Skrócenie izolacji i koniec z przepisywaniem antybiotyków. Omikron zmienia zasady gry
W związku z błyskawicznym rozprzestrzenianiem się Omikronu kilka krajów podjęło decyzję: krótszy czas kwarantanny i izolacji, szybszy powrót do normalności, mimo iż według brytyjskich badań niemal jedna na 10 osób po 10-dniowej izolacji wciąż może zarażać. Od 25 stycznia krótszą kwaratannę odbywają też osoby w Polsce. Jednak konieczne są także zmiany w leczeniu osób z pozytywnym wynikiem, które często w początkowej fazie przyjmują antybiotyki. - Należy lekarzom rodzinnym jasno powiedzieć, co mają robić z pacjentami chorymi na COVID-19 - apeluje prof. Kuna.
1. Izolacja i kwarantanna krótsze
Choć Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca, by okres izolacji osób ze stwierdzonym COVID-19 trwał 10 dni, to niektóre z krajów powoli odchodzą od tych zaleceń. W Wielkiej Brytanii i Rosji obecnie trwa ona siedem dni, a w Stanach Zjednoczonych – zaledwie pięć dni. W Polsce z kolei zdecydowano, by okres odbywania kwarantanny od 25 stycznia 2022 r. został skrócony do siedmiu dni dla osób bezowjawowych, pod warunkiem uzyskania negatywnego wyniku testu na COVID-19.
Takie wytyczne mogą zaskakiwać, ale są zgodne ze stanowiskiem Centers for Disease Control and Prevention (CDC). Rządowy organ tłumaczy, że badania wskazują, że największa zakaźność w odniesieniu do Omikronu ma miejsce na dwa dni przed wystąpieniem objawów i przez kolejne trzy dni. Łącznie daje to pięć dni konieczności izolowania się osoby zakażonej.
"Dlatego osoby, które uzyskały wynik pozytywny, powinny izolować się przez pięć dni, a jeśli w tym czasie ustąpią objawy, mogą zrezygnować z izolacji, pod warunkiem, że będą zakładać maseczkę przez następne pięć dni, aby zminimalizować ryzyko zarażenia innych” – napisało CDC w oświadczeniu.
Za uznaniem stanowiska CDC może przemawiać jeszcze jeden fakt związany z nowym wariantem. Okres inkubacji Omikronu wynosi - jak wskazują badania - zaledwie trzy dni. Tymczasem na objawy po zakażeniu wariantem Delta trzeba było czekać średnio cztery dni, a wariantem Alfa - nawet sześć dni. W związku z tym można powiedzieć, że nowe wytyczne CDC są po prostu dostosowaniem reguł, konieczną aktualizacją. Czy na pewno?
Stanowisko CDC budzi wiele kontrowersji. Zwłaszcza że jedno z badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii, wykorzystujące nowo zaadaptowany test, wykazało, że spośród 176 osób aż 13 proc. wciąż ma wysoki poziom wirusa w organizmie po 10 dniach izolacji. Oznacza to, że niemal 1 na 10 osób po 10-dniowej izolacji wciąż może zarażać.
Z drugiej strony pojawiają się głosy, by całkowicie znieść kwarantannę i izolację, zachowując ją tylko dla osób z newralgicznych grup. Taki postulat wystosował ostatnio prof. Piotr Kuna z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, który w rozmowie z PAP powiedział, że obowiązkowej kwarantannie i izolacji powinni podlegać seniorzy po 65. roku życia, pacjenci onkologiczni i pacjenci z deficytami odporności.
- Całą resztę w obliczu tego, że każdy z nas będzie zakażał się tym wirusem wielokrotnie, należy z tego obowiązku zwolnić – uważa ekspert.
Dr Leszek Borkowski, były prezes Urzędu Rejestracji, farmakolog kliniczny ze Szpitala Wolskiego w Warszawie, jest sceptyczny wobec takiego rozwiązania.
- Skąd możemy wiedzieć, czy dany pacjent, gdy zachoruje, przejdzie chorobę lekko czy ciężko? Mogę powiedzieć, że są pewne czynniki, które odpowiadają u danego pacjenta za cięższy przebieg, ale w życiu bywa różnie – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie.
2. Leczenie COVID-19 – koniec z antybiotykami?
Zamiast poddawać izolacji, prof. Kuna proponuje, by przede wszystkim ustandaryzować leczenie COVID w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej. Zdaniem lekarza dużym problemem jest przepisywanie pacjentom antybiotyków niejako ad hoc.
– Należy raz na zawsze skończyć z wypisywaniem antybiotyków przez telefon, bez badania pacjenta – stwierdza prof. Kuna i dodaje: – Należy też lekarzom rodzinnym jasno powiedzieć, co mają robić z pacjentami chorymi na COVID-19 .
Według raportu CDC z lutego 2021 stosowanie antybiotyków od początku pandemii spadło. Organizacja sądzi, że ma to raczej związek z ograniczeniem korzystania z ambulatoryjnej opieki zdrowotnej. Jednocześnie CDC odnotowało wzrost zastosowania szczególnie jednego antybiotyku. "Przepisywanie azytromycyny było wyższe, niż oczekiwano, zwłaszcza na obszarach geograficznych z dużą liczbą przypadków COVID-19" – czytamy w raporcie.
Dr Bartosz Fiałek, lekarz i popularyzator wiedzy medycznej na temat COVID-19, przyznaje, że były prowadzone badania nad skutecznością antybiotyku w leczeniu COVID.
- Badanie opublikowane w JAMA jednoznacznie pokazało, że leczenie tym lekiem nie przynosiło korzyści, a chorzy byli narażoni na dodatkowe działania uboczne.
Mówi też, że wytyczne CDC w tej kwestii są jasne: antybiotyków nie stosujemy do leczenia COVID. "Antybiotyki ratują życie, ale za każdym razem, gdy są stosowane, mogą powodować skutki uboczne i prowadzić do oporności na nie" – przestrzega CDC w raporcie.
- Nie ma żadnego antybiotyku, który by działał na SARS-CoV-2 – mówi dr Borkowski i dodaje: - Jeżeli w następstwie choroby COVID dochodzi do osłabienia organizmu i pojawia się nadkażenie bakteryjne, szczególnie atakujące płuca i górne drogi oddechowe, wtedy trzeba podać antybiotyk. Żeby jednak go podać, trzeba zrobić test, zbadać pacjenta i dobrać odpowiedni lek – tłumaczy.
- Przez telefon nikt nie zdiagnozuje pacjenta. Teleporady są pewną formą załatwiania tego, co nie musi być załatwione podczas wizyty osobistej. Jednak są nadużywane – zarówno przez pacjentów, jak i przez przychodnię. Wygodniej jest pogadać z babcią przez pięć minut przez telefon, niż w gabinecie czekać aż się rozbierze, opowie historię swojego życia i wreszcie lekarz połapie się, co babci jest – ironizuje dr Borkowski.
Dr Bartosz Fiałek ma podobne przemyśelnia.
- Zdarzyło się, gdy pracowałem w SOR, że przyjeżdżali pacjenci leczeni antybiotykiem z powodu infekcji, która ostatecznie okazywała się być COVID-19 – opowiada dr Fiałek i dodaje, że miewał też pacjentów, którym przepisywano antybiotyk podczas teleporady. Dopiero wizyta na szpitalnym oddziale ratunkowym ujawniała nie bakteryjne zapalenie zatok, a COVID.
Takie podejście ma się zmienić po wprowadzaniu rozporządzenia, dzięki któremu pacjentów, którzy skończyli 60 lat, skierowanych na izolację, ma zbadać lekarz POZ. Takie badanie powinno nastąpić w ciągu 48 godzin.
- Czy teleporada to forma ochrony przed infekcją? Jeżeli się prowadzi przychodnię zdrowia, to trzeba się liczyć z ewentualnym zakażeniem, tak samo jak w przypadku, gdy prowadzi się nawet sklep. Natomiast jeśli przychodnia jest przygotowana do sytuacji pandemicznej i jest odpowiednio zabezpieczona, to ryzyko zakażenia jest znikome. Choć zawsze to ryzyko istnieje, z nim godzi się też operujący chirurg, który może skalpelem się skaleczyć – podsumowuje dr Borkowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.