Najbardziej uderza w młodych. "Wiąże się z 74 proc. wzrostem ryzyka zgonu"
Naukowcy wykazali, że dwa kluczowe czynniki ryzyka miażdżycy stanowią największe zagrożenie dla młodych. Oba z nich to zmora Polaków. - Inwestujmy w swoje zdrowie jak najwcześniej, jak najdłużej, bo wtedy mamy realną szansę na prawdziwą prewencję, która w Polsce tak naprawdę nie istnieje - mówi prof. Maciej Banach.
1. Cicha miażdżyca to problem milionów Polaków
Naukowcy z Centro Nacional de Investigaciones Cardiovasculares (CNIC) wykazali, że młodzi ludzie są najbardziej narażeni na szkodliwe działanie wysokiego ciśnienia krwi oraz podwyższonego poziomu cholesterolu we krwi. Te dwa główne czynniki ryzyka chorób układu krążenia to zmora Polaków.
Na nadciśnienie w 2020 r. cierpiało ponad dziesięć milionów Polaków. Szacunki wskazują, że w 2023 r. może to być nawet kolejne dwa miliony chorych. Jeszcze gorzej jest, gdy spojrzy się na statystyki dotyczące cholesterolu.
Zaburzenia lipidowe to problem ponad 21 milionów osób w Polsce. W odpowiedzi na niepokojący trend, Polskie Towarzystwo Lipidologiczne oraz Polskie Towarzystwo Kardiologiczne ogłosiło 2023 rokiem walki z hipercholesterolemią. Niestety, cicha miażdżyca długo może nie dawać objawów, przez co chory nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia.
- Nie możemy patrzeć wyłącznie na jeden czynnik ryzyka. Powinniśmy inwestować w swoje zdrowie nie wtedy, kiedy pojawi się choroba, ale właśnie, gdy jesteśmy młodzi, czujemy się wręcz niezniszczalni, bo dopiero wtedy jesteśmy w stanie "złapać" te wczesne wskaźniki, czyli w niewielkim stopniu podwyższony poziom cholesterolu, ciśnienie tętnicze, nadwaga czy palenie - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Maciej Banach, kierownik Zakładu Kardiologii Prewencyjnej i Lipidologii UM w Łodzi, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego.
2. Ryzyko można zmniejszyć w prosty sposób
Autorzy badań, które zostały opublikowane w czasopiśmie "Journal of the American College of Cardiology", wykazali także, że młodzi ludzie mogą być znacznie bardziej podatni na działanie czynników ryzyka miażdżycy, ale można to odwrócić.
- Taki 20-, 30-, 40-latek, który często nie ma żadnych objawów, czuje się zdrowy, nagle okazuje się, że ma miażdżycę i jest szok, ale jeśli spełnimy określone warunki, takie jak zmiana stylu życia plus stosowanie się do zaleceń lekarskich, może spowodować, że ryzyko miażdżycy istotnie się zmniejszy - wskazuje kardiolog.
Ekspert zaznacza, że interwencja niefarmakologiczna, taka jak zmiana diety, aktywność fizyczna, porzucenie używek, może przyczynić się do tego, że choroba nigdy się nie pojawi, a jeżeli będzie inaczej, to znacznie później niż u osób, które nie wprowadziły podobnych zmian w swoje życie.
- Dlatego podkreślamy, żeby inwestować w swoje zdrowie, jak najwcześniej, jak najdłużej, bo wtedy mamy realną szansę na prawdziwą prewencję, która w Polsce tak naprawdę nie istnieje - wyjaśnia lekarz.
3. Niezwykły "wyjątek"
Profesor wyjaśnia, że wielu organicznych chorób serca, takich jak zawał czy niewydolność, odwrócić się nie da. Podobnie jest w przypadku wielu innych schorzeń dotyczących także innych organów. Lekarze mogą jedynie zahamować postęp choroby lub poprawić funkcje objętych schorzeniem narządów, ale z miażdżycą jest inaczej.
- Gdy jest już miażdżyca, jest także wskazanie do leczenia. Mówimy o subklinicznej postaci miażdżycy albo prewencji wtórnej, czyli chorobie miażdżycowej, którą powinniśmy leczyć przez niefarmakologiczne podejście lub stosując się do zaleceń leczenia farmakologicznego, skierowanego na obniżenie poziomu cholesterolu albo ciśnienia. Wówczas możemy cofnąć miażdżycę - zaznacza przewodniczący Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego.
Ekspert dodaje, że istnieje wiele badań, które to potwierdzają.
- Wykorzystujemy w nich m.in. ultrasonografię naczyniową. W trakcie takiego badania wkładamy głowicę do wnętrza naczynia, najczęściej wieńcowego i jesteśmy w stanie zobaczyć, jak zachowuje się blaszka miażdżycowa. Okazuje się, że przez podjęte interwencje, możemy proces rozwoju miażdżycy nie całkowicie, ale w dużym stopniu zmniejszyć, a tym samym zminimalizować ryzyko zdarzeń sercowo-naczyniowych i zgonu w ich wyniku - dodaje.
4. "Wiąże się z 74 proc. wzrostem ryzyka zgonu"
Lekarz zwraca także uwagę na ogromny problem, który często popełniają polscy pacjenci. Chodzi o adherencję, czyli stosowanie się do zaleceń lekarza.
- Nieadherencja stanowi niezależny czynnik ryzyka zgonu w wyniku chorób sercowo-naczyniowych. Jeśli pacjent na własną rękę odstawia leki lub zmniejsza ich dawki, to jest tak samo istotna, a niekiedy nawet bardziej zwiększa ryzyko wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych i konsekwencji z nimi związanych - mówi profesor.
- Są badania, które mówią jednoznacznie, że nieadherencja wiąże się z 74 proc. wzrostem ryzyka zgonu. Dlatego często jako lekarze ponosimy porażkę, bo choć mamy bezpieczne i skuteczne leki, a pacjent stosuje się do zaleceń niefarmakologicznych, ale nie mówi o tym lekarzowi, że odstawia leki albo zmienia ich dawkowanie - dodaje.
Brak współpracy pomiędzy lekarzem a pacjentem, czyli tzw. brak compliance, to bardzo poważny problem, który - jak zaznacza profesor - może dotyczyć nawet 50-60 proc. pacjentów po dwóch latach leczenia.
- Bardzo często, gdy mamy rodzinnie podwyższony poziom cholesterolu, możemy pacjentowi pokazać fizycznie, że ma sztywność naczyń, które nie są już tak bardzo elastyczne, jak u zdrowego człowieka albo ma miażdżycę w tętnicach dogłowowych, poprzez badanie ultrasonograficzne, możemy mu pokazać: "zobacz, takie wartości ma zdrowy człowiek, a u ciebie jest znacznie bardziej pogrubiona, czyli masz już miażdżycę" - wskazuje prof. Maciej Banach.
- Właśnie zestawienie wyników badań z ultrasonografią i czynnikami ryzyka, stanowi świetny element edukacyjny. Pacjent już widzi, że to już ostatni moment, by zadbać o swoje zdrowie - dodaje ekspert.
Patrycja Pupiec, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.