Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. Lekarz Bartosz Fiałek: "Przyrosty zatrzymają się po 14 dniach od wprowadzenia całkowitego lockdownu. Nie ma innego wyjścia"

Lekarz apeluje o pełny lockdown
Lekarz apeluje o pełny lockdown (123rf)

Niestety mamy kolejny rekord zakażeń i zgonów. W ciągu doby przybyło 24 692 zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2. Zmarło 373 osoby, w tym 316 z powodu współistnienia COVID-19 z innych chorobami. Przyrosty to tendencja, która utrzymuje się od kilku tygodni, mimo kolejno wprowadzanych restrykcji. Doktor Bartosz Fiałek mówi otwarcie, że jedynym rozwiązaniem jest pełny lockdown.

1. Lekarz apeluje o pełny lockdown. "Nie ma innej metody zatrzymania transmisji wirusa"

"Nie będziemy mieć scenariusza francuskiego, hiszpańskiego ani lombardzkiego. Jak na mickiewiczowskiego Chrystusa Narodów przystało, zasługujemy na własny scenariusz - połączenie powyższych - Bombardzki" - pisze ironicznie doktor Bartosz Fiałek na swoim profilu na Facebooku.

Lekarz, który na co dzień pracuje m.in. na szpitalnym SOR-ze, nie ma wątpliwości, że jedynym sposobem na zatrzymanie przyrostów jest wprowadzenia całkowitego lockdownu. Ostrzega, że na naszą niekorzyść działają też warunki atmosferyczne.

- Przyrosty zatrzymają się po około 10-14 dniach od wprowadzenia całkowitego lockdownu. Nie ma innego wyjścia. Przy tak dużym przyroście zakażonych, nie pomoże stosowanie półśrodków, półlockdownów: tych nie puścimy na cmentarze, a tych puścimy do kościołów. Z punktu widzenia gospodarczego moja wypowiedź może wydawać się nieracjonalna, ale ja widzę, co się dzieje. Pacjenci niestety będą umierać z tego powodu, że nie będzie dla nich miejsca. Nie ma innej metody zatrzymania transmisji wirusa. Dopóki będziemy wychodzić, kontaktować się między sobą to są idealne warunki dla wirusa. Temperatura, która jest na zewnątrz, również sprawia, że wirus będzie coraz lepiej "czuł się" w naszym kraju - mówi Fiałek.

Zobacz film: "Koronawirus w Polsce. Dr Grzesiowski: Leczyć pacjenta pod respiratorem może tylko wykwalifikowany anestezjolog (WIDEO)"

- Doskonale zdaje sobie sprawę z bardzo negatywnych następstw ekonomiczno-gospodarczych, recesji, ale pytanie, czy bardziej boimy się bankructwa czy śmierci? - pyta ekspert.

2. Dramatyczna sytuacja w szpitalach

Lekarz Bartosz Fiałek mówi wprost, że w szpitalach sytuacja jest dramatyczna. Alarmuje, że w wielu placówkach medycznych skończyły się miejsca dla nowych pacjentów podejrzanych o zakażenie SARS-CoV-2, z potwierdzonym COVID-19 oraz z innymi ostrymi i przewlekłymi schorzeniami.

- To nie jest sianie paniki, czy straszenie na wyrost, tylko to jest prawdziwa relacja. Obecnie rzeczywistość wygląda tak, że pacjenci covidowi prawie nie mają miejsca. Mamy na przykład ośmiu pacjentów covidowych i możemy przyjąć 2-3, a pięciu dalej leży w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Kończą się też miejsca dla osób z innymi przewlekłymi schorzeniami, które z powodu pojawienia się koronawirusa nie zniknęły.

Lekarz opowiada o historii z wczorajszego dyżuru. Najpierw przyjęli do szpitala pacjenta ze skrajnie niskim poziomem hemoglobiny - 5,7g/dl (norma dla mężczyzn to 14-18g/dl). Później do SOR trafiły równie ciężkie przypadki przewlekłej niewydolności serca oraz schyłkowej niewydolność nerek i dla tych pacjentów nie było już miejsca. Chorzy musieli czekać w karetkach albo prywatnych samochodach przed budynkiem. Tak wygląda szpitalna codzienność w wielu miejscach.

"Obraz wojenny albo - co najmniej - zdarzenia masowego. Tak, SORy pracują teraz permanentnie w obliczu zdarzenia masowego, takiego jak wypadek z udziałem autobusu czy pociągu, wszak codziennie do systemu dowożonych jest kilkanaście (kilkadziesiąt) autobusów chorych" - tak opisuje swoją codzienną pracę w poruszającym poście umieszczonym na Facebooku.

3. "Za dwa tygodnie będziemy mieli ponad 600 zgonów na dobę pacjentów z COVID-19"

Zgodnie z najnowszym raportem Ministerstwa Zdrowia powodu COVID-19 zmarło 57 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 316 osób.

Doktor Fiałek ostrzega, że liczby zgonów niestety będą rosnąć proporcjonalnie do przyrostu liczby zakażonych.

- Jeżeli chodzi o liczbę zgonów, to musimy mieć świadomość, że aktualne liczby dotyczą przypadków COVID rozpoznanych około 14 dni temu, tyle mniej więcej trwa rozwinięcie objawów i fazy zaostrzenia. Wiemy, jak wygląda statystyka, przy obecnych przyrostach zakażeń, za dwa tygodnie możemy się spodziewać powyżej 600 zgonów na dobę - ostrzega lekarz.

Ekspert zwraca uwagę również na problem tzw. ukrytych zgonów osób, które coraz mocniej widać w statystkach.

- Ukryte zgony to są zgony spowodowane ograniczeniem dostępu do opieki zdrowotnej. To trzeba jasno powiedzieć, że z powodu braku możliwości opieki nad tymi pacjentami, doszliśmy już do granicy wydolności systemu. To są pacjenci, którzy albo się nie leczyli, bo nie mieli dostępu, albo nie zdążyli dojechać, bo nie było karetki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze