Trwa ładowanie...

Koronawirus. 3 fala epidemii w Polsce. - Bez ostrego lock downu wirus będzie się rozprzestrzeniał - mówi Emilia Skirmuntt z Uniwersytetu w Oksfordzie

 Ewa Rycerz
03.03.2021 09:00
Trzecia fala epidemii koronawirusa prognozowana jest na wiosnę 2021 r
Trzecia fala epidemii koronawirusa prognozowana jest na wiosnę 2021 r (Getty Images)

Koronawirus w Polsce nie zwalnia. Trzecia fala epidemii rośnie w siłę z dnia na dzień i tygodnia na tydzień. Dzienne przyrosty zachorowań oscylują wokół 8-10 tys. przypadków i są wyższe o tych, które notowaliśmy pod koniec lutego. Czy to oznacza, że w szczycie tej fali będziemy borykać się z takimi problemami, jakie mieliśmy w listopadzie? - Nie zdziwię się, jeśli tak to się skończy - komentuje Emilia Cecylia Skirmuntt, wirusolog z Uniwersytetu w Oksfordzie.

spis treści

1. Trzecia fala

O tym, że w Polsce trwa trzecia fala epidemii koronawirusa, minister zdrowia Adam Niedzielski mówi otwarcie. "Ona stała się faktem i się rozpędza" - twierdzi szef resortu zdrowia. Przewiduje, że jej szczyt może nastąpić na przełomie marca i kwietnia. Jak wysoki będzie? Niedzielski wyjaśnia, że z prognoz analitycznych wynika, że średni poziom apogeum powinien oscylować między 10-12 tys. Obecnie wynosi około 8 tys.

To oznaczałoby, że liczba dziennych potwierdzonych przypadków byłaby znacząco mniejsza niż w szczycie fali drugiej, podczas której rekord zachorowań wynosił ponad 24 tys.

Zobacz film: "Koronawirus. Prof. Simon: "Czekam z utęsknieniem, aby się jak najszybciej zaszczepić""

Na trzecią falę epidemii wpłynąć może jednak... pogoda. Coraz cieplejsze dni zachęcają do wychodzenia na spacery i spotykania się ze znajomymi. Widać również, że część Polaków jest już zmęczona stosowaniem się do obostrzeń i z tego rezygnuje. Eksperci twierdzą, że takie zachowania są prostą drogą do gwałtownego wzrostu zachorowań. Szczególnie jeśli do infekcji dochodzi wskutek zakażenia się wariantem brytyjskim koronawirusa

- Nie zdziwię się, jak tak się skończy. Nie oszukujmy się, jeżeli teraz wzrasta liczba zachorowań, jeżeli nie zrobi się ostrego lock downu i nie zamknie ludzi w domach, to ten wariant będzie się rozprzestrzeniał. Tak to działało we wszystkich innych krajach, w których obserwowaliśmy to wcześniej. Szczególnie, jeśli to jest wariant brytyjski, czyli ten bardziej zaraźliwy - komentuje Emilia Skirmuntt, wirusolog z Uniwersytetu w Oksfordzie. Dodaje, że Wielka Brytania z kolejną falą epidemii walczyła na przełomie grudnia i stycznia. - Wyglądało bardzo źle. Lock down, wprowadzono, ale było już za późno.

Wirusolożka podkreśla, że nie ma obecnie innej drogi do ograniczenia transmisji wirusa niż zamknięcie ludzi w domach.

- Wirus nie będzie nas słuchał, nie możemy go poprosić, żeby przestał się rozprzestrzeniać. Widać, że liczba zachorowań rośnie wykładniczo i jeżeli ludzie nie przestrzegają obostrzeń, to nie ma innej drogi. Ja bym uczyła się na błędach Wielkiej Brytanii - mówi.

W szczycie zimowej fali epidemii koronawirusa Wielka Brytania notowała dzienne przyrosty zachorowań na poziomie nawet 68 tys. Średnia zachorowań z 7 dni wynosiła maksymalnie ok. 57 tys. To wywołało ogromne problemy w służbie zdrowia.

- Chyba nikt nie chce powtórzyć tego, co działo się tutaj. Zmarło bardzo dużo ludzi, służba zdrowia była bardzo obciążona, nie wiem, czy ta polska jest w stanie takie samo obciążenie wytrzymać - komentuje Emilia Skirmuntt.

2. Wirus sezonowy?

Czy coraz cieplejsze dni są w stanie odwrócić trend zachorowań na COVID-19? Czy wietrzenie pomieszczeń, coraz mniejsze różnice temperatur w ciągu dnia i nocy oraz mniejsza ogólna tendencja do zapadania na choroby wirusowe może sprawić, że również koronawirus będzie w odwrocie?

- To, że w zeszłym roku w okresie letnim pandemia przygasła nie musiało być spowodowane tym, że wirus jest sezonowy, choć faktem jest, że gorzej się rozprzestrzenia wiosną i latem. W cieplejszych miesiącach większość społeczeństwa nadal jest podatna na zakażenie - tłumaczy ekspertka.

Wyjaśnia, że wirus może stać się sezonowy, ale dopiero wtedy, gdy osiągniemy pułap odporności stadnej. Zostanie ona osiągnięta, gdy odpowiedni odsetek społeczeństwa nabędzie odporność na wirusa. Ta wartość różni się w zależności od choroby i waha się pomiędzy 80 a 95 proc.

- Na razie mamy szczepionki, ale nadal niewiele osób zostało zaczepionych. Jeżeli wszyscy są podatni, to sezonowość tutaj nic nie zmieni, wirus może się rozprzestrzeniać. Szczególnie przy wariancie brytyjskim, który jest bardziej zaraźliwy, cieplejsze miesiące mogą nic nie zmienić. W zeszłym roku w lecie jeszcze go nie było - konkluduje Skirmuntt.

Zobacz także:

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze