"Moja siostra rodzi w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję, że do tego czasu głodówka się skończy"
"Kto chce przyjechać do Warszawy głodować, to czas szykować śpiwory i karimaty. Czekamy na was" - napisano wczoraj w jednej z grup rezydentów na Facebooku. Rozmowy z premier Szydło, która zapewniała o zmianach w polskiej służbie zdrowia, nie przyniosły pożądanych efektów. Protest rezydentów trwa. Im nie chodzi tylko o pieniądze. Oni już zapomnieli, jak wygląda życie poza pracą.
1. Coraz bardziej osłabieni
Protestujący kolejny dzień spędzają w jednym pomieszczeniu, śpią na twardych karimatach. Są coraz bardziej osłabieni.
Pytam: opowiesz, dlaczego głodujesz?
- Wiesz, trochę jestem zmęczony. Jestem głodny. Nie mam nawet siły rozmawiać. Przyjechałem tutaj w sobotę (piąta doba bez jedzenia - przyp. red.), była godz. 15. Od tamtej pory nic nie jadłem. I mam nadzieję, że to szybko się skończy - mówi lek. Tomasz Szczepaniak.
Głos w słuchawce jest słaby, łamie się, gdy pytam o życie poza akcją protestacyjną.
- Mam siostrę. Jest w ciąży. W następnym tygodniu ma termin porodu. Bardzo chciałbym być z nią w tym czasie... - dodaje.
Przez chwilę słyszę tylko szum i ciche rozmowy innych głodujących. Ukradkowe podciąganie nosem. - Ale wiesz, że jesteśmy z wami? - pytam.
- Wiem i bardzo za to dziękujemy. Od was, mediów dużo zależy. Wszyscy tutaj prosimy też, żeby jak najrzetelniej pisać o tym, co się tutaj dzieje – mówi lek. Szczepaniak.
Takich jak on - tęskniących za rodziną, chcących wrócić do ciepłego łóżka, marzących o jedzeniu - jest obecnie 24. Nie mają już sił. Wiedzą jednak, że nie mogą się poddać. Walczą w słusznej sprawie.
Sprawdź też:
2. Być rezydentem
Lekarzem rezydentem w Polsce jest lekarz posiadający pełne prawo wykonywania zawodu. To osoba, która ukończyła sześcioletnie studia na kierunku lekarskim, zdała egzamin końcowy LEK i odbyła 13-miesięczny staż podyplomowy. Rezydentami są najczęściej osoby, które ukończyły 26. rok życia. Mają więc całe życie przed sobą. Nie mają jednak czasu na ślub, dzieci.
- Chociaż jestem jeszcze studentką, całym sercem jestem za protestującymi. To mój szósty rok, moje rówieśniczki wychodzą właśnie za mąż. Rodzą drugie dzieci. A ja nawet nie mam chłopaka, ciągle siedzę w szpitalu lub na zajęciach. Moje starsze koleżanki, np. na stażu, mają ten sam problem. Nie mamy czasu się zakochać - mówi Anna, studentka UM w Lublinie.
Akcję protestacyjną rozpoczęli 2 października, także lokalnie.
- W Lublinie już w piątek przed protestem lekarze rezydenci zgłosili dyrekcji, że w poniedziałek nie przyjdą do pracy. Podziękowano im za to. Zorganizowano zastępstwa. Wielu protestujących oddawało w ten dzień krew. To był taki sygnał ostrzegawczy. Ważne było, by nic nie odbywało się ze szkodą dla pacjenta – mówi lek. Jakub Kosikowski, jeden z członków Porozumienia Rezydentów OZZL.
Jak dodaje lekarz, niektórzy do dzisiaj po lubelskich szpitalnych korytarzach chodzą w koszulkach popierających strajk głodowy.
Zobacz też:
3. Rząd się nie zgadza
Rezydenci niedawno usłyszeli, że wszystko jest możliwe. Rozmowa z premier Szydło wyglądała jednak całkiem inaczej. Pomimo spełnienia wszystkich wymagań, spotkanie nie przyniosło nowych rozwiązań. Głodówka trwa. Nigdy nie była zawieszona, tak jak mówił Minister Zdrowia.
- Nie walczymy o siebie. Nasze postulaty są na samym końcu. Walczymy o nakłady na ochronę zdrowia. Nie godzimy się na to, żeby pacjenci umierali w kolejkach – powiedział dziś na konferencji prasowej lek. Jarosław Biliński z Porozumienia Rezydentów OZZL.
Głodują od jedenastu dni.
- W niektórych przypadkach to jest już niebezpieczne dla zdrowia naszych kolegów. My tak krzyczymy o pomoc. Nie wiemy, czy wyjdziemy z tego z twarzą czy nie. To, że dowiedziało się o nas tyle osób, to już jest dla nas niewątpliwy sukces – dodaje lek. Biliński.
Przedstawiciele Porozumienia Rezydentów OZZL są gotowi na kolejne rozmowy - byle by były one konstruktywne i wnosiły coś nowego.
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.