Prof. Sieroń: "Miejsc jest coraz mniej i to nie tylko tych łóżek respiratorowych, ale wszystkich"
Drugi dzień z bardzo wysoką liczbą zakażeń. Szpitale pękają w szwach od naporu kolejnych chorych. Resort zdrowia ostrzega, że ta tendecja będzie się utrzymywać, aż do świąt wielkanocnych. - Ten scenariusz, że pod koniec miesiąca będzie najgorzej, jest niestety bardzo realny. Będą to dla nas kolejne smutne i samotne święta - trzeba się na to przygotować - mówi prof. Karolina Sieroń, kierująca oddziałem covidowym w szpitalu MSWiA w Katowicach.
- 1. Prof. Sieroń: Obawiam się, że lada moment dojdzie do ogólnego lockdownu
- 2. "Nas jest po prostu za mało. Robimy, co możemy, staramy się, ale też mamy określoną wydolność"
- 3. Wariant brytyjski odpowiada nawet za 40 proc. wszystkich zakażeń w Polsce
- 4. "Będą to dla nas kolejne smutne i samotne święta"
1. Prof. Sieroń: Obawiam się, że lada moment dojdzie do ogólnego lockdownu
W piątek 12 marca resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 18 775 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2.
Mamy 18 775 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia #koronawirus z województw: mazowieckiego (3073), śląskiego (2302), wielkopolskiego (1678), pomorskiego (1526), dolnośląskiego (1407), małopolskiego (1336), podkarpackiego (1023), kujawsko-pomorskiego (993),
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) March 12, 2021
To drugi najwyższy przyrost zakażeń od początku roku i o blisko 3 tys. więcej zakażeń w porównaniu z danymi z ubiegłego tygodnia, co pokazuje najlepiej dynamikę rozwoju trzeciej fali.
Kolejny dzień mamy też niepokojąco wysoką liczbę ofiar śmiertelnych: 10 marca - 398 osób, 11 marca - 375 osób i 12 marca - 351.
Minister zdrowia mówił w czwartek o tym, że "materializuje się czarny scenariusz". O komentarz do bieżącej sytuacji poprosiliśmy prof. Karolinę Sieroń, która kieruje oddziałem covidowym w jednym ze śląskich szpitali. Jak wygląda sytuacja "od środka", z punktu widzenia lekarza, który pracuje na pierwszej linii frontu?
- Spełnia się scenariusz, czy czarny - nie chciałabym tego powiedzieć - ale na pewno nie jest to scenariusz optymistyczny. Kolejne województwa są zamykane, szkoły w większości nie działają i obawiam się, że lada moment dojdzie do ogólnego lockdownu - mówi prof. Karolina Sieroń, kierująca oddziałem covidowym w katowickim szpitalu. - Myślę, że jesteśmy bardziej przygotowani, niż byliśmy podczas fali jesiennej. Natomiast mamy teraz kolejną barierę do złamania, a mianowicie zmutowanego wirusa - przebieg choroby może być inny, ale myślę, że jesteśmy na pewno bardziej doświadczeni i więcej wiemy - dodaje ekspertka.
2. "Nas jest po prostu za mało. Robimy, co możemy, staramy się, ale też mamy określoną wydolność"
To, jak poważna jest sytuacja, najlepiej widać na szpitalnych SOR-ach i oddziałach, do których trafia coraz więcej pacjentów z COVID.
- Miejsc jest coraz mniej i to nie tylko łóżek respiratorowych, ale wszystkich. Tak wygląda sytuacja nie tylko na Śląsku, ale w zasadzie wszędzie. Myślę, że właśnie dlatego podjęto decyzję, żeby odwoływać część zabiegów planowych i te łóżka przekształcać na łóżka covidowe - tłumaczy prof. Sieroń.
Prof. Sieroń przyznaje, że największe obawy budzi nie brak sprzętu, ale rąk do pracy. Widać to dobitnie w szpitalach tymczasowych.
- Szpitale tymczasowe mają łóżka i mają sprzęt, bo w to jesteśmy zaopatrzeni, w większości jednostek też jesteśmy zaopatrzeni w środki ochrony indywidualnej, natomiast personelu jest mało i nawet jeżeli przeniesiemy cześć lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych z jednego szpitala do drugiego, to nie rozwiąże to problemów, wtedy w tym drugim miejscu będą braki personelu. Nas jest po prostu za mało. Robimy, co możemy, staramy się, ale też mamy określoną wydolność - podkreśla ordynatorka.
3. Wariant brytyjski odpowiada nawet za 40 proc. wszystkich zakażeń w Polsce
W ostatnim czasie lekarze mówią o jeszcze jednej niepokojącej tendencji, którą widać coraz wyraźniej wśród hospitalizowanych pacjentów - choruje coraz więcej młodych ludzi.
Wariant brytyjski, który coraz szybciej rozpostrzenia się w Polsce, jest też bardziej agresywny. Jeszcze w styczniu szacowano, że odpowiada za 5 proc. wszystkich zakażeń.
"Bardzo szybko doszło do tego przyrostu. Dzisiaj dostałem kolejne badania, z których wynika, że ten udział osiąga już powoli 40 proc." – mówił minister zdrowia Adam Niedzielski.
- Pacjenci trafiają do nas w coraz cięższym stanie i odnoszę wrażenie, że również średnia wieku naszych chorych jest coraz niższa. Pacjenci około 40-50 roku życia, którzy nie byli obciążeni innymi chorobami, przyjeżdżają w ciężkim stanie. Natomiast trzeba podkreślić, że chorzy trafiają dość późno do szpitali, co wynika być może z tego, że chcą przeczekać w domu tak długo, jak się da, być może boją się iść do szpitala covidowego, co pewnym sensie jest zrozumiałe. Nikt nie chce być pacjentem. Ja też jestem klasycznym przykładem takiego pacjenta i pierwsze dni swojej choroby spędziłam w domu, liczyłam, że jakoś to przejdzie. Natomiast im wcześniej rozpoczniemy leczenie, tym mamy większą szansę, że to leczenie będzie skuteczne - podkreśla prof. Sieroń.
- Skoro zgodnie z szacunkami jeden na trzech pacjentów potencjalnie jest zakażony wariantem brytyjskim, obawiam się, że to też może mieć wpływ na ten przebieg choroby. Tym bardziej, że był moment, kiedy intensywnie przemieszczaliśmy się po kraju i nie tylko, czyli siłą rzeczy mogło dojść do mutowania się wirusów - dodaje ekspertka.
4. "Będą to dla nas kolejne smutne i samotne święta"
Szczyt trzeciej fali dopiero przed nami, jest prognozowany na przełom marca i kwietnia. W najbliższych tygodniach musimy być gotowi na duże przyrosty zakażeń, być może uda się je nieco wyhamować dzięki przywracaniu obostrzeń, w miejscach, gdzie w ostatnim czasie najszybciej przybywało zakażonych.
- Ten scenariusz, że pod koniec miesiąca będzie najgorzej, jest niestety bardzo realny. Będą to dla nas kolejne smutne i samotne święta - trzeba się na to przygotować. Natomiast wiele osób, w tym ja, po tym trudnym roku cieszy się, że w ogóle może spędzić te święta i że przeżyło - podkreśla prof. Sieroń. Ordynatorka sama w listopadzie poważnie zachorowała na COVID-19 i przez kilka tygodni była w ciężkim stanie w szpitalu. Wygrała walkę o swoje życie, teraz walczy o innych.
Jej zdaniem szczepionki są dla nas jedyną możliwą obietnicą na wyjście z pandemicznego kryzysu.
- Szczepienia to jest jedyne wyjście. Nie tyle, żeby nie zachorować, bo szczepienia, jak również fakt przechorowania, nie daje nam gwarancji, że nie zachorujemy ponownie. Natomiast daje dużą dozę prawdopodobieństwa, że przebieg choroby będzie łagodniejszy - tłumaczy prof. Sieroń.
- Wiem, że wszyscy jesteśmy już stęsknieni za tym, żeby gdzieś pójść, coś zrobić, natomiast nie jest to jeszcze ten czas - podsumowuje ekspertka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także:
- EMA zatwierdziła szczepionkę Johnson&Johnson. Analizujemy ulotkę do preparatu Janssen
- Koronawirus w Polsce. Prof. Piekarska: "Są pacjenci, którzy mają niewydolność oddechową i nie odczuwają duszności" (WIDEO)
- Trzecia fala pandemii koronawirusa. Brakuje personelu i miejsc w szpitalach. Dr Konstatny Szułdrzyński: Sytuacja w systemie ochrony zdrowia była ciężka od kilkudziesięciu lat (WIDEO)
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.