Luzowanie obostrzeń w maju może być niemożliwe. "Trzecia fala groźniejsza niż wskazywały na to analizy"
Trzecia fala epidemii w natarciu. Z każdym kolejnym dniem Polska notuje coraz większe przyrosty nowych zachorowań na COVID-19. Ministerstwo Zdrowia prognozuje, że najwięcej będzie ich na przełomie marca i kwietnia, ale szef resortu mówi jednocześnie, że niewykluczone jest luzowanie obostrzeń już na majówkę.
1. 6 marca – raport z nowych zakażeń
W sobotę 6 marca resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 14 857 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Z powodu COVID-19 zmarło 56 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 189 osób.
Trzecia fala koronawirusa nabiera tempa. Kolejny dzień z rzędu liczba potwierdzonych przypadków oscyluje wokół 15 tys. Umiera nadal bardzo dużo ludzi. Szpitale zaczynają się przepełniać, a lekarze raportują, że zauważalny jest wzrost liczby pacjentów z zakażeniem mutacją brytyjską. Tymczasem minister zdrowia Adam Niedzielski mówi, że już w maju możliwe będzie luzowanie obostrzeń. Zapowiada, że bardzo prawdopodobne będzie otwarcie barów i restauracji.
- Uważam, że tak daleko idące wnioski mówiące o tym, że za 2 miesiące zniesiemy obostrzenia, to niepotrzebne wlewanie nadziei w serca Polaków. Obawiam się, że później znowu poczujemy się rozczarowani, ponieważ liczba zachorowań może przecież wcale nie zmaleć na tyle, by myśleć o zniesieniu restrykcji. I słusznie będziemy łapać ministra zdrowia za słowo, że przecież mówił o luzowaniu reżimu sanitarnego – mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
- Do maja jest jeszcze daleko, zachowania społeczeństwa nie napawają optymizmem, wiele może się jeszcze wydarzyć. Możliwe, że wcale nie będzie tak źle, jak mówię, ale tego dzisiaj nie wiemy. Dlatego też mówienie już dziś o tym, że w majówkę pójdziemy do restauracji jest zwyczajnie niesprawiedliwe wobec i tak zmęczonego już społeczeństwa – dodaje ekspertka.
2. Jaka będzie trzecia fala epidemii?
Trzecia fala epidemii jest już ma etapie wzrostu. Według analiz medycznych Ministerstwa Zdrowia jej szczyt przypadnie na przełom marca i kwietnia. Resort szacował, że notować będziemy wtedy dzienną liczbę zachorowań na poziomie ok. 15 tys. Tymczasem ten wynik osiągamy już kolejny dzień. Eksperci są zdania, że sytuacja jest bardzo poważna i nie należy jej bagatelizować.
- Ja opieram się na prognozach matematycznych z Uniwersytetu w Waszyngtonie, które jeszcze jakiś czas temu podawały, że przy trzeciej fali pojawi się maksymalnie ok. 12-15 tys. przypadków. A już teraz widzimy, że jest ich znacznie więcej, proszę też pamiętać, że szczyt dopiero przed nami – przestrzega wirusolog.
3. Wariant brytyjski zaczyna dominować. Co ze świętami?
O dużym wzroście liczby pacjentów mówią także lekarze. Raportują dodatkowo, że na oddziałach ratunkowych już teraz widać, że duża część chorych zakażona została brytyjską mutacją patogenu. Z danych wynika, że może być to nawet 75 proc. wszystkich przypadków. Tacy pacjenci rzadziej borykają się z dusznościami i wysoką gorączką, a częściej z takimi symptomami jak kaszel, zmęczenie i ból gardła. Wariant brytyjski jest jednak przede wszystkim dużo bardziej zakaźny niż ten podstawowy. Dlatego też wirusolodzy przewidują, że w szczycie trzeciej fali poziom zachorowań może być podobny do tego z listopada.
- Istotnym zagrożeniem mogą być tutaj Święta Wielkanocne. Przypomnijmy sobie, co działo się w grudniu i weźmy pod uwagę, że sytuacja może się powtórzyć. Społeczeństwo jest już chyba zmęczone obostrzeniami i reżimem sanitarnym, przestaje słuchać zaleceń. A to jest bardzo ryzykowne. Wyraźnie bowiem widzimy, że trzecia fala robi się groźniejsza niż wcześniej wskazywały na to analizy – tłumaczy dr Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
4. Powinniśmy wyciągać wnioski
Kiedy i jak skończy się trzecia fala epidemii? Eksperci dobitnie podkreślają, że to zależy tylko i wyłącznie od nas samych.
- Powinniśmy wyciągać wnioski z tego, co działo się w Niemczech, Czechach czy Wielkiej Brytanii i przestrzegać zasad reżimu sanitarnego: nosić maski, unikać tłumów i dezynfekować dłonie. To zminimalizuje transmisję wirusa. Zasada DDM to nadal nasze główne oręże. Nie możemy wszystkiego zrzucić na szczepienia, ponieważ szczepimy nadal za mało – twierdzi prof. Szuster-Ciesielska. – Dlatego to, kiedy ta fala się skończy lub jaki będzie jej poziom zależy tylko od nas – podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.