Trwa ładowanie...

Leczyła COVID-19 atomizerem. Osierociła dwoje dzieci

Leczyła COVID-19 atomizerem. Osierociła dwoje dzieci
Leczyła COVID-19 atomizerem. Osierociła dwoje dzieci (Getty Images)

Czwarta fala to dla lekarzy ogromne wyzwanie. Pacjenci za późno trafiają do szpitali, ponieważ zbyt długo leczą się w domach niesprawdzonymi metodami. - Zdarzało się, że pacjenci umierali na izbie przyjęć. Nie zdążyliśmy ich nawet przyjąć na oddział – mówi ordynator oddziału covidowego w jednym z lubelskich szpitali.

spis treści

1. Trudna sytuacja w szpitalach

Czwarta fala nie zwalnia. Lekarze alarmują, że w szpitalach brakuje miejsc dla pacjentów z COVID-19.

- Cały czas wszystkie łóżka na naszym oddziale są zajęte. To już reguła, że zajmują je młodzi niezaszczepieni pacjenci. Głównie w wieku 30-40 lat, ale też dwudziestokilkulatkowie – mówi w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" lek. med. Mateusz Szymański z oddziału intensywnej terapii dla pacjentów z COVID-19 w szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie.

Zobacz film: "Prof. Flisiak: Nie ma dowodów, że śmiertelność po szczepionce wśród seniorów jest większa"

To właśnie na ten oddział trafiła 29-letnia Anna, która nie przyjęła szczepionki na COVID-19. Kobieta tłumaczyła się tym, że była w ciąży i bała się, że preparat może jej zaszkodzić, co jak wiemy, jest nieprawdą, szczepionki są zalecane ciężarnym.

- Była w bardzo ciężkim stanie, na szczęście udało nam się ją uratować. Niestety, w wielu przypadkach nie jest to możliwe. Coraz więcej chorych, którzy negują szczepienia czy w ogóle pandemię, nie zgłasza się na czas do lekarza. Uważają, że sami się wyleczą domowymi sposobami albo np. amantadyną. Jeden z naszych pacjentów sprowadził sobie ten lek z Ukrainy. Do części z nich dopiero w szpitalu dociera, jak poważny jest ich stan – opisuje lekarz.

Szczepienia kobiet w ciąży są bezpieczne i skuteczne
Szczepienia kobiet w ciąży są bezpieczne i skuteczne (Getty Images)

2. W szpitalach przeważają osoby niezaszczepione

Niezaszczepieni stanowią większość także na oddziale obserwacyjno-zakaźnym w szpitalu Jana Bożego w Lublinie.

- To przede wszystkim pacjenci w średnim wieku. Wielu z nich do ostatniego momentu próbuje leczyć się w domu np. amantadyną, witaminą C i D. Korzystają z porad rodziny lub sąsiadów, a nie lekarza. Te metody to już standard – przyznaje dr n. med. Sławomir Kiciak, który kieruje tym oddziałem.

Co gorsza, na popularności zyskało też kupowanie lub pożyczanie koncentratorów lub atomizerów tlenu i używanie ich w warunkach domowych.

- Przy pomocy takiego atomizera próbowała się leczyć jedna z naszych ostatnich pacjentek. Skończyło się to tragicznie. Kobieta trafiła do nas w stanie krytycznym. Osierociła dwoje małych dzieci – mówi lekarz.

Kiciak przyznaje, że w przypadku tych ludzi na ratunek często bywa za późno.

- Po zwolnieniu łóżka, natychmiast zajmował je kolejny pacjent, który czekał już na izbie przyjęć. Aktualnie zdarza się, że mamy wolne 2-3 łóżka z 65. Zdarzało się, że pacjenci umierali na izbie przyjęć. Nie zdążyliśmy ich nawet przyjąć na oddział – kończy dr Kiciak

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze