Trwa ładowanie...

Skrócenie izolacji i koniec z przepisywaniem antybiotyków. Omikron zmienia zasady gry

 Karolina Rozmus
25.01.2022 00:41
Omikron zmienia zasady gry. Zakażeni wracają do pracy, lekarze do badania pacjentów przed wypisaniem leku?
Omikron zmienia zasady gry. Zakażeni wracają do pracy, lekarze do badania pacjentów przed wypisaniem leku? (Getty Images)

W związku z błyskawicznym rozprzestrzenianiem się Omikronu kilka krajów podjęło decyzję: krótszy czas kwarantanny i izolacji, szybszy powrót do normalności, mimo iż według brytyjskich badań niemal jedna na 10 osób po 10-dniowej izolacji wciąż może zarażać. Od 25 stycznia krótszą kwaratannę odbywają też osoby w Polsce. Jednak konieczne są także zmiany w leczeniu osób z pozytywnym wynikiem, które często w początkowej fazie przyjmują antybiotyki. - Należy lekarzom rodzinnym jasno powiedzieć, co mają robić z pacjentami chorymi na COVID-19 - apeluje prof. Kuna.

spis treści

1. Izolacja i kwarantanna krótsze

Choć Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca, by okres izolacji osób ze stwierdzonym COVID-19 trwał 10 dni, to niektóre z krajów powoli odchodzą od tych zaleceń. W Wielkiej Brytanii i Rosji obecnie trwa ona siedem dni, a w Stanach Zjednoczonych – zaledwie pięć dni. W Polsce z kolei zdecydowano, by okres odbywania kwarantanny od 25 stycznia 2022 r. został skrócony do siedmiu dni dla osób bezowjawowych, pod warunkiem uzyskania negatywnego wyniku testu na COVID-19.

Takie wytyczne mogą zaskakiwać, ale są zgodne ze stanowiskiem Centers for Disease Control and Prevention (CDC). Rządowy organ tłumaczy, że badania wskazują, że największa zakaźność w odniesieniu do Omikronu ma miejsce na dwa dni przed wystąpieniem objawów i przez kolejne trzy dni. Łącznie daje to pięć dni konieczności izolowania się osoby zakażonej.

Zobacz film: "Omikron wyprze Deltę już za dwa tygodnie? Dr Sutkowski: "Tak będzie""

"Dlatego osoby, które uzyskały wynik pozytywny, powinny izolować się przez pięć dni, a jeśli w tym czasie ustąpią objawy, mogą zrezygnować z izolacji, pod warunkiem, że będą zakładać maseczkę przez następne pięć dni, aby zminimalizować ryzyko zarażenia innych” – napisało CDC w oświadczeniu.

Za uznaniem stanowiska CDC może przemawiać jeszcze jeden fakt związany z nowym wariantem. Okres inkubacji Omikronu wynosi - jak wskazują badania - zaledwie trzy dni. Tymczasem na objawy po zakażeniu wariantem Delta trzeba było czekać średnio cztery dni, a wariantem Alfa - nawet sześć dni. W związku z tym można powiedzieć, że nowe wytyczne CDC są po prostu dostosowaniem reguł, konieczną aktualizacją. Czy na pewno?

Stanowisko CDC budzi wiele kontrowersji. Zwłaszcza że jedno z badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii, wykorzystujące nowo zaadaptowany test, wykazało, że spośród 176 osób aż 13 proc. wciąż ma wysoki poziom wirusa w organizmie po 10 dniach izolacji. Oznacza to, że niemal 1 na 10 osób po 10-dniowej izolacji wciąż może zarażać.

Z drugiej strony pojawiają się głosy, by całkowicie znieść kwarantannę i izolację, zachowując ją tylko dla osób z newralgicznych grup. Taki postulat wystosował ostatnio prof. Piotr Kuna z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, który w rozmowie z PAP powiedział, że obowiązkowej kwarantannie i izolacji powinni podlegać seniorzy po 65. roku życia, pacjenci onkologiczni i pacjenci z deficytami odporności.

- Całą resztę w obliczu tego, że każdy z nas będzie zakażał się tym wirusem wielokrotnie, należy z tego obowiązku zwolnić – uważa ekspert.

Dr Leszek Borkowski, były prezes Urzędu Rejestracji, farmakolog kliniczny ze Szpitala Wolskiego w Warszawie, jest sceptyczny wobec takiego rozwiązania.

- Skąd możemy wiedzieć, czy dany pacjent, gdy zachoruje, przejdzie chorobę lekko czy ciężko? Mogę powiedzieć, że są pewne czynniki, które odpowiadają u danego pacjenta za cięższy przebieg, ale w życiu bywa różnie – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie.

2. Leczenie COVID-19 – koniec z antybiotykami?

Zamiast poddawać izolacji, prof. Kuna proponuje, by przede wszystkim ustandaryzować leczenie COVID w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej. Zdaniem lekarza dużym problemem jest przepisywanie pacjentom antybiotyków niejako ad hoc.

– Należy raz na zawsze skończyć z wypisywaniem antybiotyków przez telefon, bez badania pacjenta – stwierdza prof. Kuna i dodaje: – Należy też lekarzom rodzinnym jasno powiedzieć, co mają robić z pacjentami chorymi na COVID-19 .

Według raportu CDC z lutego 2021 stosowanie antybiotyków od początku pandemii spadło. Organizacja sądzi, że ma to raczej związek z ograniczeniem korzystania z ambulatoryjnej opieki zdrowotnej. Jednocześnie CDC odnotowało wzrost zastosowania szczególnie jednego antybiotyku. "Przepisywanie azytromycyny było wyższe, niż oczekiwano, zwłaszcza na obszarach geograficznych z dużą liczbą przypadków COVID-19" – czytamy w raporcie.

Dr Bartosz Fiałek, lekarz i popularyzator wiedzy medycznej na temat COVID-19, przyznaje, że były prowadzone badania nad skutecznością antybiotyku w leczeniu COVID.

- Badanie opublikowane w JAMA jednoznacznie pokazało, że leczenie tym lekiem nie przynosiło korzyści, a chorzy byli narażoni na dodatkowe działania uboczne.

Mówi też, że wytyczne CDC w tej kwestii są jasne: antybiotyków nie stosujemy do leczenia COVID. "Antybiotyki ratują życie, ale za każdym razem, gdy są stosowane, mogą powodować skutki uboczne i prowadzić do oporności na nie" – przestrzega CDC w raporcie.

- Nie ma żadnego antybiotyku, który by działał na SARS-CoV-2 – mówi dr Borkowski i dodaje: - Jeżeli w następstwie choroby COVID dochodzi do osłabienia organizmu i pojawia się nadkażenie bakteryjne, szczególnie atakujące płuca i górne drogi oddechowe, wtedy trzeba podać antybiotyk. Żeby jednak go podać, trzeba zrobić test, zbadać pacjenta i dobrać odpowiedni lek – tłumaczy.

- Przez telefon nikt nie zdiagnozuje pacjenta. Teleporady są pewną formą załatwiania tego, co nie musi być załatwione podczas wizyty osobistej. Jednak są nadużywane – zarówno przez pacjentów, jak i przez przychodnię. Wygodniej jest pogadać z babcią przez pięć minut przez telefon, niż w gabinecie czekać aż się rozbierze, opowie historię swojego życia i wreszcie lekarz połapie się, co babci jest – ironizuje dr Borkowski.

Dr Bartosz Fiałek ma podobne przemyśelnia.

- Zdarzyło się, gdy pracowałem w SOR, że przyjeżdżali pacjenci leczeni antybiotykiem z powodu infekcji, która ostatecznie okazywała się być COVID-19 – opowiada dr Fiałek i dodaje, że miewał też pacjentów, którym przepisywano antybiotyk podczas teleporady. Dopiero wizyta na szpitalnym oddziale ratunkowym ujawniała nie bakteryjne zapalenie zatok, a COVID.

Takie podejście ma się zmienić po wprowadzaniu rozporządzenia, dzięki któremu pacjentów, którzy skończyli 60 lat, skierowanych na izolację, ma zbadać lekarz POZ. Takie badanie powinno nastąpić w ciągu 48 godzin.

- Czy teleporada to forma ochrony przed infekcją? Jeżeli się prowadzi przychodnię zdrowia, to trzeba się liczyć z ewentualnym zakażeniem, tak samo jak w przypadku, gdy prowadzi się nawet sklep. Natomiast jeśli przychodnia jest przygotowana do sytuacji pandemicznej i jest odpowiednio zabezpieczona, to ryzyko zakażenia jest znikome. Choć zawsze to ryzyko istnieje, z nim godzi się też operujący chirurg, który może skalpelem się skaleczyć – podsumowuje dr Borkowski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze