Zakażenia szpitalne – co je wywołuje i czym grożą?
Na całym świecie nie ma takich szpitali ani takich oddziałów, gdzie nie byłoby zakażeń szpitalnych. Są natomiast takie, gdzie zakażenia są minimalizowane, ponieważ zachowuje się wszystkie procedury zapobiegające ich powstawaniu, a także wdraża właściwą politykę antybiotykową. O zakażeniach szpitalnych i ryzyku jakie niosą dla zdrowia pacjentów, z prof. dr hab. n. med. Walerią Hryniewicz rozmawia lek. med. Grażyna Dziekan.
Lek. med. Grażyna Dziekan: Czym są zakażenia szpitalne?
Prof. dr hab. n. med. Waleria Hryniewicz: Ogólnie można powiedzieć, że to takie zakażenia, których pacjent nabywa po co najmniej 48-godzinnym pobycie w szpitalu, ponieważ w pierwszych dwóch dobach może się rozwinąć takie zakażenie, które nabył przed hospitalizacją.
Zakażenia szpitalne wiążą się przede wszystkim z tzw. wykonywaniem procedur inwazyjnych w trakcie procesu diagnostyki lub terapii pacjenta.
Mogą być spowodowane albo przez florę endogenną, czyli florę własną pacjenta – na skutek przemieszczania się niektórych drobnoustrojów, np. z przewodu pokarmowego podczas zabiegu w obrębie jamy brzusznej – albo przez florę egzogenną, czyli bytującą w środowisku szpitalnym, przenoszoną na pacjenta poprzez ręce personelu lub sprzęt medyczny.
Jakich zagrożeń mogą obawiać się pacjenci szpitalni?
Ryzyko chorób zależy od rodzaju oddziału szpitalnego oraz skuteczności programu zapobiegania zakażeniom w tej placówce.
Do najczęstszych zakażeń należą zakażenia dróg moczowych w oddziałach wewnętrznych, zwłaszcza u chorych cewnikowanych, a więc: u osób w starszym wieku, u osób po operacjach i różnych zabiegach diagnostycznych na pęcherzu moczowym.
Zapalenia płuc w oddziałach intensywnej terapii, co jest związane z intubacją oraz z tym, że pacjent jest długotrwale unieruchomiony (przez co wzrasta ryzyko aspiracji treści z górnych dróg oddechowych); zakażenia miejsc operowanych, czyli zakażenia skóry i tkanki podskórnej – w oddziałach, gdzie są wykonywane zabiegi (ale nie tylko); zakażenia krwi, pod postacią posocznicy.
Te ostatnie – obok zapaleń płuc – są najcięższymi zakażeniami szpitalnymi.
Czy istnieją takie szpitale, w których pacjent może czuć się bezpiecznie?
Na całym świecie nie ma takich szpitali ani takich oddziałów, gdzie nie byłoby zakażeń szpitalnych. Są natomiast takie, gdzie zakażenia są minimalizowane, ponieważ zachowuje się wszystkie procedury zapobiegające ich powstawaniu, a także wdraża właściwą politykę antybiotykową.
Należy przez to rozumieć, że terapia antybiotykowa oparta jest na diagnostyce mikrobiologicznej, a także na standardach oraz na analizie właściwości farmakokinetycznych i farmakodynamicznych leków.
Są nawet szpitale, w których uważa się, że w wielu sytuacjach nie należy stosować profilaktyki antybiotykowej, bo przestrzeganie obowiązujących standardów higieny szpitalnej daje lepsze wyniki.
Czy etiologia zakażeń szpitalnych jest w różnych krajach różna?
Etiologia jest często podobna. Natomiast te same drobnoustroje różnią się opornością na antybiotyki i chemioterapeutyki. Są kraje, gdzie oporność jest bardzo niska, np. Holandia czy Skandynawia. ****
Wynika to z dyscypliny personelu i nienadużywania antybiotyków; nie podaje się ich tam „na wszelki wypadek”; natomiast wtedy, kiedy są potrzebne i stosuje się je we właściwych dawkach.
W tych krajach penicylina ma ciągle ogromne znaczenie terapeutyczne. Natomiast w Polsce, na niektórych oddziałach, procent szczepów opornych jest zastraszający.
I to często opornych na leki tzw. ostatniej szansy. Mamy też pojedyncze ogniska, gdzie są szczepy oporne na wszystko. Oczywiście problem nie dotyczy tylko Polski.
Najgroźniejszą sytuacją jest występowanie tzw. ognisk epidemicznych – tzn. ten sam szczep zakaża wielu pacjentów. Do identyfikacji tych bakterii służą przeróżne metody dociekania epidemiologicznego i badania laboratoryjne oparte na biologii molekularnej.
Jeśli takie ognisko powstaje, to znaczy, że jakaś procedura jest źle wykonywana lub na oddziale powstał tzw. rezerwuar szczepu epidemicznego. Czasami przyczyną jest pośpiech, który towarzyszy ratowaniu życia. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba natychmiast przerwać szerzenie się zakażenia.
Wszyscy zakażeni pacjenci chorują wtedy na to samo?
Nie muszą chorować na to samo. Mają ten sam szczep zakażający, a mogą nabywać różne zakażenia, zależnie od podstawowej choroby oraz osobniczej podatności na dane zakażenie.
Cały czas mówimy o szczepach antybiotykoopornych. A więc te infekcje bardzo trudno się leczy...
Tak. Dlatego, na skutek pewnych regulacji prawnych i dyrektyw Unii Europejskiej, wszystkie kraje unijne muszą uruchomić międzysektorowy mechanizm, który będzie hamował nabywanie i rozprzestrzenianie się opornych bakterii. I to jest zadanie każdego rządu kraju unijnego.
**
Co to znaczy międzysektorowy mechanizm?**
Musimy pamiętać, że stosowanie antybiotyków, a więc i oporność, nie dotyczy tylko medycyny ludzkiej. Dotyczy również medycyny weterynaryjnej. Co więcej, jeszcze niedawno antybiotyki i chemioterapeutyki dodawane były do paszy. Żeby uzyskać większy wzrost – masowo stosowano chinolony w tuczu kurcząt.
Mechanizm międzysektorowy to znaczy, że wszyscy – hodowcy, ci, co zajmują się środowiskiem, weterynarze, producenci żywności i lekarze – jednoczymy się, by powstrzymać powstawanie u zwierząt szczepów, które (przez łańcuch żywieniowy lub bezpośrednio) mogą przejść na człowieka.
To nie muszą być drobnoustroje chorobotwórcze; wystarczy, że mają elementy genetyczne przenoszące geny oporności i przekazują je bakteriom chorobotwórczym.
Za mechanizm międzysektorowy odpowiada minister zdrowia, ale biorą w nim również udział: Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, instytuty resortowe oraz medycyna uniwersytecka.
Narastanie oporności jest coraz większym problemem. A w tej chwili mamy już takie oporne szczepy, które rozprzestrzeniają się na całym świecie.
Zakażenia szpitalne wiążą się ze sporym kosztem...
Ten koszt to nie tylko sprawy sądowe i odszkodowania. To dłuższy pobyt w szpitalu oraz dodatkowa terapia. To także koszt ponoszony przez pacjenta: cierpienie, możliwość utraty pracy i inne psychologiczne skutki.
Czasami nabyte zakażenie może unicestwić bardzo drogą i spektakularną operację. Wszyscy by chcieli, żeby zdarzało się to jak najrzadziej. Niestety, w Polsce łatwiej dostaje się pieniądze na leczenie niż na profilaktykę.
A tu jedyną słuszną drogą jest właśnie profilaktyka. W szpitalach muszą być powołane zespoły zakażeń szpitalnych, z odpowiednio szerokimi uprawnieniami oraz dostępem do najnowszej wiedzy. To się powoli rodzi, ale dużo jeszcze przed nami. Niektórym krajom osiągnięcie tego, co mają dziś, zajęło kilkanaście lat. I muszą dalej pracować, żeby nie zaprzepaścić dotychczasowych sukcesów.
Polecamy w serwisie www.poradnia.pl: Wirusy – budowa, rodzaje, drogi zarażenia, szczepionki.
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.