Dlaczego mężczyźni ciężej chorują na COVID-19? Doktor Fiałek o nowej hipotezie
- Jesteśmy już za szczytem trzeciej fali COVID-19 w Polsce i wydaje się, że jeżeli utrzymamy zdrowy rozsądek i nie będziemy szaleć podczas majówki, to ta tendencja powinna się utrzymać - podkreśla doktor Bartosz Fiałek. Lekarz mówi też o kolejnych badaniach, które dowodzą, że prawdopodobieństwo ciężkiego przebiegu COVID-19 u mężczyzn jest dwa razy większe niż u kobiet. Zdaniem amerykańskich naukowców mogą odpowiedać za to różnice w odpowiedzi immunologicznej, a przede wszystkim tzw. komórki MAIT.
1. Różnice w przebiegu COVID-19 u kobiet i mężczyzn
Tę tendencję naukowcy zauważali w zasadzie od początku pandemii. Dane z wielu państw wskazywały, że mężczyźni częściej umierają, częściej trafiają do szpitali i częściej wymagają leczenia tlenem lub inwazyjnej terapii mechanicznej. Potwierdzają to również bezpośrednie obserwacje lekarzy, o czym wspomina doktor Bartosz Fiałek.
- Kiedy pracowałem na szpitalnym oddziale ratunkowym, to faktycznie przyjmowaliśmy więcej mężczyzn i to oni częściej wymagali leczenia tlenem - przyznaje lek. Bartosz Fiałek, specjalista w dziedzinie reumatologii, popularyzator wiedzy z zakresu COVID-19, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Część naukowców wskazywała, że mogą stać za tym hormony płciowe. Może to wynikać z ochronnej roli żeńskiego hormonu płciowego - estrogenu, który zapobiega rozwojowi nadmiernej reakcji układu odpornościowego, czyli tzw. burzy cytokinowej. Naukowcy z Uniwersytetu Illinois w Chicago dowodzili, że żeńskie hormony takie jak estrogen, progesteron oraz allopregnanolon mogą w przypadku inwazji wirusa działać przeciwzapalnie. A badacze z laboratorium Iwasaki wskazywali, że mężczyźni poddawani terapii deprywacji androgenów z powodu raka prostaty byli mniej podatni na zakażenie.
- Według mnie głównym powodem tego, dlaczego mężczyźni chorują ciężej aniżeli kobiety, jest układ immunologiczny. I tam trzeba szukać przyczyn. Pamiętajmy, że główną przyczyną ciężkiego przebiegu COVID-19 jest generowanie hiperzapalenia, czyli wzmożonego stanu zapalnego, który de facto jest zależny od nadprodukcji cytokin prozapalnych z Interleukiną-6 na czele. Naukowcy to badają, natomiast na razie nie potrafią wyjaśnić, dlaczego burza cytokinowa występuje częściej u mężczyzn - mówi doktor Fiałek.
2. Kluczową rolę mogą odgrywać komórki MAIT
Nowe badanie opublikowane na łamach czasopisma "Cell" wskazuje na mechanizm zmian, który może wyjaśniać różnice w przebiegu COVID-19 w zależności od płci. Doktor Fiałek tłumaczy, że naukowcy z Uniwersytetu Duke’a w badaniu zauważyli istotną dysproporcję w liczbie komórek MAIT pomiędzy kobietami i mężczyznami.
- Możliwe, że wynika to z jakiejś różnicy układu immunologicznego, a przede wszystkim komórek MAIT, czyli tych komórek T, które są związane z błoną śluzową. W przypadku COVID-19 "silne" komórki MAITalfa migrują z naczyń krwionośnych do śródmiąższowej tkanki płuc. I to właśnie ten spadek miana "silnych" komórek MAITalfa krążących we krwi, który obserwowany jest u kobiet, mógłby wpływać na mniejsze ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 w porównaniu z mężczyznami - wyjaśnia doktor Fiałek.
- Musimy mieć świadomość, że to badanie objęło niewielką grupę zaledwie 88 osób. Natomiast może być to jedna z hipotez, która wyjaśnia, dlaczego właśnie kobiety rzadziej chorują ciężko na COVID-19. To badanie też potwierdza, że główną rolę odgrywają tu komórki, które są bezpośrednio związane z układem immunologicznym i tu trzeba poszukiwać przyczyny cięższego przebiegu COVID-19 u mężczyzn - dodaje ekspert.
3. "Cieplejsze dni będą działały na naszą korzyść"
W sobotę 1 maja resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 6 469 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2.
W szpitalach nadal przebywa ponad 22 tys. osób zakażonych koronawirusem i nadal umiera ogromna liczba pacjentów chorujących na COVID-19. Tylko w ciągu ostatniej doby zmarły 423 osoby.
Mamy 6 469 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia #koronawirus z województw: śląskiego (982), mazowieckiego (782), dolnośląskiego (755), wielkopolskiego (726), małopolskiego (500), łódzkiego (459), zachodniopomorskiego (355), lubelskiego (353), pomorskiego (312),
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) May 1, 2021
- Mogę jednoznacznie powiedzieć, że faktycznie jesteśmy już na tym ramieniu zstępującym, czyli mamy trend, który wskazuje na powolne wygaszanie tej fali. Jesteśmy już za szczytem trzeciej fali COVID-19 w Polsce i wydaje się, że jeżeli utrzymamy zdrowy rozsądek i nie będziemy szaleć podczas zbliżającej się majówki, to ta tendencja powinna się utrzymać - mówi doktor Fiałek.
Lekarz przyznaje, że cieplejsze dni będą działały na naszą korzyść w kontekście walki z koronawirusem.
- Obserwujemy niewielką sezonowość w kontekście infekcji SARS-CoV-2, te cieplejsze miesiące są obciążone mniejszym ryzykiem zakażenia, pewnie również dlatego, że więcej czasu spędzamy na zewnątrz - wyjaśnia lekarz.
Czy po majówce mogą nas czekać kolejne przyrosty zakażeń? Zdaniem eksperta wiele zależy od tego, czy będziemy przestrzegać zaleceń. Efekty będzie można zobaczyć za ok. 10-14 dni po długim weekendzie.
- Apelowałbym po prostu o rozsądek. Jeżeli wszyscy jesteśmy w pełni zaszczepieni, czyli minęło minimum 14 dni po przyjęciu obu dawek szczepionek mRNA lub jednej Johnson&Johnson, wówczas możemy zachowywać się swobodnie wśród innych w pełni zaszczepionych osób. Natomiast jeżeli nie jesteśmy zaszczepieni lub nie jesteśmy zaszczepieni w pełni, to najlepiej spotykajmy się wtedy na świeżym powietrzu, z zachowaniem dystansu i w maseczkach - radzi lekarz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.