Trwa ładowanie...

COVID-19 niszczy serce. Czy SARS-CoV-2 może powodować arytmię? Nowe badania

COVID-19 atakuje serce. U kilkunastu procent chorych po infekcji mogą wystąpić zaburzenia pracy serca
COVID-19 atakuje serce. U kilkunastu procent chorych po infekcji mogą wystąpić zaburzenia pracy serca (Getty Images)

Badacze ze Stanów Zjednoczonych szacują, że u prawie 17 proc. pacjentów, którzy byli hospitalizowani z powodu COVID-19, wystąpiły zaburzenia pracy serca. Potwierdzają to obserwacje polskich lekarzy, którzy wskazują, że zgłaszają się do nich nawet pacjenci, którzy łagodnie przeszli infekcję. - Lepiej tego nie lekceważyć, szczególnie jeżeli poza samym nierównym biciem serca, towarzyszą temu takie objawy jak zawroty głowy, omdlenia, bóle w klatce piersiowej - mówi kardiolog prof. Łukasz Małek.

spis treści

1. Dominującym objawem po COVID jest spadek wydolności

Lekarze od początku wskazywali, że SARS-CoV-2 jest wirusem kardiotropowym, a to oznacza, że ma powinowactwo do komórek mięśnia sercowego, czyli w uproszczeniu - może je atakować. Kardiolodzy mówili nawet o pacjentach z COVID-19, jak o "tykającej bombie z opóźnionym zapłonem". Podczas badań przeprowadzonych przez British Heart Foundation Center of Research Excellence na Uniwersytecie w Edynburgu, u jednego na siedmiu pacjentów, którzy przeszli COVID-19 zauważono w sercu poważne nieprawidłowości.

Wiadomo, że COVID, podobnie jak grypa, może prowadzić do zapalenia mięśnia sercowego, jak również do arytmii.

Zobacz film: "Zapalenie mięśnia sercowego po COVID"

- Po infekcji może się ujawnić m.in. nadciśnienie tętnicze, ale takim dominującym objawem jest spadek wydolności, jak na razie bez uchwytnej przyczyny. To osłabienie może się utrzymywać miesiącami, mimo stosunkowo prawidłowych wyników badań. W większości to ustępuje, natomiast mam też pod opieką pacjentów, którzy po 12 miesiącach jeszcze nie wrócili do pełni sprawności. Wymagają rehabilitacji i włączania objawowo leków - mówi prof. Łukasz Małek, kardiolog i kardiolog sportowy z Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie.

Kolejne badania wykazują, że COVID jest chorobą wielonarządową
Kolejne badania wykazują, że COVID jest chorobą wielonarządową (Getty Images)

2. COVID może prowadzić do arytmii serca

Najnowsze badanie opublikowane na łamach czasopisma "Circulation Research" rzuca nowe światło na sposób, w jaki wirus SARS-CoV-2 powoduje zakłócenia w układzie sercowo-naczyniowym organizmu. Naukowcy z Weill Cornell Medicine w Nowym Jorku stwierdzili, że COVID może oddziaływać na komórki rozrusznikowe, czyli komórki układu bodźcotwórczo-przewodzącego serca.

Autorzy pracy wskazują, że u prawie 17 proc. pacjentów, którzy byli hospitalizowani z powodu COVID-19 wystąpiły zaburzenia pracy serca. Najczęściej obserwowano u nich tachykardię, czyli stan, kiedy w trakcie spoczynku serce pracuje szybciej niż 100 uderzeń na minutę. Dodatkowo podczas badań EKG zauważono, że u pacjentów covidowych z gorączką występowała bradykardia, czyli stan, gdy serce kurczy się wolniej niż 60 razy na minutę.

Podobne obserwacje mają też polscy lekarze. Prof. Łukasz Małek potwierdza, że trafia do niego wielu pacjentów, którzy po przejściu COVID-19 cierpią na zaburzenia rytmu serca.

- Rzeczywiście sporo pacjentów zgłasza się z takimi dolegliwościami. Mówią, że odczuwają albo bezpośrednio w czasie przechodzenia COVID, albo kilka miesięcy później nierówne, niemiarowe bicie serca czy kołatanie serca. Szacuje się, że u kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu procent pacjentów, którzy przeszli COVID są obserwowane zaburzenia rytmu serca, zarówno nadkomorowe, jak i komorowe. Zaburzenia mogą wystąpić również u osób, które nie miały ciężkiego przebiegu samej infekcji i nie wymagały hospitalizacji - wyjaśnia kardiolog.

3. Dlaczego COVID uderza w serce?

Naukowcy z Weill Cornell Medicine sugerują, że wirus SARS-CoV-2 może infekować wyspecjalizowane komórki serca tzw. rozruszniowe, które są skupione m.in. w węźle zatokowo-przedsionkowym, który jest naturalnym rozrusznikiem serca. Ich zdaniem to właśnie uszkodzenia jego struktury mogą prowadzić do zaburzeń rytmu serca, m.in. do bradykardii.

- Badanie pokazuje, że COVID-19 może bezpośrednio infekować kluczowe komórki odpowiedzialne za utrzymanie prawidłowego bicia serca. Nie jestem zaskoczony, ponieważ zaczynam przyjmować wielu pacjentów, zwłaszcza młodszych, którzy po COVID mają nieprawidłowo szybkie lub wolne tętno - wyjaśnia w rozmowie z Medical News Today dr n. med. Zunaid Zaman.

Prof. Małek podkreśla, że to tylko jedna z hipotez. Proces zmian wywoływanych przez COVID nadal jest przedmiotem analiz, a pod uwagę brane są różne możliwe przyczyny.

- Takich hipotez jest dużo. Gdyby akurat dochodziło do uszkodzeń w węźle zatokowym, to raczej powodowałoby to wolniejszy rytm serca. To też się obserwuje, ale stosunkowo rzadko. Wśród powikłań po COVID dominuje za szybki rytm serca. Głównie upatruje się w tym jednak roli układu autonomicznego współczulnego, który jest za bardzo pobudzony. Sama infekcja jest czynnikiem, który sprzyja zaburzeniom rytmu. Czasami mogą one wynikać również z nierozpoznawalnych zapaleń mięśnia sercowego, czy odpowiadają za nie drobne obszary włóknienia w sercu - tłumaczy kardiolog.

- To oczywiście wymaga dalszych badań. W pełni, jakie jest znaczenie tych zaburzeń, dowiemy się zapewne w kolejnych latach, badając, jakie jest ich dokładne podłoże - podkreśla.

4. Czy pocovidowe zaburzenia rytmu serca są groźne?

Jak wyjaśnia prof. Małek, badania pokazują, że 80-90 proc. to zaburzenia łagodne, czyli niezagrażające życiu. Komorowe zaburzenia rytmu występują rzadko. Jednak lekarz radzi, by nie ignorować niepokojących sygnałów, zakładając, że "minie samo".

- Lepiej tego nie lekceważyć, szczególnie jeżeli poza nierównym biciem serca, towarzyszą mu takie objawy jak zawroty głowy, omdlenia, bóle w klatce piersiowej. Mogą to być nierozpoznane zapalenia mięśnia sercowego. Istnieje ryzyko uszkodzenia mięśnia trwałego, czy nawet nagłego zatrzymania krążenia, jeśli to nie zostanie skonsultowane - ostrzega ekspert.

- Diagnostyka polega w pierwszej kolejności na osłuchaniu serca, wykonaniu EKG holtera, czyli badania, które jest w stanie przez całą dobę rejestrować zaburzenia rytmu serca, żeby określić z jaką arytmią mamy do czynienia. Jeśli taka występuje, to potem są prowadzone kolejne badania - echo serca, badania krwi, które ma wykluczyć zapalenie mięśnia sercowego. Na szczęście jest możliwość leczenia tych zaburzeń lekami antyarytmicznymi. W większości przypadków udaje się je wyleczyć albo ograniczyć bez żadnych konsekwencji - tłumaczy prof. Małek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze