Światowy Dzień Nerek 2022. Jak zwiększać bezpieczeństwo pacjentów dializowanych w dobie pandemii COVID-19?
Szacuje się, że przewlekłą chorobę nerek (PChN) może mieć 1 na 10 osób na świecie. Każdego roku z powodu powikłań związanych z tą chorobą przedwcześnie umierają miliony ludzi. Lekarze alarmują, że pacjenci zgłaszają się do lekarzy w zaawansowanym stadium choroby, kiedy jedyną formą leczenia pozostają dializy lub przeszczep narządu.
Obchodzony 10 marca Światowy Dzień Nerek staje się okazją do zwiększania świadomości społecznej na temat chorób nefrologicznych oraz bezpieczeństwa pacjentów dializowanych.
– Jest to niezwykle istotne zwłaszcza w dobie pandemii COVID-19. Dane z 2020 roku dowodzą bowiem, że pacjenci dializowani są jedną z grup najbardziej narażonych na ciężki przebieg COVID-19, a do zarażeń bardzo często dochodzi w stacjach dializ – mówi prof. Beata Naumnik, nefrolog.
1. Przewlekła choroba nerek może dotykać nawet 4 mln Polaków
10 marca 2022 roku obchodzony jest Światowy Dzień Nerek, którego celem jest wypełnienie luki w wiedzy na temat chorób i profilaktyki nerek. Niestety, świadomość społeczna dotycząca schorzeń nefrologicznych jest wciąż bardzo mała. Chorzy często nie rozpoznają oznak choroby nerek i zgłaszają się do lekarzy w momencie, kiedy narząd jest już niewydolny.
Z danych wynika, że na przewlekłą chorobę nerek, definiowaną jako uszkodzenie narządu utrzymujące się dłużej niż 3 miesiące, może chorować nawet 4 mln osób w Polsce. Skala problemu jest zatem ogromna. W dużej mierze wynika to także z faktu, że choroba bardzo długo może nie dawać żadnych objawów. Zanim wystąpią jakiekolwiek symptomy świadczące o uszkodzeniu organu, chory może stracić nawet 90 proc. funkcji nerek. Wówczas niezbędne staje się włączenie leczenia nerkozastępczego w postaci dializ oraz wpisanie pacjenta na listę biorców organu.
– Do nefrologów trafiają pacjenci ze schyłkową niewydolnością nerek. To nie są osoby z kreatyniną na poziomie 1,5 mg/dl, ale 10 mg/dl. Mocznik wynosi zaś 200 mg/dl, a nie 25 mg/dl. Kiedy robimy takim pacjentom USG nerek, okazuje się, że nerki już są zatarte i rozwijają się cechy mocznicy. Do tak tragicznych wyników przyczynia się zarówno bardzo mała świadomość społeczna Polaków, jak i to, że choroba długo nie daje żadnych objawów, a jeśli już się one pojawią, mogą być niespecyficzne. Pacjenci nie wiedzą, że powinni raz w roku wykonać proste badania profilaktyczne w postaci badania ogólnego moczu oraz stężenia kreatyniny we krwi. A są to badania, które powinny być wykonywane przez każdego z nas – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr hab. Beata Naumnik, kierownik I Kliniki Nefrologii i Transplantologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
2. Przewlekła choroba nerek w dobie pandemii COVID-19. Dializa otrzewnowa szansą na uniknięcie zarażenia koronawirusem
W Polsce dializowanych jest obecnie ok. 20 tys. pacjentów, z czego blisko 19 tys. stosuje hemodializy, czyli dializę przeprowadzaną kilka razy w tygodniu w ośrodkach dializ. Zdaniem ekspertów nie jest to jednak najbezpieczniejsza metoda leczenia nerkozastępczego, zwłaszcza w dobie pandemii COVID-19. Międzynarodowe badania dowodzą bowiem, że pacjenci dializowani są w grupie osób najbardziej narażonych na zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2, ciężki przebieg COVID-19 oraz zgon w wyniku choroby.
– Zagrożenie to jest wyjątkowo duże wśród pacjentów hemodializowanych. Dane z okresu, w którym nie mieliśmy jeszcze szczepionek, pokazały, że śmiertelność z powodu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 wśród tych pacjentów wyniosła 28 proc. Przyjęcie trzech dawek szczepionki znacznie zmniejsza odsetek zachorowań i ciężkich przebiegów choroby – wyjaśnia prof. Naumnik.
Ekspertka podkreśla, że bezpieczniejszą alternatywą dla pacjentów ze schyłkową niewydolnością nerek są dializy otrzewnowe. Jest to taka forma leczenia nerkozastępczego, która do usuwania z organizmu toksyn i nadmiaru płynów wykorzystuje naturalną zdolność filtracyjną błony otrzewnej wyścielającej od wewnątrz jamę brzuszną. Jej największą zaletą jest możliwość samodzielnego wykonywania dializy w warunkach domowych. Niestety, wciąż bardzo mało osób wie o korzyściach płynących z dializy otrzewnowej.
– Pacjenci dializowani otrzewnowo stanowią w Polsce niewielką grupę. Na około 20 tys. osób wymagających dializ zaledwie 4 proc. korzysta z tej formy dializy. A pandemia pokazała, że pacjenci dializowani otrzewnowo znacznie rzadziej chorują na COVID-19 niż pacjenci hemodializowani. Spośród pacjentów korzystających z tej pierwszej formy leczenia nerkozastępczego jedynie 6 proc. zachorowało na COVID-19. W przypadku pacjentów hemodializowanych skala zachorowań była olbrzymia. W niektórych stacjach dializ co trzeci pacjent został zarażony koronawirusem SARS-CoV-2. Wśród dializowanych w domu statystyka zachorowań na COVID-19 jest nieporównywalnie niższa. Przykładowo w województwie podlaskim na 54 osoby dializowane otrzewnowo na COVID-19 nie zmarła ani jedna osoba – wyjaśnia prof. Naumnik.
3. Konieczne zwiększanie świadomości pacjentów o dializie otrzewnowej
Dializowani otrzewnowo chorują rzadziej na COVID-19 także dlatego, że nie są przewożeni do stacji dializ transportem zbiorowym, gdzie o transmisję wirusa bardzo łatwo.
– Unikają także zbiorowego leczenia w ośrodkach dializ, bo przecież hemodializy są wykonywane na salach ogólnych, gdzie przebywa wielu pacjentów. To stanowczo chroni pacjentów otrzewnowych przed zarażeniem SARS-CoV-2 – dodaje prof. Naumnik.
Ekspertka podkreśla, że terapia pacjentów powinna zapewniać im jak najwyższy poziom komfortu i bezpieczeństwa nie tylko w dobie pandemii COVID-19. Podnoszenie świadomości na temat dializy otrzewnowej będzie jednym z celów obchodzonego 10 marca Światowego Dnia Nerek.
– Nie sposób nie wspomnieć, że wybór dializy otrzewnowej pozwala chorym normalnie żyć i wykonywać swoje codzienne obowiązki, nie ogranicza też możliwości wykonywania pracy zawodowej w ciągu dnia. Tę formę leczenia można prowadzić nocą, kiedy pacjent śpi, nie jest więc tak uciążliwa, jak hemodializy. W przypadku hemodializ pacjent musi być transportowany do ośrodka dializ trzy razy w tygodniu, co nierzadko, włączając przejazdy, zabiera chorym 3/4 dnia i uniemożliwia wykonywanie wielu codziennych czynności – podkreśla nefrolog.
Pacjent dializowany w domu może być codziennie zdalnie monitorowany przez personel medyczny, który sprawuje kontrolę nad przeprowadzanym zabiegiem i w razie potrzeby zdolny jest interweniować.
– Pandemia pokazała, że powinniśmy robić wszystko, aby rozwijać techniki domowe dlatego, że oprócz tego, że chronią pacjenta przed drobnoustrojami i chorobami zakaźnymi, to znacznie zwiększają komfort życia z chorobą. Dodatkowe usprawnienia technologiczne pozwalają nam na codzienne monitorowanie pacjentów. Do maszyny dializującej pacjenta, cyklera, dołączony jest modem, dzięki któremu wszystkie dane przeprowadzonego zabiegu przekazywane są do ambulatorium dializy otrzewnowej. Dzięki temu personel medyczny potrafi wstępnie zdiagnozować ewentualny problem już w zarodku. Mając taki program, jesteśmy w stanie bardzo szybko reagować bez konieczności fatygowania pacjenta do ośrodka dializ – podsumowuje prof. Beata Naumnik.
Numer materiału: PL-RC00-220008, data zatwierdzenia marzec 2022