Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. Dr Fiałek: "Wirus nie jest w odwrocie, nie odpuszcza"

Niższa liczba zakażeń w ostatnich dniach jest wynikiem mniejszej liczby wykonanych testów
Niższa liczba zakażeń w ostatnich dniach jest wynikiem mniejszej liczby wykonanych testów (Getty Images)

- Dzisiejsze liczby są bardzo duże, to tylko pokazuje, że wirus nie jest w odwrocie, nie odpuszcza. Za cięższy przebieg choroby odpowiada wariant brytyjski, co w konsekwencji wiąże się z koniecznością hospitalizacji, nierzadko też podłączeniem aparatury z tlenem - mówi o największej od początku pandemii liczbie osób hospitalizowanych z powodu COVID-19 dr Bartosz Fiałek, specjalista w dziedzinie reumatologii.

spis treści

1. Dr Fiałek: wirus nie jest w odwrocie

Dane opublikowane przez Ministerstwa Zdrowia nie napawają optymizmem. Co prawda w ciągu ostatniej doby odnotowano mniej niż 10 tys. zakażeń koronawirusem, mamy jednak najwięcej zajętych łóżek i respiratorów od początku pandemii. Pacjentów wymagających hospitalizacji jest obecnie 33 544, wymagających podłączenia aparatury z tlenem 3 315. Dr Bartosz Fiałek, reumatolog, nie ma wąpliwości - dane są dowodem na to, że pandemia nie jest w odwrocie.

- Dzisiejsze liczby są bardzo duże, a to tylko pokazuje, że wirus nie jest w odwrocie, nie odpuszcza. Za cięższy przebieg choroby odpowiada wariant brytyjski, co w konsekwencji wiąże się z koniecznością hospitalizacji, nierzadko też podłączeniem aparatury z tlenem. Wiemy, że 10-20 proc. wszystkich zakażonych będzie wymagało hospitalizacji. Teraz z uwagi na obecność brytyjskiego wariantu SARS-CoV-2 tych osób, które wymagają hospitalizacji, jest więcej - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie lekarz.

Zobacz film: "Dlaczego COVID-19 jest groźny w połączeniu z otyłością? Dr Fiałek odpowiada"

Dr Fiałek zaznacza, że stosunkowo niska liczba nowych przypadków zakażenia SARS-CoV-2 jest wynikiem mniejszej liczby wykonanych testów. Z uwagi na święta wielkanocne, część ludzi zrezygnowała z wykonywania wymazów, dlatego dane MZ nie oddają rzeczywistej liczby osób z koronawirusem.

- To właśnie testowanie mówi nam, w jaki sposób przebiega pandemia. W związku z tym, że testujemy za mało, ciężko jest wiarygodnie ocenić czy jesteśmy przed szczytem, czy po szczycie. Nasza świadomość na temat pandemii jest przez to ograniczona - tłumaczy lekarz.

Niższa liczba zakażeń w ostatnich dniach jest wynikiem mniejszej liczby wykonanych testów
Niższa liczba zakażeń w ostatnich dniach jest wynikiem mniejszej liczby wykonanych testów (Getty Images)

2. Szczyt pandemii może dopiero nadejść

Zgodnie z wcześniejszymi ostrzeżeniami ekspertów, szczyt zakażeń w Polsce mieliśmy osiągnąć kilka dni przed świętami i w trakcie świąt. Mogłoby się więc wydawać, że powinien być już za nami. Niestety, nie jest to takie oczywiste.

- Modele matematyczne pokazują teraz, że ten szczyt mógł się po prostu oddalić w czasie i możliwe, że będzie przypadać na połowę kwietnia, czyli za tydzień. Tak naprawdę najistotniejsze będą dwa następne tygodnie. Jeśli dojdzie do szczytu, to właśnie w tym czasie. Po drugie, właśnie wtedy będziemy mieli większą wiedzę na temat wpływu świąt na sytuację w kraju - mówi reumatolog.

Dr Fiałek podkreśla, że nieobiektywne dane mogą wynikać z niewydolności laboratoriów, które zajmują się wymazami w kierunku SARS-CoV-2.

- Byłem pewien, i to wynikało wprost z matematycznych wyliczeń, że będziemy mieli jakiś dzień z oficjalnymi 40 tys. nowych potwierdzonych zakażeń. Dlaczego to się nie wydarzyło? Albo ludzie zaczęli unikać testowania, o czym zresztą dużo mówiliśmy, albo w jakimś stopniu laboratoria stały się niewydolne. Przyczyną jest zapewne zbyt duża liczba pacjentów do wykonania wymazu - twierdzi dr Fiałek.

Ekspert nie ma wątpliwości, mimo że dzienne statystyki dotyczące osób z pozytywnym testem w kierunku SARS-CoV-2 nie przekroczyły zapowiadanych 40 tys., pewne jest, że w rzeczywistości takich osób było jeszcze więcej.

- Na pewno taka liczba dziennych przypadków już była. To, co jest oficjalnie raportowane przez MZ, nie do końca jest rzeczywiste i to też wielokrotnie podkreślaliśmy - twierdzi specjalista.

Zdaniem lekarza kluczowy wpływ na przebieg pandemii mogą mieć święta wielkanocne i to, w jaki sposób je spędziliśmy.

- Czas, w którym dochodzi do inkubacji wirusa i występują objawy, wynosi od 7 do 10 dni, więc wydaje się, że to będzie ten czas od zakończenia świąt, który pokaże nam, czy święta wielkanocne negatywnie wpłynęły na i tak tragiczną sytuację epidemiologiczną, i czy odnotujemy znaczące wzrosty. Jeżeli do tego dojdzie, będziemy mogli winić za to właśnie ludzi, którzy nie zrezygnowali ze świąt w większym gronie niż ognisko domowe i nie przestrzegali zasad sanitarno-epidemiologicznych - podsumowuje lekarz.

3. Raport Ministerstwa Zdrowia

We wtorek 6 kwietnia resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 8 245 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Najwięcej nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia odnotowano w województwach: mazowieckim (1792), śląskim (1228) i wielkopolskim (731).

Z powodu COVID-19 zmarło 28 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarły 32 osoby.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze