Trwa ładowanie...

Wariant koronawirusa, którego nie wolno lekceważyć. "W takich warunkach nietrudno o bardziej złośliwą mutację"

Avatar placeholder
19.02.2021 11:08
Dlaczego wariant brazylijski jest bardziej śmiertelny?
Dlaczego wariant brazylijski jest bardziej śmiertelny? (Getty Images)

Od kilku dni w Polsce rośnie liczba zakażeń koronawirusem. Zdaniem wielu ekspertów jest to efekt rozpowszechnienia się w Polsce nowych szczepów SARS-CoV-2. Eksperci ostrzegają - to nie brytyjskiej mutacji koronawirusa powinniśmy się obawiać, tylko nowych wariantów SARS-CoV-2 z Amazonii i Afryki. Profesor Maciej Kurpisz, kierownik Zakładu Biologii Rozrodu i Komórek Macierzystych PAN wyjaśnia, dlaczego.

spis treści

1. Koronawirus mutuje

Jako pierwsza w Polsce została wykryta mutacja brytyjska - jak podał w piątek na konferencji prasowej rzecznik MZ, Wojciech Andrusiewicz, udział tej mutacji w Polsce to już ok. 10 proc. przypadków.

Wkrótce potem dowiedzieliśmy się o nowym południowoafrykańskim wariancie wirusa, następnie kalifornijskim, brazylijskim, a kilka dni temu o nigeryjskim.

Zobacz film: "Prof. Horban: Istnieją realne szanse, że do września zaszczepimy wszystkich Polaków"

Zdaniem naukowców wszystkie te mutacje są zdolne do szybszej replikacji, przez co mogą łatwiej zakażać ludzi. Pojawia się też coraz więcej doniesień, że nowe mutacje mogą być również bardziej śmiercionośne.

- Mutacje koronawirusa rzeczywiście mają zdolność do szybszego rozprzestrzeniania się. Jednak jeśli chodzi o większą śmiertelność, to nie we wszystkich przypadkach mamy na to dowody. Przykładowo, jeśli chodzi o brytyjski wariant koronawirusa, który jest najbardziej rozpowszechniony, nie powoduje on cięższego przebiegu choroby oraz większej śmiertelności. Liczba zgonów rośnie proporcjonalnie do liczby zakażeń – opowiada prof. Maciej Kurpisz.

Inaczej sytuacja wygląda w przypadku szczepów brazylijskich i afrykańskich.

2. P.1. Wariant brazylijski. Najgroźniejsza mutacja?

Szczep południowoafrykański otrzymał nazwę 501.V2. Po raz pierwszy został wykryty w RPA 18 grudnia 2020 r., ale już kilka tygodni później zakażenie tym wariantem wirusa potwierdzono w 70 krajach na świecie. Od początku obawiano się, czy szczepionki będą chronić przed południowoafrykańską wersją SARS-CoV-2. Badania potwierdziły, że preparaty firm Moderna i Pfizer są skuteczne, ale AstraZeneca daje już tylko 10 proc. ochrony.

Jednak największe obawy budzi wariant brazylijski, który został nazwany P.1. Naukowcy wciąż niewiele wiedzą na temat tego szczepu.

P.1 został zidentyfikowany w Brazylii, głównie w Manaus, w stolicy stanu Amazonas. Region ten szczególnie ucierpiał z powodu epidemii koronawirusa. Badania pokazują, że zakażenie SARS-CoV mogło tam przejść nawet 76 proc. populacji. Oznacza to, że region już powinien zyskać odporność stadną.

Jednak w styczniu tego roku w Manaus doszło do gwałtownego wzrostu zakażeń i hospitalizacji z powodu COVID-19. W szpitalach zaczęło brakować tlenu, a zmarłych chowano w masowych grobach. Lekarze odnotowywali, że osoby z potencjalnie uleczalnymi przypadkami COVID-19, umierały z powodu asfiksji, czyli uduszenia.

Zdaniem naukowców, za drugą falę epidemii w Manaus odpowiada właśnie nowa mutacja koronawirusa. Wstępne badania pokazują, że przeciwciała ochronne mogą nie rozpoznawać P.1, co oznacza, że możliwe są reinfekcje. Nie wiadomo też, czy szczepionki będą skuteczne wobec szczepu brazylijskiego.

3. Dlaczego szczep brazylijski jest groźny?

Zdaniem profesora Macieja Kurpisza mutacje koronawirusa, pochodzące z terenów Amazonii i Afryki, mogą być szczególnie niebezpieczne. Po pierwsze, wynika to z faktu, że na tamtych terenach nie stosowano żadnych środków ochronnych czy zapobiegawczych. Nie było lockdownów, więc wirus mógł bez przeszkód krążyć między ludźmi. Po drugie, wirus zakażał i mutował w organizmach rdzennych mieszkańców.

- Przechodzenie wirusa przez grupy etniczne jest groźne, ponieważ osoby te mają inaczej ukształtowany układ immunologiczny. Badania genetyczne już dawno wykazały, że odporność kształtuje się niemal zgodnie ze szlakami, którymi pierwotni ludzie wędrowali z Afryki. Innymi słowy, rasa biała wywodząca się z tzw. Starego Świata okazała się mieć najbardziej rozbudowany główny kompleks zgodności tkankowej (MHC), przez co układ MHC zarządzający odpowiedzią immunologiczną obejmował najszersze spektrum antygenowe ze wszystkich ras - opowiada prof. Kurpisz.

Dlatego przykładowo to właśnie Indianie masowo umierali z powodu odry. Ich układy odpornościowe nie były przygotowane na zetknięcie się z drobnoustrojami, jakie ze sobą sprowadzili osadnicy.

- Podobnie jest teraz w przypadku rdzennych mieszkańców Amazonii i Afryki. Mają oni stosunkowo młody układ zgodności tkankowej, przez co mogą być dobrym żywicielem dla wirusa i przekazywać go dalej. W takich warunkach nietrudno o bardziej złośliwą mutację – wyjaśnia prof. Kurpisz.

4. Pandemia wygaśnie za 5 lat?

Zdaniem profesora Kurpisza ciągłe mutacje koronawirusa w końcu spowodują, że wirus stanie się nieszkodliwy. Jako przykład ekspert podaje przypadek pierwszej epidemii SARS, która wybuchła w 2002 roku. Choć zasięg zakażeń SARS-CoV-1 był zdecydowanie mniejszy, sam wirus był bardziej śmiertelny. Zgodnie z danymi WHO śmiertelność sięgała wówczas 10 proc., kiedy z powodu SARS-CoV-2 umiera ok. 2-3 proc. zakażonych.

- Całkowite wykluczenie SARS zajęło około 5 lat. Sądzę, że w podobny sposób stanie się w przypadku SARS-CoV-2. Za pięć lat nie będziemy już o nim pamiętać. Nawet jeśli sam wirus nadal będzie krążył w społeczeństwie, stanie się na tyle nieszkodliwy, że nie będziemy go zauważać – prognozuje prof. Maciej Kurpisz.

Zobacz również: Te osoby najbardziej zarażają koronawirusem. 3 cechy superroznosicieli

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze