Trwa ładowanie...

Artur Nitribitt - polski architekt mieszkający w Pekinie o wirusie pukającym do naszych drzwi. Dlaczego nie ucieka z kraju owładniętego epidemią?

Koronawirus oczami Polaka mieszkającego w Pekinie
Koronawirus oczami Polaka mieszkającego w Pekinie (arch. prywatne)

- Mam wrażenie, że tu jestem bezpieczniejszy, bo obywatele i władze wiedzą, jak się zachować w tej sytuacji - mówi Artur Nitribitt, polski architekt mieszkający w Chinach. Mężczyzna opracował krótki przewodnik z instrukcją ochrony przed koronawirusem. W rozmowie z WP abcZdrowie opowiada o tym, jak wygląda na co dzień życie w 22-milionowym mieście ogarniętym epidemią.

1. Koronawirus w Chinach oczami Polaka

Artur Nitribitt od półtora miesiąca mieszka w Chinach. Nie zamierza wracać do Polski. Mało tego przyznaje, że mimo rozprzestrzeniającego się po Państwie Środka wirusa, tam czuje się bezpieczniejszy.

- Powinniśmy cały czas funkcjonować z założeniem, że każda osoba obok może być potencjalnym źródłem wirusa, a z drugiej strony, że my również możemy być jego nosicielami - ostrzega Polak. Na podstawie własnych doświadczeń opracował krótki przewodnik, w którym radzi jak się ustrzec przed koronawirusem. Jego spostrzeżenia spotkały się z ogromnym odzewem w mediach społecznościowych. Post z jego z zaleceniami został udostępniony 19 tys. razy.

Artur Nitribitt mieszka w Pekinie od połowy stycznia
Artur Nitribitt mieszka w Pekinie od połowy stycznia (arch. prywatne)
Zobacz film: "Epidemie ostatnich 100 lat. Najgroźniejsze choroby przed koronawirusem"

Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP abcZdrowie: Dlaczego nie zdecydował się pan wyjechać z Chin?

Artur Nitribitt, architekt, który mieszka w Pekinie: Był taki moment, kiedy się nad tym zastanawiałem. Jeszcze dwa tygodnie temu miałam ustalony limit, że kiedy liczba chorych w Pekinie sięgnie kilku tysięcy, to zacznę rozważać powrót. Teraz już nie mam takich myśli. Mam wrażenie, że tu jestem bezpieczniejszy, bo obywatele i władze wiedzą, jak sobie radzić z tą sytuacją.

Teraz czuję się tu bezpieczny. Choć rzeczywiście kilkoro moich znajomych podjęło decyzję o powrocie. Natomiast ja stwierdziłem, że nie będę panikował. Zdecydowałem się na przeprowadzkę i tak samo, jak Chińczycy mieszkający tutaj, muszę sobie poradzić z tym problemem.

Aplikacja pokazuje dokładną lokalizację zarażonych osób
Aplikacja pokazuje dokładną lokalizację zarażonych osób (arch. prywatne)

Można powiedzieć, że koronawirus puka do pana drzwi i to dosłownie. Jak blisko jest potwierdzony przypadek chorego?

Najpierw przekazywano nam informacje o łącznej liczbie zakażonych w mieście, później dostawaliśmy dane z podziałem na dzielnice. W mojej mieszka przede wszystkim dużo obcokrajowców, tu są ambasady i w związku z tym była zazwyczaj na końcu tych zestawień, czyli było tu mało osób zakażonych. Natomiast dwa tygodnie temu uruchomiono aplikację, która w czasie rzeczywistym pokazuje, gdzie znaleziono i potwierdzono przypadek koronawirusa.

I teraz, patrząc na nią rzeczywiście mogę zaobserwować, że w budynku obok został potwierdzony przypadek zakażenia tym wirusem, czyli ok. 100 metrów od mojego domu. Również na mojej trasie do pracy, w niewielkiej odległości, jest kolejny przypadek chorego. Muszę żyć z tą świadomością, ale trzeba pamiętać, że to jest wciąż 400 chorych na całe miasto, które ma 22 miliony mieszkańców. Oczywiście fakt, że ten wirus jest w takiej bliskiej odległości powoduje pewien dyskomfort.

Spacer w parku. Taki obrazek to teraz w Pekinie rzadkość
Spacer w parku. Taki obrazek to teraz w Pekinie rzadkość (arch. prywatne)

Jak teraz wyglądają realia życia w Pekinie? Chodzi pan normalnie do pracy? Spotyka się ze znajomymi na kawie?

Osoby, które mogą sobie na to pozwolić, proszone są o niewychodzenie z mieszkań, to dotyczy też kampusów uczelni. Natomiast, jeśli chodzi o osoby pracujące, to jest decyzja konkretnej firmy. Był tydzień między 14 a 24 lutego, kiedy odgórnie zarządzono, że wszystko będzie zamknięte. Wtedy nie działały banki, poczty, a ja pracowałem zdalnie. Teraz ze względu na charakter mojej pracy raczej chodzę normalnie do biura.

Natomiast wszystkie imprezy masowe zostały odwołane i nadal nie działają muzea i większość restauracji, barów. Nie ma praktycznie miejsca, gdzie można się spotkać. To chyba najbardziej odbiło się na codziennym życiu Chińczyków. To w pewnym sensie męczy psychicznie, ale według mnie, dzięki temu udało się zapanować nad rozprzestrzenianiem tego wirusa w Pekinie.

Koronawirus z Chin a grypa, SARS i krztusiec. Objawy, śmiertelność, grupy ryzyka
Koronawirus z Chin a grypa, SARS i krztusiec. Objawy, śmiertelność, grupy ryzyka [6 zdjęć]

- Mimo postępu medycyny, wirus zawsze będzie szybszy od człowieka. Ale w tej wojnie ludzkość zyskała

zobacz galerię

Myślę, że powinniśmy cały czas funkcjonować z założeniem, że każda osoba obok może być potencjalnym źródłem wirusa, a z drugiej strony, że my również możemy być jego nosicielami. W tym momencie każdy z nas powinien podjąć szczególne środki ostrożności, nawet jeżeli w Europie nie ma jeszcze takich zaleceń.

Zobacz także: Kontrola na lotnisku dla pasażerów wracających z Włoch. Polska chroni się przed epidemią koronawirusa?

Ulice Pekinu opustoszały
Ulice Pekinu opustoszały (arch. prywatne)

Czy to nie przesada? Wszyscy nam mówią, że nie powinniśmy panikować.

To nie jest panika. Jestem pewien, że to jest jak najbardziej racjonalne zachowanie w kontekście epidemii. Patrząc na Chiny, to się sprawdza. Mam wrażenie, że w Polsce brakuje takich konkretnych zasad, zaleceń, informacji, co powinno się robić prewencyjnie. Zresztą myślę, że to jak sytuacja potoczyła się we Włoszech, wynika z tego, że tam zlekceważono potencjalne zagrożenie.

Przede wszystkim trzeba unikać dużych skupisk ludzi. W Pekinie metro, autobusy jeżdżą praktycznie puste. Powinniśmy też uważać na tłumy w sklepach. Jeżeli kichamy lub kaszlemy, to zakrywajmy usta chusteczką, a potem ją zutylizujmy. W Azji przyjęło się noszenie maseczek, kiedy po prostu jest się przeziębionym, nawet poza okresem epidemii. Tak jest w Hongkongu i Japonii.

A jeśli chodzi o panikę, to Chińczycy przerabiali to miesiąc temu robiąc zapasy jedznia. Teraz tego już nie widać, sklepy funkcjonują normalnie. Jedzenie można kupić nawet w "odciętym od świata" Wuhan.

Czy śledzi pan to, co dzieje się w Polsce? Czy pana zdaniem jesteśmy przygotowani na pojawienie się wirusa?

Ja mam wrażenie, że Chiny były przygotowane na tę epidemię dużo lepiej, bo radziły sobie już wcześniej z podobnymi historiami. W Polsce oprócz grypy nie mamy doświadczenia z epidemią na tak dużą skalę.

Ponadto oprócz tych odgórnych działań, zaleceń bardzo ważną rolę odgrywają zachowania i świadomość jednostek. Mimo że w Polsce nie ma oficjalnie potwierdzonych przypadków, to ten wirus już gdzieś tam krąży.

Ludzie starają się zostać w domach
Ludzie starają się zostać w domach (arch. prywatne)

Coś pana zaskoczyło, zaszokowało w zachowaniu Chińczyków podczas tej epidemii?

To wszystko zaczęło się niedługo po tym, jak przyjechałem do Pekinu. Na pewno ogromnym zaskoczeniem było to, że nagle opustoszały ulice. Wtedy ludzie wierzyli, że jeszcze zatrzyma się to na poziomie Wuhan. Do tego większość osób porusza się po mieście w maseczkach i okularach laboratoryjnych, co na początku wydawało mi się dziwne.

Do dzisiaj ulice są bardzo puste jak na 22-milionowe miasto. Część osób nie wróciła z rodzinnych stron po Nowym Roku, część została poddana obowiązkowej kwarantannie, a reszta nadal pracuje zdalnie.

Boi się pan?

Każdy reaguje na swój sposób. Ja mam wrażenie, oczywiście optymistycznie patrząc, że najgorsze już za nami. Liczby pokazują, że szczyt nowych zachorowań przypadał na przełom miesiąca. Od tygodnia jest stabilna sytuacja, to oznacza kilka przypadków nowych zachorowań na dzień. Jednocześnie codziennie ok. 30 osób jest wypisywanych ze szpitala. Jeśli taki trend się utrzyma, to teoretycznie Pekin nie będzie miał zakażonych mieszkańców do połowy marca.

22 mln miasto opustoszało
22 mln miasto opustoszało (arch. prywatne)

Natomiast lekarze w Chinach są bardzo powściągliwi w konkretnych deklaracjach. To jest nowy wirus, więc nie wiemy do końca, jak się zachowa. Czy wyginie wraz z nadejściem wiosny, tak jak to było w przypadku SARS? Trudno powiedzieć, bo przypadki chorych, które odnotowano w Singapurze, pokazują, że koronawirus może się rozwijać również w warunkach ciepłych.

Zobacz także: Koronawirus sieje postrach. Sytuacja oczami Polaków przebywających w Chinach

Zobacz też: Koronawirus - 10 zasad WHO, dzięki którym możesz czuć się bezpiecznie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze