Trwa ładowanie...

Prof. Filipiak: Za chwilę zabraknie w Polsce chirurgów, a nawet lekarzy rodzinnych. Jak przekonać młodych medyków, żeby zostali w Polsce?

 Katarzyna Grzęda-Łozicka
25.01.2022 14:11
Mamy najmniejszą liczbę lekarzy na 10 tys. mieszkańców wśród wszystkich krajów OECD. Pandemia pogłębiła problemy systemu
Mamy najmniejszą liczbę lekarzy na 10 tys. mieszkańców wśród wszystkich krajów OECD. Pandemia pogłębiła problemy systemu (Getty Images)

- Za chwilę zabraknie w Polsce chirurgów, innych zabiegowców, a nawet lekarzy rodzinnych, których średni wiek wynosi już około 58 lat. I to oni, notabene, wysyłani są teraz w terminie 48 godzin do każdego 60-latka z dodatnim testem SARS-CoV-2 do domu. Paranoja goni paranoję - alarmuje prof. Krzysztof J. Filipiak. Ekspert komentuje zaproponowany przez resort zdrowia "Pakiet dla młodych medyków". Przyznaje, że to znak, że ktoś w Polsce zauważył problem, ale jego zdaniem to i tak nie zatrzyma przyszłych medyków w Polsce. Kłopoty są znacznie bardziej złożone.

spis treści

1. "Pakiet dla młodych medyków" nie wystarczy, by zatrzymać ich w kraju

Ministerstwo Zdrowia zapowiada tzw. Pakiet dla młodych medyków. Ma być odpowiedzią na oczekiwania studentów i rezydentów. Pakiet składa się z siedmiu elementów. Wśród możliwych zmian jest wymieniane m.in. zniesienie ustnej części Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego.

- Między innymi w tym pakiecie mamy kredyty dla studentów, zwiększenie poziomu partycypacji w podejmowanych decyzjach, ofertę mającą zachęcić młodych do pracy dydaktycznej. Proponujemy pracę dla studentów oraz zwiększenie kompetencji i umiejętności m.in. w zakresie komunikacji, radzenia sobie z odpowiedzialnością i stresem. Mamy też obszar związany z kształceniem podyplomowym. Rozważamy możliwość zwolnienia z ustnego egzaminu przy dobrze zaliczonym egzaminie pisemnym - wyjaśniał podczas konferencji prasowej wiceminister zdrowia Piotr Bromber.

Czy to odpowiedź na problemy, z którymi rzeczywiście zmagają się studenci, czy mydlenie oczu pozorami działań?

Zobacz film: "Polacy są słabo wyszczepieni. Piąta fala uderzy z dużą siłą"

- Po pierwsze trzeba uczciwie przyznać, że rzeczywiście coś spróbowano zaproponować młodym medykom, studentom kończącym kierunek lekarski i jest w tym zapewne duża zasługa pana wiceministra Piotra Brombera. To osoba kompetentna w zakresie finansów publicznych i zarządzania w ochronie zdrowia, były szef jednego z oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia. Niezależnie od krytycznych uwag związanych z przedstawionym pakietem, myślę, że olbrzymim postępem jest to, że ktoś z tymi młodymi ludźmi podjął dialog - mówi prof. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak. - Pakiet nie jest jednak odpowiedzią na przyczyny ucieczki młodych lekarzy z polskiego systemu, bowiem przyczyny te leżą poza kompetencjami Ministerstwa Zdrowia.

Ministerstwo zdrowia zapowiada "Pakiet dla młodych medyków"
Ministerstwo zdrowia zapowiada "Pakiet dla młodych medyków" (Getty Images)

2. Prof. Filipiak: Lekarze mają dość

Problemy systemu opieki zdrowotnej w Polsce z każdym rokiem się pogłębiają. Szpitale toną w długach, a liczba chętnych do pracy maleje. Prof. Filipiak wyliczył, że dług szpitali w ciągu sprawowania władzy przez aktualną ekipę rządzącą, a więc w latach 2015-2021, powiększył się z 10 do 20 mld zł. Brakuje pielęgniarek, a do tego mamy najmniejszą liczbę lekarzy na 10 tys. mieszkańców wśród wszystkich krajów OECD oraz najmniejszą liczbę lekarzy w porównaniu do wszystkich siedmiu krajów, które z nami sąsiadują: Niemiec, Czech, Słowacji, Ukrainy, Białorusi, Litwy i Rosji.

Czy "pakiet" przekona młodych medyków, by po studiach zostali w Polsce? Prof. Filipiak nie ma wątpliwości, że to za mało, a przyczyny migracji młodych lekarzy, czy planów wyjazdu z Polski tuż po zakończeniu studiów, mają szersze uwarunkowania. Nie tylko ekonomiczne.

- Młodzi ludzie oczywiście porównują swój start życiowy w zakresie medycyny przez pryzmat bardzo niskich - w porównaniu z innymi europejskimi krajami - zarobków, ale przede wszystkim w związku z warunkami pracy. Niedofinansowana i dobita przez pandemię polska ochrona zdrowia oferuje pracę w dużo gorszych warunkach, z większymi obciążeniami, w gorszym zabezpieczeniu i komforcie udzielania świadczeń - tłumaczy ekspert.

- Młodzi ludzie nie chcą pierwszych 10 lat życia zawodowego - niezwykle ważnych dla kształcenia podyplomowego lekarza - spędzić na dodatkowych dyżurach, obstawiając dwa etaty w różnych miejscach, dorabiając w weekendy. Nie chcą być "zapchaj dziurą" zbankrutowanego systemu, który realnie powinien być zasilany pewnie 10-13 proc. PKB, a my długo nie dojdziemy nawet do tych 6 proc. PKB, jak wskazuje konstrukcja budżetu. Oni mówią: dość. A bez lekarzy ten system po prostu dalej nie pociągnie - podkreśla prof. Filipiak, internista, kardiolog, obecnie rektor Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, wcześniej prodziekan Wydziału Lekarskiego i prorektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

3. Nastroje są fatalne. Niektórzy myślą o odejściu z zawodu

Zdaniem rektora Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie jedyną receptą jest zwiększenie finansowania sektora ochrony zdrowia - zwłaszcza po pandemii.

- Musimy podnieść zarobki pracowników ochrony zdrowia, bo muszą stać się konkurencyjne dla zarobków oferowanych w Unii Europejskiej. Chyba że wyjdziemy z Unii Europejskiej, odbierzemy tym młodym ludziom paszporty, zrobimy taki "PRL-bis" i sprawa będzie załatwiona - płace będą regulowane, "produkcja lekarzy" odpowiadać będzie "popytowi" i wprowadzimy centralne zarządzanie wszystkim. Niestety, mam coraz większe wrażenie, że wielu rządzących tak to sobie wyobraża. Ale w normalnych warunkach trzeba coś zrobić, aby ten trend odwrócić - przyznaje profesor.

- Za chwilę zabraknie w Polsce chirurgów, innych zabiegowców, a nawet lekarzy rodzinnych, których średni wiek wynosi już około 58 lat. I to oni, notabene, wysyłani są teraz w terminie 48 godzin do każdego 60-latka z dodatnim testem SARS-CoV-2 do domu. Paranoja goni paranoję - alarmuje.

Przysłowiowym gwoździem do trumny stała się pandemia, która jak w soczewce pokazała wszystkie słabości systemu, o których lekarze mówili od lat. Przyjęta przez rząd "strategia" walki z koronawirusem pogłębiła frustrację w środowisku medyków. Sytuacji nie ułatwia fakt coraz większych podziałów w społeczeństwie, a lekarzy namawiający do szczepień spotyka fala hejtu. Pod ich adresem kierowane są oszczerstwa i groźby. Sami lekarze w rozmowach przyznają, że bywają momenty, kiedy mają dosyć.

- Nastroje są fatalne. Zwłaszcza teraz, we wzbierającej fali zakażeń wariantem Omikron, gdzie rząd nie zapewnił ani wzmożonej akcji szczepień, ani realnej edukacji, ani walki z antyszczepionkowcami, ani nawet paszportów covidowych, który już w połączeniu z wysokim wyszczepieniem, uratowały w mądrych państwach Europy Zachodniej setki tysięcy osób przed zgonem. Znam wieku lekarzy i wiele pielęgniarek, którzy odeszli z zawodu lub zamierzają to zrobić zaraz po przejściu fali zakażeń wariantem Omikron - przyznaje prof. Filipiak.

Zobacz także: Hejt na medyków. Boją się, że antyszczepionkowcy przekroczą kolejne granice

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze