Polska już walczy z tridemią. Po otwarciu Chin "musimy być gotowi na gorszy scenariusz"
Przepełnione oddziały ratunkowe, kolejki do krematoriów i epidemiolodzy przewidujący miliony zgonów. To przerażający obraz Chin po odejściu od polityki "zero COVID". Tymczasem po trzech latach otwierają się na świat, a to może zagrozić nam wszystkim. - Trzeba już rozważać działania zapobiegawcze, żeby uniknąć powtórki z 2020 roku - ostrzega prof. Joanna Zajkowska.
1. "Musimy być gotowi na gorszy scenariusz"
O coraz bardziej dramatycznej sytuacji epidemiologicznej w Chinach w związku z luzowaniem covidowych restrykcji pisaliśmy jeszcze przed świętami. W sieci zaczęły krążyć doniesienia o przepełnionych szpitalach i domach pogrzebowych, kolejkach do krematoriów i prognozach wskazujących nawet na milion lub więcej zgonów. Eksperci mówią wprost, że po odejściu od polityki "zero COVID", Chiny czeka horror, który może także zagrozić innym krajom.
- Nie mamy rzetelnych informacji z Chin, co do aktualnej skali zakażeń, hospitalizacji czy zgonów i to jest podstawowy problem. W takich sytuacjach zawsze trzeba przygotować się na gorszy scenariusz i już rozważyć działania zapobiegawcze - zaznacza prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
- Wiemy, że subwarianty Omikronu, które aktualnie dominują w Chinach, m.in. BF.7 są wysoce zaraźliwe, więc transmisja wirusa jest błyskawiczna. Pocieszające jest to, że na razie nic nie wskazuje na to, żeby miały nabierać niebezpiecznych cech, jeśli chodzi o ciężkość choroby, tak jak było np. w przypadku wariantu Delta - dodaje.
Na dramatyczne szacunki epidemiologiczne wskazywał już w połowie grudnia Eric Feigl-Ding, epidemiolog z Uniwersytetu Harvarda. Według niego, w ciągu 90 dni zakazi się ok. 60 proc. mieszkańców Chin i ok. 10 proc. ziemskiej populacji, a liczba zgonów może wynieść "miliony". Zaznaczał też, że chińskie władze zaniżają statystyki dotyczące zgonów i powołał się na doniesienia o "eksplozji w usługach pogrzebowych, spowodowanej gwałtownym wzrostem zgonów".
"2000 ciał czeka na kremację. Brzmi znajomo? Wiosna 2020 roku wróciła" - pisał na Twitterze.
2. "Eksplozja w usłuchach pogrzebowych"
Najnowsze doniesienia epidemiologa są jeszcze bardziej dramatyczne.
"Przepełnione szpitalne kostnice, brak leków przeciwgorączkowych, puste butle z tlenem, brak krwi, rosnąca liczba ofiar śmiertelnych wśród osób starszych, dużo worków na zwłoki nawet w czołowym pekińskim szpitalu" - pisze na Twitterze Eric Feigl-Ding pokazując porażające nagrania.
Overflowing hospital morgues—Fever meds shortage, oxygen tanks EMPTY, 🏥 overwhelmed, blood shortage, death tolls soaring among elderly ==>lots of body bags—even at a top Beijing hospital too. Worsening #COVID19 yet to come. But still 0 official deaths.
— Eric Feigl-Ding (@DrEricDing) December 24, 2022
🧵pic.twitter.com/Zy7TtidU8U
Z dnia na dzień ten dramat przybiera na sile. Jak donosi "The New York Times", w związku z gwałtownym wzrostem zakażeń, szpitale dosłownie pękają w szwach, a odziały ratunkowe są pełne pacjentów. Medycy, wśród których też jest coraz więcej zakażonych, są na granicy wytrzymałości i borykają się z brakiem sprzętu medycznego.
Hospitals in China are being overwhelmed with patients after the government abruptly reversed its stringent "zero Covid" measures. The New York Times examined videos that captured the growing crisis. https://t.co/r47G7nCTxR pic.twitter.com/XOrIKy1u3L
— The New York Times (@nytimes) December 28, 2022
Na nagraniu, które opublikował na Twitterze "The Washington Post" widać, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Dla wielu pacjentów brakuje miejsca na szpitalnych salach, więc tłoczą się i śpią na korytarzach. Jak podkreślają reporterzy, pełna skala epidemii jest "niejasna" ze względu na brak rzetelnych statystyk.
Emergency departments are overflowing, with patients sleeping in hallways until they can be evaluated or taken to a hospital room. In at least one hospital, half of doctors and nurses were absent because they had tested positive for covid.https://t.co/GPruLMQIdr
— The Washington Post (@washingtonpost) December 27, 2022
3. Obowiązkowe testy dla podróżnych z Chin
Pogarszająca się sytuacja epidemiologiczna w Chinach może mieć wpływ na inne kraje, ponieważ państwo po trzech latach otwiera się na świat. Tamtejsza komisja zdrowia poinformowała, że od 8 stycznia osoby powracające lub przybywające do Chin nie będą już musiały przechodzić kwarantanny. Zniesione zostaną też ograniczenia dotyczące liczby i zapełnienia międzynarodowych lotów do Chin.
W obawie przed powtórką z 2020 roku, część państw już podjęła konkretne działania i wprowadza obowiązkowe testy na koronawirusa dla podróżnych z Chin. Na taki krok zdecydowały się USA, Japonia, Tajwan i Włochy.
Czy Polska powinna pójść w ich ślady? Lekarze nie mają wątpliwości.
- Przed nami Chiński Nowy Rok, kiedy przemieszczanie się i kontakty będą nasilone, a to sprzyja transmisji wirusa. Pamiętamy, jak to wpłynęło na rozwój pandemii w 2020 roku, więc nauczeni doświadczeniem powinniśmy prowadzić wzmożony monitoring sytuacji epidemiologicznej i już rozważać działania zapobiegawcze, żeby uniknąć powtórki - zaznacza prof. Zajkowska. - Państwa, które zdecydowały się na testy dla podróżnych z Chin, poszły w dobrą stronę. Osoby, które wracają z Chin do Polski powinny być objęte specjalnym nadzorem, należałoby rozważyć np. jakąś formę izolacji czy kwarantanny - dodaje ekspertka.
Prof. Zajkowska zwraca uwagę, że nałożenie się zakażeń chińskimi subwariantami na infekcje, które w Polsce z dnia na dzień atakują coraz silniej, może bardzo osłabić organizm i narazić na groźne powikłania.
- Zmagamy się z tridemią, u niektórych pacjentów diagnozujemy obecność dwóch patogenów jednocześnie np. grypy i RSV. Nie możemy tego ignorować, bo jeśli do tego dołożylibyśmy nowe patogeny, sytuacja może stać się naprawdę niebezpieczna - dodaje ekspertka.
4. "Trzeba obserwować, co dzieje się teraz we Włoszech"
- Na powinniśmy popadać w panikę, bo to nigdy nie jest dobry doradca. Wskazane jest jednak monitorowanie sytuacji epidemiologicznej. Na pewno trzeba obserwować to, co dzieje się teraz we Włoszech, gdzie wykryto zakażenia u podróżnych z Chin. Badania, którym zostali poddani, wykażą, jakim konkretnie subwariantem zostali zakażeni. Na podstawie rzetelnych informacji na podstawie charakteru tych subwariantów i ewentualnego zagrożenia, będzie można rozważyć dalsze działania - komentuje prof. Robert Flisiak, Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Dodaje, że wszystkie subwarianty Omikrona wykazują bardzo dużą zakaźność.
- Dostępne obecnie dane wskazują jednak, że mają one tendencję do coraz mniejszej patogenności wyrażonej łagodniejszym przebiegiem choroby. Miarą tego jest sytuacja w szpitalach, a nie liczba zidentyfikowanych zakażeń. Aktualnie w Polsce skala hospitalizacji z powodu COVID-19 nie jest alarmująca, więcej jest zachorowań na grypę - dodaje.
Prof. Flisiak zwraca też uwagę, że w Europie, w tym także w Polsce, jest też znacznie lepsza bariera odpornościowa.
- W Chinach jest niższy poziom uodpornienia naturalnego i znacznie mniej w pełni zaszczepionych osób, a stosowane tam szczepionki są mniej skuteczne - zaznacza ekspert.
Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, czy wzorem innych państw planuje podjęcie ewentualnych działań w związku z kryzysem w Chinach. Do momentu opublikowania tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.