Trwa ładowanie...

Pielęgniarz z oddziału covidowego ostrzega: "duszą się kilka dni. Morfina leje się hojnie"

"Pan Pielęgniarka" o trzeciej fali na "oddziale covidowym"
"Pan Pielęgniarka" o trzeciej fali na "oddziale covidowym" (Instagram)

- Około 15 proc. wszystkich pacjentów to ciężkie przypadki, rura, respirator, 5 różnych leków w pompach. Wśród najcięższych jest jeszcze grupa najtrudniejszych, czyli przytomnych duszących się, z kiepską saturacją. Duszą się tak po kilka dni. Niektórzy mają szanse na wyjście, a niektórzy, choć jeszcze na to nie wyglądają, to umrą - mówi o sytuacji pacjentów na oddziałach covidowych "Pan Pielęgniarka", pracownik jednego z warszawskich szpitali.

1. O trzeciej fali z pierwszego frontu

Pan Mateusz jest znany w sieci jako "Pan Pielęgniarka". Jest pielęgniarzem na jednym z warszawskich SOR-ów. Od początku pandemii pracuje też na oddziale covidowym z osobami najciężej dotkniętymi przez COVID-19. Jak sam przyznaje, wraz z trzecią falą zachorowań, sytuacja pacjentów po raz kolejny się pogorszyła.

- Trzecia fala różni się od pozostałych dynamiką wzrostu. Szybciej przybywa pacjentów z ciężkim przebiegiem choroby, z mojej obserwacji wynika - a pracuję na oddziale covidowym od początku pandemii - że obecnie do szpitali trafia więcej młodych osób i te przebiegi choroby są u nich cięższe niż u osób w podobnym wieku, które trafiały do szpitali jesienią. A to i tak jeszcze nie jest szczyt zachorowań - ostrzega pielęgniarz.

Patrzenie na ludzi z najcięższymi objawami jest ciężkim doświadczeniem dla wielu osób pracującej w ochronie zdrowia. Mateusz nie jest wyjątkiem.

Zobacz film: "Dr Sutkowski: Druga dawka dla seniorów nie jest fizycznie zabezpieczona"

- Pacjenci leżą bezsilni, ta duszność strasznie męczy. Widzisz faceta 40 lat, jeszcze 2 tygodnie temu "wpływowego biznesmena z klasą". Dzisiaj leży umazany zupą, którą bardzo chciał zjeść sam, bo jeszcze może. Morfina leje się hojnie. Jednym zmniejsza wysiłek oddechowy, dla innych jest lekiem paliatywnym. Dziewczyna w moim wieku odkrztusza krew przy kaszlu, a gdy przynoszę leki, tylko kiwa głową, bo mówienie męczy. Jeden pacjent właśnie kończy życie, kilku z pozostałych też już nie zobaczę na następnym dyżurze - przyjmująco opowiada pielęgniarz.

2. Duszność, która doprowadza do śmierci

Wśród najczęstszych objawów pacjentów z ciężkim przebiegiem COVID-19 pielęgniarz wyróżnia trzy: duszność, uporczywy kaszel i duże osłabienie. Najbardziej dotkliwa jest duszność - są ludzie, którym saturacja (nasycenie krwi tlenem - przyp.red.) spada poniżej 24 proc. Dla przypomnienia u zdrowego człowieka wynosi 95-100 proc. U tych pierwszych płuca są wydolne w 10-30 proc. Żyją tylko dzięki aparaturze z tlenem.

- Każdemu pacjentowi z COVID-19 w ramach diagnostyki wykonywana jest tomografia płuc i w niej widać charakterystyczne dla choroby wywołanej SARS-CoV-2 zmiany zapalne płuc. Jest dużo pacjentów, którzy mają zajęte zmianami płuca - od 60 do nawet 90 proc. Takie płuca nie mają szans pełnić swojej roli, dlatego trzeba dostarczać o wiele więcej tlenu, bo nie mają czym oddychać. To, co łączy wszystkich pacjentów, z którymi mam kontakt, to jest właśnie duszność. Nie raz wymaga mniej tlenu, a raz trzeba natychmiast podpinać pacjenta pod respirator. Bywa tak, że pacjenci duszą się po kilka dni. Niektórzy mają szanse na wyjście, a niektórzy, choć jeszcze nie wyglądają, to umrą - twierdzi pan Mateusz.

- Oprócz duszności najczęstszym objawem jest kaszel. Jak się przechodzi korytarzem oddziału covidowego, z każdej strony słychać kaszel. Dodatkowo ich osłabienie jest tak duże, że nie są w stanie sami zjeść albo obrócić się z boku na bok. A wyjście o własnych siłach do toalety jest niewykonalne. Zwykli ludzie nie widzą na co dzień ciężkiego przebiegu COVID-19, ja pracuję na oddziale, na którym nie widzę przypadków bezobjawowych - relacjonuje pracownik medyczny.

Pan Mateusz przyznaje, że wychodząc z pracy, ma wrażenie, że żyje w dwóch różnych światach. W jednym ludzie walczą o każdy oddech, w drugim - noszą maseczki na brodzie, nie trzymają dystansu i lekceważą niebezpieczeństwo.

- Po dwunsatu godzinach wychodzę. Ludzie normalnie żyją, pracują, coś tam sobie robią. Jeden po wejściu do samochodu dezynfekuje zakupy, drugi ma maskę pod brodą jak gacie ściągnięte do kostek... Ktoś wrzucił na facebooka uśmiechniętą fotę w knajpie bez maski, bo jest taki wyzwolony. Dziwne to, tak różne światy. Trudno mi się płynnie przełączać. Z jednej strony widzisz najcięższy obraz pandemii, a z drugiej masz pozaszpitalne życie i świadomość, że przecież 80 proc. zarażonych przechodzi to bez lub skąpoobjawowo - komentuje.

3. Łóżka się kupi, medyków nie

Pielęgniarz uważa, że problemy służby zdrowia związane z trzecią falą pandemii koronawirusa są nieuniknione. I nie będą polegały - jak przypuszcza wielu - na braku miejsc w szpitalach.

- Martwię się, że wydolność służby zdrowia może nie zostać utrzymana. Bo jest to trudne w przypadku kraju, w którym niewydolna była jeszcze przed pandemią. Trudno w takim przypadku spodziewać się, aby teraz było lepiej, może być tylko gorzej. Szczerze mówiąc, już są wyraźne problemy w Warszawie z brakiem personelu medycznego. Bo o ile łóżka można skombinować, o tyle personelu już nie. To jest główny problem, wszyscy wiedzą, że medycy w Polsce pracują na minimum dwa etaty. Teraz gdy pacjentów przybywa dopiero widać, na jaką skalę jest to problem. Łóżka się kupi, a medyków nie - podsumowuje pielęgniarz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze