą. W Niemczech istnieje możliwość zastosowania terapii protonowej.

Kosztorys obejmuje dziesięć cykli, ale finalnie może się zwiększyć ze względu na przeprowadzone w klinice badania. Życie dziecka wyceniono na ponad dwa miliony złotych. Dla rodziców Marcelinki to kwota nieosiągalna.

"Każda złotówka ma dla nas ogromne znaczenie! Tylko z waszym wsparciem jesteśmy w stanie zwyciężyć! Pomóżcie nam uratować ukochane dziecko!" - proszą rodzice Marceliny.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze