33-latek doznał rozległego udaru. Mateusz Stano walczy o sprawność. "Jest uwięziony we własnym ciele"
Mateusz Stano zawsze był bardzo pogodnym i aktywnym człowiekiem. Nigdy nie odmawiał pomocy, a przy tym zawsze był uśmiechnięty. Niestety, na początku maja doszło do tragedii. 33-latek doznał rozległego udaru pnia mózgu. Teraz jego jedyną nadzieją na powrót do sprawności jest kosztowna rehabilitacja. Pomóc możesz TUTAJ.
1. Rodzinna tragedia
W nocy 1 maja rodzina Mateusza Stano przeżyła koszmar. 33-latek nagle źle się poczuł. Kiedy jego siostra wróciła z wieczornego spaceru z psem, mężczyzna leżał wygięty, charczał i po chwili stracił przytomność.
Rodzina natychmiast wezwała pogotowie, które po kilku minutach było już na miejscu. Medycy poinformowali najbliższych Mateusza, że jest to uraz głowy i musi zostać jak najszybciej przewieziony do szpitala. Trafił do placówki w Olkuszu.
- Zrobili mu tomografię, która wykazała, że ma niedokrwienny udar pnia mózgu. Okazało się też, że muszą mu przetoczyć krew, bo ma wszystkie żyły tętnicze zatkane. Dowiedzieliśmy się, że najbliższa godzina będzie decydująca – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Ola Stano, siostra Mateusza.
Później Mateusz został przewieziony do szpitala specjalistycznego w Krakowie, gdzie po przeprowadzeniu trombektomii (polegającej na usunięciu skrzepliny z zamkniętego przez nią dużego naczynia tętniczego), został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną na dwa tygodnie. Po tym czasie rodzina usłyszała kolejną straszną diagnozę.
- Powiedzieli nam, że jest sparaliżowany czterokończynowo. Nie dawali mu żadnych szans – mówi pani Ola. – Był w stanie ruszać tylko gałkami ocznymi.
Jak dodaje, Mateusz zawsze był bardzo aktywny, uwielbiał sport. Teraz jest uwięziony we własnym ciele, a najgorsze jest to, że ma tego świadomość.
- To dla nas jest bardzo przykre. Zawsze mogłyśmy na niego liczyć, nigdy nie odmówił pomocy, a przy tym był uśmiechnięty – mówi. - Teraz nie możemy mu pomóc w żaden sposób i on też ma tego świadomość. Wie, że rehabilitacja musi kosztować, ale nie ma pojęcia ile. Nie chcemy dokładać mu nerwów, bo to by go tylko załamało – mówi.
2. Kosztowna rehabilitacja
Najważniejsza jest w tej chwili rehabilitacja. Opieka w ośrodku specjalistycznym (Polskim Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej), który zapewnia niezbędne leczenie Mateusza, to koszt 20 tys. złotych miesięcznie. Jest to kwota przekraczająca możliwości finansowe rodziny.
- 20 tysięcy miesięcznie to bardzo dużo. Żeby terapia mu coś dała, musi tam spędzić trzy miesiące – mówi pani Ola. – Już go daliśmy do tego ośrodka, bo musiał zacząć rehabilitację jak najszybciej. Ale zbiórka stoi, a nie mamy nawet kwoty, żeby pokryć jeden miesiąc. Mamy czas do 14 sierpnia, żeby zapłacić pierwszą ratę.
Jak się okazuje, terapia zaczyna dawać efekty. Mateuszowi powoli wraca czucie w lewej ręce. Jeżeli rehabilitacja, (która obejmuje nie tylko aspekt ruchomości, ale także zajęcia logopedyczne i terapię psychologiczną), będzie kontynuowana, mężczyzna ma szansę wrócić do samodzielności.
- Lekarze powiedzieli nam, że jest szansa, żeby stanął na nogi – mówi siostra Mateusza. – Fizjoterapeuci go chwalą, mówią, że ładnie współpracuje, jest chętny do pracy. Bardzo chce już wrócić do domu.
Rodzina ma mało czasu, by uzbierać potrzebną kwotę. By pomóc Mateuszowi, kliknij TUTAJ. Można również wziąć udział w licytacji na grupie na Facebooku. Liczy się każda złotówka!
- Każda pomoc jest dla nas na wagę złota. Najważniejsze żeby Mateusz stanął na nogi. Widzimy, jakie to dla niego ważne. Uśmiech, jakim nas obdarzył, kiedy trafił do ośrodka, był bezcenny. Z radości nawet czekoladę jadł! – dodaje. – Takie malutkie kroczki, kiedy pokazał nam uniesiony kciuk w górę, każdy jego ruch i uśmiech jest na wagę złota.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.