Trwa ładowanie...

To były "wesołe" święta. Rekordzista miał 5,4 promila we krwi

 Karolina Rozmus
Karolina Rozmus 02.04.2024 16:57
Rekordzista miał 5,4 promila alkoholu we krwi
Rekordzista miał 5,4 promila alkoholu we krwi (Getty Images)

"Najlepszy sposób spędzania wolnego czasu w Polsce? Alkohol. Pozdro z SOR-u. Nasz dzisiejszy rekord to 4,85 promila" - napisała na platformie X jedna z lekarek. Jak się wkrótce okazało, to wcale nie był rekord. Polacy hucznie świętowali Wielkanoc.

spis treści

1. "Święta zawsze stoją pod znakiem alkoholu"

W serwisie X @Chirurgini, lekarka w trakcie specjalizacji chirurgii, opublikowała wymowny wpis na temat Świąt Wielkanocnych.

"Gratulacje. U mnie tylko 4,33 i przy tym agresywny (...)" - napisał w odpowiedzi drugi lekarz, specjalista anestezjologii. "Nasz dzisiejszy: 5,49. I rana cięta ramienia, bo jak się przewrócił, to rozbiła się butelka, którą miał w rękawie", "U nas pan na interwencji 4,2 promila, magia świąt" - takie też padały komentarze.

Zobacz film: "Z Ludzką Twarzą: Alkohol wyniszcza nie tylko wątrobę"

- Święta zawsze stoją pod znakiem alkoholu - tego roku nasz rekordzista miał 5,4 promila we krwi - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie ratownik medyczny z Lublina, Daniel Łuszczak.

Jak podkreśla, jeden z lubelskich SOR-ów pękał w szwach. - Okres wielkanocnego śniadania był jeszcze spokojny, a po śniadaniu się zaczęło - od 12 zaczęli przychodzić ze wszystkim, od poważnych duszności aż po stłuczenia ręki czy nogi. Im później, tym coraz więcej osób, także tych, które skończyły biesiadowanie porozbijanymi głowami. Mieliśmy nawet przypadek zagrażającego życiu złamania kości czaszki po upadku ze schodów - relacjonuje.

Daniel Łuszczak przyznaje, że z częścią osób do czynienia mieli tylko policjanci, którzy "spod krzaczka" zabierali pijanych na izbę wytrzeźwień albo odstawiali do domu.

- Często jeździmy do pijanych ciotek i wujków, którzy odchodząc od stołu, rozbili sobie głowę. Świąteczna biesiada z alkoholem w tle dość często kończy się też bójkami, choć w tym wypadku najczęściej z incydentami radzi sobie policja - dodaje.

Na pytanie, jak to możliwe, że na SOR trafiają osoby z ponad pięcioma promilami, ratownik medyczny mówi wprost: to efekt kilkudniowego picia.

- Uznaje się, że jednorazowa śmiertelna dawka alkoholu wynosi około czterech promili. Wyjątkiem są osoby, które chronicznie nadużywają alkoholu, stąd ich zdolności metaboliczne rosną. Wątroba staje się fabryką, która metabolizuje wyłącznie alkohol, pozornie więc stężenie alkoholu we krwi może być większe niż cztery promile, zanim dojdzie do tragedii - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Konrad Rejdak, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.

Wspomina, że 90-letniego pacjenta z takim stężeniem alkoholu we krwi miał na swoim oddziale. - Był tak pobudzony, że kilkakrotnie próbował opuścić oddział, a trafił do nas z powodu urazu głowy po alkoholu. To pokazuje, że tolerancja na alkohol pozornie rośnie z ilością spożywanego etanolu, ale pamiętajmy, że to pewna pułapka - mówi neurolog i przypomina, że przewlekłe spożywanie alkoholu to ryzyko marskości, rozwoju nowotworów czy chorób neurologicznych.

"Często jeździmy do pijanych ciotek i wujków, którzy odchodząc od stołu, rozbili sobie głowę"
"Często jeździmy do pijanych ciotek i wujków, którzy odchodząc od stołu, rozbili sobie głowę" (Getty Images)

2. Udar, krwotok śródmózgowy lub zespół abstynencyjny

Ale już nawet jedna zakrapiana impreza bądź kilka świątecznych dni z alkoholem w tle, mogą skończyć się tragicznie. - Osłabienie ośrodka oddechowego i zatrzymanie oddechu może być bezpośrednią przyczyną śmierci. Zaburzenia ciśnienia i krążenia oraz rosnąca ilość cytotoksycznego metabolitu etanolu, aldehydu octowego, który może prowadzić do niewydolności wielonarządowej, to główne przyczyny zgonu bezpośrednio po alkoholu - wyjaśnia prof. Rejdak.

Ekspert zwraca uwagę, że zarówno święta, jak i długie weekendy zawsze idą w parze z większą zgłaszalnością młodych ludzi po urazach czy z zespołami abstynencyjnymi.

- Dochodzą do tego udary mózgu wskutek urazowych uszkodzeń tętnic domózgowych czy krwotoki śródmózgowe w związku z wysokim ciśnieniem tętniczym po nadmiernym spożyciu alkoholu. To szerokie spektrum nagłych incydentów zdrowotnych jest typowym poświątecznym obrazem w szpitalach - dodaje ekspert.

Pracująca w ogólnym oddziale psychiatrycznym lek. Anna Bazydło przyznaje, że faktycznie każdy długi weekend czy święta to więcej pracy także dla psychiatrów.

- Każdy dłuższy okres ustawowego wolnego, czy to święta, czy majówka, wiąże się z tym, że pewien odsetek osób pije przez kilka dni z rzędu, a kiedy trzeba odstawić alkohol i wrócić do pracy, przed upływem 48h pojawiają się nieprzyjemne objawy zespołu abstynencyjnego. To stan mogący zagrażać życiu, który może być powikłany napadem padaczkowym, mogą pojawić się halucynacje, chociaż dla większości osób pierwsze zespoły abstynencyjne są odczytane jako znaczny niepokój, duże pobudzenie, nieprzyjemne kołatania serca i wzmożona potliwość - mówi rezydentka psychiatrii w rozmowie z WP abcZdrowie.

Dodaje, że omamy wzrokowe czy słuchowe mogą spowodować agresję, choć najczęściej przyjmują nieszkodliwą postać. - Jak przekonanie, że za ścianą ma miejsce impreza, w której chory nie może wziąć udziału, co jednak często powoduje dodatkową drażliwość i kłótliwość, konflikty z otoczeniem.

- Choć tzw. ciągi alkoholowe najczęściej obserwuje się u osób uzależnionych, to w Polsce picie jest wpisane niejako w kulturę, wystarczy sobie wyobrazić tradycyjne, trwające kilka dni polskie wesele, które jest kulturową wymówką do picia w ramach ciągu alkoholowego. Święta, majówki, długie weekendy - to ten sam schemat - dodaje.

3. Zrobi się ciepło, pojawią się "krasnale ogrodowe"

Dane przygotowane przez Magdalenę Garus z Listonic Sp. wskazują, że w 2023 r. największe zainteresowanie kupnem wina oraz czystej wódki było w grudniu oraz kwietniu, czyli miesiącach świątecznych, przy czym wódka, piwo, wino, likier, rum oraz whiskey najczęściej pojawiały się na listach zakupowych właśnie w grudniu.

Z kolei szczyt popularności dla piwa, jak wskazują analizy list zakupowych Polaków, przypada na czerwiec, lipiec oraz sierpień. Eksperci przypuszczają, że wraz z kolejnymi coraz cieplejszymi dniami będzie przybywać okazji do zakupu taniego alkoholu i picia bez ograniczeń. Już z okazji świąt dyskonty kusiły promocjami na alkohol, co roku też zwabiają klientów okazyjną ceną na majówkę.

- Co ciekawe, podczas świąt to właśnie osoby w wieku średnim czy seniorzy sobie folgują do tego stopnia, że pomoc medyczna bywa konieczna. To też dotyczy osób w podeszłym wieku, które nie piją regularnie, a tylko "od święta". Nie wiedzą, jakie mają możliwości i bywa, że już po dwóch, trzech kieliszkach nasza pomoc jest potrzebna. Rozbijają sobie głowy, łuki brwiowe, spadają ze schodów, przewracają się, wstając od stołu - mówi ratownik medyczny.

- Z kolei majówka najczęściej stoi pod kątem upijania się młodych. Plenerowe imprezy, wyjścia do parków to domena młodych. Spodziewamy się "krasnali ogrodowych" znajdowanych w krzakach, pod ławkami w plenerach. Odróżnia się też model picia - w święta pije się najwięcej mocnych alkoholi, a majówkowy plener to piwa i mieszanki, czyli najpierw piwo, a impreza kończy się wódką - dodaje.

Prof. Rejdak zwraca uwagę na jeszcze jedno zjawisko, które również nasili się w ciepłych miesiącach - picie tzw. małpek, na co dzień, w drodze do pracy czy szkoły. Ekspert przyznaje, że puste butelki zalewają ulice miast.

- Obawiamy się też tych cieplejszych miesięcy, picia plenerowego, któremu sprzyja masowość letnich imprez, ale też widzimy zjawisko "świętowania popandemicznego". To może się zemścić, zwłaszcza że problem nadużywania alkoholu dotyczy coraz młodszych osób - prognozuje szef PTN.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze