W Polsce diagnoza pada co 40 minut. "Każdy z nas może być następny"
Co 40 minut ktoś w Polsce dowiaduje się, że ma nowotwór krwi. Rak atakuje znienacka i bez przyczyny. W wielu przypadkach jedyną szansą na ratunek jest przeszczep szpiku. - W tej dziedzinie Polska jest mocarstwem - mówi hematolog prof. Wiesław Jędrzejczak, który kierował pierwszym przeszczepem szpiku kostnego w Polsce.
1. Próbują znaleźć swojego bliźniaka genetycznego
- Myślałem, że mam anginę, jednak po przyjeździe do szpitala wzrok lekarki dał mi do zrozumienia, że coś jest nie tak - wspomina Stefan Osztreicher. Diagnoza była porażająca: ostra białaczka. - Przeszedłem już kilka cykli chemii. Czekam na przeszczepienie, tak jak wielu pacjentów na oddziałach hematologicznych - opowiada.
Maja w 23. tygodniu ciąży dowiedziała się, że ma ostrą białaczkę szpikową. Dziś Emilka jest na świecie, a jej mama liczy na znalezienie niespokrewnionego dawcy szpiku. - Wiem, że gdzieś na pewno jest mój bliźniak genetyczny - podkreśla Maja.
Norbert sześć lat temu stoczył pierwszą bitwę z ostrą białaczką szpikową. Wygrał dzięki autoprzeszczepowi. W lipcu dowiedział się, że choroba wróciła.
- Mam nadzieję, że już niedługo znajdzie się dla mnie dawca i będę mógł razem z żoną oraz dwoma synami pojechać nad morze czy w góry, jak zawsze robiliśmy - podkreśla z nadzieją 47-latek.
Zaledwie 20 proc. pacjentów potrzebujących przeszczepienia szpiku, znajduje dawcę w najbliższej rodzinie. Reszta jest zdana na dawców niespokrewnionych.
- Rocznie około 800 pacjentów w Polsce potrzebuje przeszczepienia szpiku lub komórek krwiotwórczych od dawcy niespokrewnionego. Co piąty polski pacjent tego dawcy nie znajduje. Są pacjenci, którzy mają rzadki lub ultrarzadki genotyp i wtedy jest ogromny problem, żeby znaleźć zgodnego genetycznie dawcę - mówi Magdalena Przysłupska, rzecznik prasowy fundacji DKMS.
2. Marek Kaliszuk znalazł swojego bliźniaka genetycznego
Tym większym zaskoczeniem był dla aktora i wokalisty Marka Kaliszuka telefon z fundacji DKMS z pytaniem, czy podtrzymuje chęć oddania szpiku.
- Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Musiałem przejść wnikliwe badania krwi, żeby sprawdzić, czy mogę być dawcą i czy to dla mnie też jest bezpieczne. Kiedy była ustalona konkretna data pobrania komórek, przez cztery dni wcześniej przyjmowałem zastrzyki, żeby nastąpiła nadprodukcja komórek macierzystych - mówi Kaliszuk.
Aktor wspomina, że był moment, kiedy się bał, czy to jest rzeczywiście bezpieczne, czy zabieg się uda.
- Teraz mogę powiedzieć, że nie ma powodów do obaw. Jedyny dyskomfort to jest ten okres przyjmowania zastrzyków, wtedy możemy się czuć trochę zmęczeni, osłabieni. Sam zabieg trwał ok. 4-5 godzin, po wszystkim dostałem telefon, że się udało - opowiada.
- Moje komórki trafiły do chłopca w wieku szkolnym, który ma białaczkę - mówi ze wzruszeniem wokalista.
Kaliszuk przyznaje, że ciężko opisać słowami, co czuje, kiedy myśli o dziecku, któremu dał szansę na życie.
- Czegoś takiego nigdy nie przeżyłem, mimo że w pracy na scenie towarzyszy mi dużo adrenaliny, duże emocje. Polecam każdemu doświadczenie tego, bo to jest absolutnie niezwykle, wręcz metafizyczne. Ta świadomość, że po drugiej stronie, gdzie tam jest człowiek i cała jego rodzina, bliscy, przyjaciele, którzy dzięki komuś takiemu jak ja nie stracą kogoś, kogo kochają i będą mogli dalej razem iść przez życie - podkreśla artysta.
Co zrobić, by zostać potencjalnym dawcą szpiku? Pierwszy wymóg to kryterium wiekowe - dawcą mogą zostać tylko osoby między 18. a 55. rokiem życia. Jest też kilka chorób, które wykluczają zostanie dawcą szpiku, jak cukrzyca, choroby nowotworowe czy ciężka astma.
- Są specjalne organizacje, które rekrutują ochotników potencjalnych dawców komórek krwiotwórczych. W tej dziedzinie Polska jest mocarstwem, bo jest piątym krajem świata, jeśli chodzi o liczbę zarejestrowanych potencjalnych dawców szpiku. W tej chwili baza dawców w Polsce liczy ponad 2 mln - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Wiesław Jędrzejczak z Katedry i Kliniki Hematologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
3. Pierwszy przeszczep szpiku w Polsce
- Chorób, które są wskazaniem do przeszczepienia komórek krwiotwórczych, jest kilkadziesiąt. Największa liczba zabiegów jest wykonywana w celu leczenia schorzeń nowotworowych, ale również w przypadku genetycznie uwarunkowanych chorób krwi, zwykle rozpoznawanych u dzieci. Wtedy ten szpik z wadą genetyczną jest zastępowany przez komórki od zdrowego dawcy - tłumaczy prof. Jędrzejczak.
- Pierwsze przeszczepienie w Polsce, w którym brałem udział, dotyczyło właśnie takiej sytuacji. To była dziewczynka z tzw. chorobą Diamond-Blackfana, która polega na tym, że od urodzenia człowiek nie wytwarza krwinek czerwonych. Dziewczynka żyła tylko dzięki przetoczeniom - wspomina hematolog.
Ola miała wtedy 6 lat i otrzymała szpik od swojego siostry.
- To było dokładnie 39 lat temu. Do dzisiaj ma się dobrze, wytwarza krwinki czerwone, tylko mają one grupę krwi siostry, a nie jej własną - przypomina lekarz.
- Były próby przeszczepiania szpiku w guzach litych, ale nie wykazały skuteczności, więc praktycznie się z tego wycofano. Przeszczep stosuje się przede wszystkim w przypadku białaczek i chłoniaków - dodaje ekspert.
Prof. Jędrzejczaka nie ukrywa, że nie każda transplantacja kończy się wyleczeniem pacjenta. Czasami to choroba wygrywa.
- Jeżeli chory jest w remisji całkowitej, w przypadku chorób genetycznie uwarunkowanych te szanse sięgają nawet 80-90 proc. W nowotworach sytuacja zależy od tego, czy zabieg był wykonywany w remisji choroby, czy nie. W remisji mamy 50 proc. całkowitych wyleczeń - wyjaśnia.
- Przyczyny niepowodzenia są dwie - jedna to śmierć chorego z powodu powikłań, a druga kwestia to nawrót białaczki czy chłoniaka mimo przeszczepienia, co zdarza się zwłaszcza wtedy, kiedy pacjent nie ma remisji, nie zawsze można ją uzyskać - zaznacza hematolog.
4. "Każdy z nas może być następnym chorym"
Profesor przyznaje, że wiele historii swoich pacjentów do dziś ma przed oczami. Pacjenci po przeszczepach zostają pod opieką lekarzy do końca życia.
- To jest coś takiego, jak wspólnota ludzkiego losu, każdy z nas ma świadomość z tyłu głowy, że może być następnym chorym. Nie ma immunitetu od tych chorób dla personelu służby zdrowia. To są wszystko dramatyczne historie - wspomina.
- Do dziś pamiętam ten pierwszy przeszczep u 6-letniej dziewczynki. Drugi przypadek, który szczególnie utkwił mi w pamięci, to był zabieg eksperymentalny. Mieliśmy chorą, która nie uzyskała remisji. Koncepcja była taka, żeby przeprowadzić dwa zabiegi, pierwszy tylko w celu uzyskania remisji, drugi, żeby ją wyleczyć. W dodatku pacjentka miała grzybniaka w płucach, który pomiędzy jednym a drugim zabiegiem został usunięty operacyjnie - opowiada prof. Jędrzejczak.
Obydwa zabiegi się udały. - Ta pacjentka żyje ładnych kilka lat i ma się dobrze - dodaje na koniec ekspert.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.