Po COVID-19 czekają nas kolejne pandemie. Ekspertka: "To nie powinno nikogo dziwić"
Naukowcy nie mają żadnych wątpliwości - po COVID-19 czekają nas kolejne pandemie. To tylko kwestia czasu. - Prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, wskazuje na przedział 50-60 lat. Ale równie dobrze może to nastąpić w ciągu kilku lat - ostrzega prof. Maria Gańczak. Eksperci są w tej kwestii zgodni i apelują, aby jak najszybciej wyciągnąć wnioski.
1. Po COVID-19 czekają nas kolejne pandemie
Prof. Jerzy Duszyński, prezes Polskiej Akademii Nauk mówi wprost, że epidemia COVID-19 nie będzie ostatnią, z jaką przyjdzie się nam zmierzyć. Jak podkreśla, obecnie obserwujemy spadek zakażeń i hospitalizacji, jednak w każdej chwili sytuacja epidemiczna może się zmienić. Wystarczy, że pojawi się nowy wariant wirusa lub obserwować będziemy jego masowe migracje. Prof. Duszyński ocenia, że w Polsce monitorujemy epidemię COVID-19 bardzo nieprecyzyjnie.
- Jedynym twardym parametrem jest zapełnianie się oddziałów intensywnej terapii, oddziałów covidowych i łóżek z respiratorami. Inne parametry, w tym liczba wykrywanych nowych zakażeń wirusem SARS-CoV-2, są mniej wiarygodne. Budowanie strategii walki z epidemią na niewiarygodnych parametrach skazane było i jest na porażkę – stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Duszyński.
Ekspert dodał, że z pandemią COVID-19 jako państwo mogliśmy poradzić sobie lepiej. Obecnie, jedyne co nam pozostaje, to wyciągnąć z niej nauczkę, która "za trzy, pięć czy dziesięć lat" może nam się przydać.
Podobnego zdania jest prof. dr hab. n. med. Anna Boroń-Kaczmarska, specjalistka chorób zakaźnych z Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Ekspertka podkreśla, że SARS-CoV-2 nie tylko zostanie z nami na długo, lecz także pojawią się nowe wirusy zdolne wywołać u człowieka chorobę. Staną się one równie zakaźne jak koronawirus odpowiedzialny za pandemię COVID-19.
- Koronawirusy, które zostały dotychczas poznane i zidentyfikowane, odpowiedzialne za różne choroby u ludzi, a znanych jest siedem koronawirusów patogennych dla człowieka, na pewno z nami zostaną. Będą wywoływać kolejne infekcje, głównie natury przeziębieniowej. Włącznie z SARS-CoV-2. Nie można natomiast wykluczyć, że w szybkim czasie pojawią się kolejne wirusy RNA – tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Boroń-Kaczmarska.
- Badacze z całego świata ostrzegają, że właśnie te wirusy, które dotychczas nie powodowały u ludzi infekcji, uległy takim przemianom, że niestety zaczynają być chorobotwórcze. Taką sytuację obserwowaliśmy, gdy wirus wywołał pandemię SARS-CoV-2 . I taka sytuacja może się powtórzyć szybciej, niż się tego spodziewamy. Rodzina koronawirusów jest niezwykle liczną rodziną. Ma wiele rodzajów i gatunków wirusów zdolnych wywoływać choroby u ludzi. Prognozy na przyszłość są niestety pesymistyczne – dodaje prof. Boroń-Kaczmarska.
Prof. Maria Gańczak, epidemiolożka i specjalistka chorób zakaźnych z Katedry Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Zielonogórskiego, wiceprezydent Sekcji Kontroli Zakażeń Europejskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, także uważa, że w przyszłości pojawią się kolejne epidemie. Jak podkreśla, istnieje wiele czynników, które są odpowiedzialne za transmisję rzadko spotykanych dotąd drobnoustrojów na człowieka.
- Zbliżamy się do zwierząt, a w środowisku zwierzęcym bytuje 750-800 tys. wirusów, które mogą być potencjalnie zakaźne dla ludzi. Ludzie prowokują kontakty ze zwierzętami. Obserwujemy proces deforestacji na wielką skalę, a przez wycinanie lasów zbliżamy się do zwierząt, będąc narażeni na styczność z drobnoustrojami odzwierzęcymi. Przykładem mogą być nietoperze, które są źródłem prawie 100 klasterów koronawirusów, a także nosicielami innych wirusów. W grotach, w których przebywają te ssaki, ludzie zbierają ich odchody, z których później produkowany jest nawóz. W medycynie chińskiej do niedawna z odchodów nietoperzy produkowano tabletki, które miały pomagać przy chorobach narządu wzroku. Z kolei wskutek rozwoju wielkich aglomeracji miejskich o wysokim zagęszczeniu ludności i niedostatecznej infrastrukturze sanitarnej może dochodzić do łatwej transmisji zakażeń. Wpływ na powstawanie ognisk epidemicznych ma także transport lotniczy. Ludzie mogą przenosić czynniki zakaźne z kontynentu na kontynent, zarażać współpasażerów w samolocie, a następnie transmitować patogen w kolejnym kraju. Mamy zatem wiele elementów ułatwiających transmisję chorób zakaźnych – wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Gańczak.
Epidemiolożka dodaje, że wpływ na kolejne epidemie będzie miało także ocieplenie klimatu. Choroby zakaźne przenoszone przez komary poszerzają swój zasięg geograficzny. - Przykładem jest denga, choroba, która występowała głównie w pasie równikowym, szczególnie w Azji Południowo-Wschodniej i obu Amerykach. Niedawno jednak wykryto ją na Maderze, popularnym kierunku podróży Europejczyków – stwierdza prof. Gańczak.
Ekspertka podkreśla, że dużym zagrożeniem epidemiologicznym są także mokre targi, szczególnie te w niektórych krajach Azji Południowo-Wschodniej, gdzie żywe zwierzęta trzymane są w klatkach, następnie zabijane i sprzedawane. O tego typu targowiskach zrobiło się głośno już po wybuchu pandemii wirusa SARS w 2002 roku. Obecnie łączy się je z wybuchem pandemii SARS-CoV-2.
- Mokre targi mogą być źródłem chorób zakaźnych, ponieważ w koszmarnych, niehigienicznych warunkach przechowuje się tam m.in. egzotyczne zwierzęta, które są później na miejscu zabijane na oczach potencjalnych nabywców. Często krew zwierząt jest wypijana, ponieważ ludzie wierzą, że może uzdrawiać. Panuje także moda na handel egzotycznymi zwierzętami. Częstotliwość interakcji ze środowiskiem zwierzęcym wpływa na ryzyko wybuchu kolejnej pandemii. Jeśli w przyszłości pojawi się kolejna pandemia, z dużym prawdopodobieństwem będzie wywołana wirusem odzwierzęcym – tłumaczy ekspertka. – Na arenie międzynarodowej powinniśmy zatem dążyć do likwidacji mokrych targów, które są źródłem nowych patogenów, chorób zakaźnych oraz nowych pandemii – dodaje.
2. Kolejne pandemie nie powinny nikogo dziwić
Także dr Emilia Skirmuntt, wirusolog ewolucyjny z Uniwersytetu w Oksfordzie, nie ma wątpliwości, że kolejne pandemie są tylko kwestią czasu. Co więcej, ich obecność nie powinna nikogo dziwić.
- Nie jest to żadną nowością, że pandemie występują, wręcz przeciwnie - jest to zupełnie normalne. Pandemia COVID-19 nie jest pierwszą ze wszystkich, jakie obserwujemy, dlatego nie ma wątpliwości, że kolejne również będą się pojawiać. Naukowcy od dawna ostrzegali, że obecna pandemia może się wydarzyć. Takie prognozy pojawiły się już kilkanaście lat temu i to, że w końcu wybuchła, nie było dla nas zdziwieniem – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Skirmuntt.
- W krajach rozwijających się, w obszarze tropikalnym, jest wiele patogenów, które są zdolne dalej się rozwijać, a z którymi nie mieliśmy dotychczas styczności. Teraz tę styczność już mamy: obserwujemy wycinkę lasów, dzikie zwierzęta przenoszą się bliżej społeczności ludzkich, przez co zaczynamy mieć kontakt z patogenami, z którymi wcześniej kontaktu nie było. W takich warunkach o wiele łatwiej o rozprzestrzenianie się wirusów odzwierzęcych – tłumaczy ekspertka.
Dr Skirmuntt dodaje, że problem z pandemią jest bardziej złożony i ma charakter globalny. Pandemia, która trwa obecnie, nie tylko obnażyła braki w finansowaniu sektorów zajmujących się epidemiologią, lale również odsłoniła brak współpracy między krajami, które działając wspólnie, mogłyby lepiej poradzić sobie z jej skalą.
- Mimo nawoływań naukowców i mówienia, że coś takiego może się stać, doszło do pandemii na skalę światową i jest to w dużej mierze problem natury politycznej. Pandemia COVID-19 obnażyła braki w finansowaniu agencji, które zajmują się obserwowaniem patogenów, potencjalnie zdolnych wywołać pandemię. Ponadto kraje nie współpracują ze sobą w takim stopniu, który umożliwiłby lepsze przeciwdziałanie pandemii. I dopóki nie zaczniemy działać razem i nie będziemy przeznaczali odpowiednich środków na finansowanie wyżej wymienionych instytucji, dopóty zagrożenie kolejną globalną pandemią jest więcej niż prawdopodobne – stwierdza dr Skirmuntt.
3. Jakie lekcje wyciągnąć z pandemii COVID-19?
Prof. Maria Gańczak dodaje, że naukowcy przewidują, iż pandemia podobna do COVID-19 może nastąpić w ciągu kolejnych lat, a przygotowania do niej warto zacząć jak najszybciej.
- Prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, wskazuje na przedział 50-60 lat. Ale równie dobrze może to nastąpić w ciągu kilku lat, dlatego lekcję, jaką dała nam pandemia COVID-19, powinniśmy zacząć odrabiać już teraz. Przede wszystkim powinniśmy mieć sprawnie działający światowy system wczesnego ostrzegania i skupić się na monitorowaniu wszystkich zjawisk o charakterze epidemicznym, ze szczególnym uwzględnieniem hotspotów, czyli miejsc, gdzie ryzyko wybuchu pandemii jest największe. System ostrzegania mógłby z wyprzedzeniem informować o zagrożeniu płynącym z najdalszych zakątków świata – wymienia prof. Gańczak.
Epidemiolożka dodaje, że niezwykle ważne jest także inwestowanie w platformy ułatwiające testowanie, szczepienia oraz modyfikację leków przeciwwirusowych.
- Warto byłoby inwestować także w szybkie testy diagnostyczne i tworzyć tzw. "megaplatformy", na których jednocześnie moglibyśmy wykonać dużą liczbę testów. To pomogłyby uniknąć wielu problemów logistycznych związanych z diagnostyką. Niezwykle ważne jest także inwestowanie w szczepienia i szybką możliwość modyfikacji szczepionek pod konkretne patogeny. Kolejną ważną kwestią są leki przeciwwirusowe, które moglibyśmy modyfikować, wykorzystując te mechanizmy, które już znamy. Przykładowo: Paxlovid, czyli lek wykorzystywany w COVID-19, jest oparty na podobnym mechanizmie działania jak ten stosowany w terapii zakażenia HIV – mówi ekspertka.
- Bardzo ważne jest także robienie zapasów potrzebnych do ochrony przed zakażeniami dróg oddechowych: masek czy respiratorów. W Polsce powinniśmy sami produkować środki ochronne i wspomagające leczenie, aby nie stwarzać sytuacji, w której zdani jesteśmy na innych – dodaje prof. Gańczak.
Równie ważna jest inwestycja w edukację społeczeństwa i docenianie roli naukowców.
- Musimy nauczyć polityków uważnego słuchania naukowców, którzy nie straszą, lecz przedstawiają fakty oparte na dowodach naukowych. Domagamy się szacunku i uwagi. Kluczowa jest także edukacja społeczeństwa w zakresie szczepień. Rocznie na grypę szczepi się 5-7 proc. populacji polskiej, to przykład, że niechęć do szczepień jest ogromna. Jak to zmienić? Warto edukować dzieci już na poziomie szkół podstawowych i merytorycznie tłumaczyć im rolę profilaktyki – podsumowuje prof. Gańczak.
4. Raport Ministerstwa Zdrowia
W poniedziałek 21 lutego resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 9589 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2.
Najwięcej zakażeń odnotowano w województwach: mazowieckim (1791), wielkopolskim (1118), kujawsko-pomorskim (990).
Jedna osoba zmarła z powodu COVID-19, 15 osób zmarło z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami.
Podłączenia do respiratora wymaga 1003 chorych. Pozostało 1500 wolnych respiratorów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.