Trzecia fala koronawirusa. Dr Grzesiowski: Liczba zakażeń może się zmniejszać, ale jeśli rośnie liczba zajętych łóżek, to jest dramat
- Słyszymy od ludzi ze szpitali covidowych, że śmiertelność jest na poziomie 20 proc. hospitalizacji. Ten obserwowany wzrost hospitalizacji oznacza, że jedna piąta z tych ludzi umrze. Nowi pacjenci są przyjmowani na łóżka, które zwalniają wypisywani albo umierający - mówi dr Paweł Grzesiowski. Tak wygląda dramatyczny obraz walki z COVID w polskich szpitalach. Zdaniem eksperta na realną poprawę sytuacji możemy liczyć dopiero za miesiąc.
1. Współczynnik reprodukcji wirusa spadł w Polsce poniżej 1
W czwartek 15 kwietnia resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby u 21 130 osób potwierdzono zakażenie koronawirusem. Z powodu COVID-19 zmarły 682 osoby.
Mamy 21 130 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia #koronawirus z województw: śląskiego (3142), mazowieckiego (2555), wielkopolskiego (2495), dolnośląskiego (2277), małopolskiego (1747), łódzkiego (1300), kujawsko-pomorskiego (1085), pomorskiego (1008),
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) April 15, 2021
Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że współczynnik R, czyli współczynnik reprodukcji wirusa, spadł w Polsce do poziomu 0,89. Współczynnik zarażania (R) jest jednym z najważniejszych narzędzi pozwalających ocenić, na jakim etapie walki z pandemią jesteśmy. To oznacza, że mniej osób się zaraża, niż jest obecnie chorych, co jest krokiem do opanowania epidemii.
Dzisiejsza wartość współczynnika R, informującego o tym ile osób statystycznie zakaża zakażony, dla Polski to 0,89. Nie ma żadnego regionu z wartością powyżej 1,0. pic.twitter.com/ZjRQVXJlao
— Adam Niedzielski (@a_niedzielski) April 14, 2021
2. To nie jest jeszcze szczyt
Czy to oznacza, że szczyt trzeciej fali już za nami? Nie do końca - studzą optymizm eksperci. W ostatnich dniach widać wyraźnie niższe liczby zakażeń i to tendencja, która powinna się już utrzymywać. Mogą ją tylko tymczasowo zaburzyć tzw. zachorowania poświąteczne, które będą się jeszcze ujawniały w perspektywie najbliższych dni.
Jednak w szpitalach nie widać żadnej poprawy, wprost przeciwnie - w zasadzie w całym kraju oddziały covidowe są już niewydolne.
- To nie jest jeszcze szczyt, jeśli chodzi o liczbę hospitalizacji. Cały czas, dzień po dniu mamy nowych pacjentów. Liczba zajętych łóżek już dawno rozeszła się z liczbą zakażeń. Liczba przypadków wprawdzie spada od dziesięciu dni, ale liczba zajętych łóżek ciągle rośnie, tak samo jak liczba respiratorów. Problem polega na tym, że teraz choruje więcej osób młodszych, które dłużej zostają w szpitalu, dłużej walczą o życie. Część z nich umiera, a część leży w szpitalu przez 3-4 tygodnie. To powoduje, że łóżka są zajęte przez długi czas - wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19.
3. Śmiertelność na poziomie 20 proc. hospitalizacji
Kolejne dni przynoszą też rekordowo wysokie liczby ofiar śmiertelnych. W ciągu tygodnia zmarło blisko 4 tys. zakażonych koronawirusem. Dr Grzesiowski mówi, że na razie nie ma szans na zmianę tej tendencji, bo liczby zgonów są pochodną liczby hospitalizacji, a nie przypadków.
- Słyszymy od ludzi ze szpitali covidowych, że śmiertelność jest na poziomie 20 proc. hospitalizacji. Ten obserwowany wzrost hospitalizacji oznacza, że jedna piąta z tych ludzi umrze. Jeśli mamy 35 tys. zajętych łóżek, to biorąc pod uwagę te wskaźniki, to jest 7 tys. ludzi, którzy umrą. Nowi pacjenci są przyjmowani na łóżka, które zwalniają wypisywani albo umierający. To jest niestety dramatyczny obraz, który raczej jeszcze nie skończy się co najmniej przez miesiąc. Zgony i ciężkie zachorowania będą w dalszym ciągu raportowane na wysokim poziomie, bo liczba zgonów jest pochodną liczby osób hospitalizowanych. Przecież jeśli mamy 3,5 tys. osób na respiratorach, a wiemy, że śmiertelność sięga w tej grupie 80 proc., to od razu można powiedzieć, że z tej grupy w ciągu kilku następnych dni 2,5 tys. osób umrze - tłumaczy lekarz.
4. Czy uda nam się uniknąć czwartej fali jesienią?
Do 3 maja nie będzie możliwości prowadzenia działalności w hotelach i obiektach noclegowych, reszta dotychczasowych restrykcji zostaje przedłużona o tydzień. Z wyjątkiem przedszkoli i żłobków, które mają być otwarte od 19 kwietnia. Zdaniem eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 liczba zakażeń to nie jest jedyny parametr, który powinien być brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o znoszeniu obostrzeń.
- Ilość zakażeń może się zmniejszać, ale jeśli rośnie liczba zajętych łóżek - to jest dramat. Wskaźnik umieralności i rosnąca liczba ciężkich przypadków, które wymagają szpitala, powinny być bardzo wysoko w tym rankingu wskazówek do lockdownu. Bo lockdown nie niszczy wirusa, tylko daje wytchnąć ochronie zdrowia. Jeżeli my teraz odpuścimy lockdown i będzie jeszcze więcej zakażeń, to już nie wiem, gdzie będziemy kłaść tych pacjentów. Chyba będziemy musieli wywozić ich za granicę - alarmuje dr Grzesiowski.
Tę opinię podziela dr nauk farm. Leszek Borkowski z inicjatywy "Nauka Przeciw Pandemii".
- Według mnie są dwa niebezpieczne parametry: pierwsze to liczba zgonów, drugi to zablokowanie łóżek szpitalnych. Blokowanie łóżek szpitalnych to nie tylko zagrożenie dla kolejnych pacjentów covidowych, ale również dla tych, którzy mają inne choroby i również potrzebują hospitalizacji - mówi dr Borkowski. - Uważam, że ograniczenia epidemiologiczne, pandemiczne muszą być dopasowane jak buty do stopy. Luzowanie obostrzeń w Polsce powinno być zróżnicowane w zależności od sytuacji w danym województwie, czyli jeżeli w jednym województwie jest dobrze, to proszę bardzo, otwieramy żłobki, przedszkola - dodaje ekspert.
Zdaniem dra Borkowskiego jedyną szansą na uniknięcie kolejnej fali koronawirusa jest skuteczne realizowanie harmonogramu szczepień. Jeżeli do wakacji uda się zaszczepić 75-80 proc. populacji, wliczając w to również osoby, które przechorowały COVID i mają przeciwciała, jesienią nie powinno być czwartej fali.
- Natomiast jeżeli to szczepienie będzie szło opornie, to może nas czekać powtórka z rozrywki pandemicznej. To jest w naszych rękach. Ważne jest również to, co zrobią ludzie z innych krajów, którzy zamierzają przyjeżdżać do Polski. Proszę pamiętać, że czasami jest tak, że te różne epidemie się po prostu przywozi do danego kraju. To jest taki system naczyń połączonych. Dlatego podkreślam: szczepić, szczepić i jeszcze raz szczepić, nie patrzeć na żadne ideologie, tylko jak najwięcej ludzi musi być zaszczepionych i to jak najszybciej - podkreśla ekspert.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
- Szczepionka Johnson & Johnson a zakrzepica. Mechanizm rzadkich powikłań może być podobny, jak w przypadku szczepionki AstraZeneca
- Koronawirus. Do zakażenia może dochodzić poprzez ślinę chorego. "Wszelkie kontakty fizyczne są niewskazane"
- Koronawirus. W szpitalach brakuje leków. Pacjenci leczą się w domu amantadyną i antybiotykami
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.