Czwarta fala koronawirusa. Znowu zabraknie leków dla najciężej chorych? "Dostępność już jest utrudniona"
Podczas jesiennej, a następnie również wiosennej fali koronawirusa, szpitale raportowały o brakach podstawowych leków stosowanych w terapii chorych na COVID-19. Wszystko wskazuje na to, że podczas zbliżającej się czwartej fali epidemii sytuacja znowu się powtórzy. Choć Ministerstwo Zdrowia zapewniło nas, że "na bieżąco monitoruje stany magazynowe", farmaceuci i lekarze już mówią o słabej dostępności takich leków, jak remdesivir oraz tocilizumab.
1. Znowu zabraknie podstawowych leków?
Szczytowe momenty drugiej i trzeciej fali koronawirusa na długo pozostaną w pamięci polskich lekarzy jako istny koszmar. Szpitale były przepełnione tysiącami pacjentów z COVID-19. Brakowało nie tylko łóżek i personelu, ale również tlenu oraz podstawowych leków.
- Brakuje remdesiviru, jesteśmy zagrożeni brakiem innych leków. Są województwa, do których w ogóle dostawa remdesiviru w ubiegłym tygodniu nie dotarła. Mnie zredukowano dostawę o 60 proc., co się nie zdarzyło od wielu miesięcy i to się dzieje w szczycie epidemii - relacjonował w kwietniu br. prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych oraz kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Problem był również z dostępem do tocilizumabu. Lekarze obawiają się powtórki.
- Otrzymałem info, iż z rządowej dostawy otrzymamy jedynie 3-4 dawki tocilizumabu. Lek jest bardzo skuteczny u osób ciężko chorych. Skąd pozyskać tocilizumab? - ostrzega dr Paweł Basiukiewicz, kardiolog i specjalista chorób wewnętrznych ze Szpitala Zachodniego w Grodzisku Mazowieckim.
Zarówno remdesivir, jak i tocilizumab są uznawane za podstawę w terapii chorych na COVID-19. Remdesivir działa przeciwwirusowo i jest podawany w pierwszym stadium choroby. Natomiast tocilzumab jest dedykowany pacjentom z ciężkim przebiegiem COVID-19, u których dochodzi do tzw. burzy cytokinowej.
Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, czy przed nadchodzącą czwartą falą zakażeń złożono większe zamówienie na te preparaty. Oto, jaką odpowiedź otrzymaliśmy:
- Minister Zdrowia śledząc aktualną sytuację epidemiczną na bieżąco, monitoruje stany magazynowe produktu Veklury (nazwa handlowa remdesiviru - red.) oraz RoActemra (tocilizumab - red.), by w przypadku ich gwałtownego spadku podjąć decyzję o kolejnym zakupie. Na dziś zapasy obu leków są w pełni wystarczające - zapewnił resort.
2. Leków brakuje już teraz
- Z moich informacji wynika, że oba produkty są obecnie w słabej dostępności - mówi mgr farm. Klaudiusz Gajewski, członek zarządu Związku Zawodowego Pracowników Farmacji. - Rozmowy o zwiększonych dostawach do Polski były prowadzone, jednakże nie wiadomo, jakie zapadły decyzje - dodaje.
Ekspert zaznacza, że zwiększenie dostaw leków nie jest obecnie prostą sprawą, ponieważ cały świat bazuje terapię chorych na COVID-19 na remdesivirze oraz tocilizumabie. Popyt przewyższa podaż, więc nawet jesli MZ próbowało negocjować zakup większej partii, niekoniecznie musiało się to udać.
- Te leki produkują tylko dwie firmy na świecie - podkreśla Gajewski.
Przykładowo w USA, gdzie obecnie trwa kolejna fala epidemii i dziennie rejestruje się nawet 200 tys. zakażeń, odnotowuje się utrudniony dostęp do tocilizumabu.
"Ostatni wzrost liczby przypadków SARS-CoV-2 spowodował globalny niedobór leku. Genentech, koncern produkujący lek Actemra (amerykańska nazwa handlowa dla tocilizumabu - red.), nie ma wystarczającej ilości dla wszystkich potrzebujących. W zeszłym tygodniu firma podała, że popyt na lek wzrósł o ponad 400 proc. w stosunku do poziomu sprzed pandemii. Stało się to w ciągu zaledwie dwóch tygodni. W Stanach Zjednoczonych dostawy kilku partii dawek tego leku były niedostępne od zeszłego poniedziałku" - informuje CNN.
Zdaniem Gajewskiego braki leków w USA nie powinny wpłynąć na dostawy do Polski, ponieważ proces produkcyjny jest planowany z pięciomiesięcznym wyprzedzeniem.
- Jeżeli rozmowy Ministerstwa Zdrowia były poprowadzone odpowiednio wcześniej, to zwiększone dostawy powinny dotrzeć do Polski. Pytanie tylko: czy będą one wystarczające i kiedy faktycznie trafią do kraju? Doświadczenie z poprzednich fal epidemii pokazuje, że jeśli do Polski docierały większe dostawy, to jednak były one opóźnione - mówi Klaudiusz Gajewski.
Zobacz również: Kupiłam amantadynę w 15 minut. Lekarze biją na alarm: "ten lek może mieć mnóstwo działań niepożądanych, i to przerażających"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.