Myślała, że jest za młoda na raka. Miała tylko jeden objaw, trzech lekarzy go zignorowało
Młoda kobieta zasięgnęła opinii aż trzech specjalistów. Za każdym razem winą za trudności z chodzeniem obarczali kontuzje lub stany zapalne. Dopiero fizjoterapeuta, do którego udała się prywatnie, zalecił jej, aby wykonała rezonans. Kiedy otrzymała wyniki, była zdruzgotana.
1. Lekarze myśleli, że to choroby sportowców
Gdy Sarah-Jayne Wilson po raz pierwszy zgłosiła się do lekarza z dokuczliwym bólem nogi, ten odparł, że to ponaciągane ścięgna. Terapia nie przynosiła pożądanego skutku, dlatego 27-latka jakiś czas później znów postanowiła skonsultować się z innymi lekarzami. Usłyszała, że to najprawdopodobniej zespół stresu przyśrodkowego piszczeli, a później - choroba Osgooda-Schlattera - przypadłość charakterystyczna dla młodych piłkarzy.
- Potwornie bolało mnie kolano, ale jak to zwykle bywa, postanowiłam nie skupiać się na tym. Niestety, dolegliwości nasiliły się do tego stopnia, że miałam problemy z chodzeniem i klękaniem. Gdy pierwszy raz zadzwoniłam do lekarzy, zdiagnozowano mnie na odległość. Lekarz uznał, że to zapalenie ścięgna i zalecił chodzenie na basen - relacjonuje chora kobieta.
Kolejne porady lekarskie nie przynosiły jej ulgi, wręcz przeciwnie - stan chorej się pogarszał. Nie mogła już normalnie chodzić. Sarah-Jayne postanowiła zasięgnąć rady u prywatnego specjalisty. To właśnie jej fizjoterapeuta zalecił wykonanie rezonansu magnetycznego bolesnej okolicy. Zdjęcia z rezonansu odsłoniły przed nią brutalną prawdę. Przyczyną jej bólu był mięsak Ewinga - rzadki, złośliwy nowotwór kości. Diagnoza była szokiem, Sarah myślała, że jest za młoda na raka.
2. Chemioterapia i operacja nogi
Okazało się, że nowotwór ma dwa ogniska - jeden z przodu piszczeli, a drugi z boku, poniżej kolana.
- Miałam mnóstwo badań i dwie operacje w ciągu zaledwie miesiąca, ponieważ chemioterapia uczyni mnie bezpłodną - tłumaczy 27-latka.
Na początku lekarze obawiali się, że guz zdążył dać dalsze przerzuty. Na całe szczęście tak się nie stało. Sarah-Jayne przechodzi obecnie intensywną chemioterapię - przez pięć w dni tygodniu przechodzi sześciogodzinne sesje wlewu leku. Mimo to i tak należy przeprowadzić operację.
- Jeśli guz wystarczająco się skurczy, będzie trzeba "wymienić" mi kolano i część kości piszczelowej. Po tym znowu czeka mnie przyjmowanie chemii, dla pewności, że nie da przerzutów. Później z kolei przyjdzie czas na operację stopy, ponieważ wszystkie tamtejsze nerwy obumarły - mówi chora kobieta.
Sarah-Jayne przestrzega także, aby nie lekceważyć swoich dolegliwości. Chociaż lekarzowi warto ufać to, jeżeli objawy nie tracą na sile, zawsze warto zasięgnąć opinii u drugiego eksperta.
Maciej Rugała, dziennikarz Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.