Tylko 50 proc. pełnoletnich zarejestrowało się w systemie szczepień. "To nie jest ostatnia prosta, my się dopiero zaczęliśmy rozpędzać"
- Trzeba wyraźnie mówić, że jeśli ktoś jest przeciwko szczepieniu, to znaczy, że jest przeciwko wszystkiemu pięknemu i wspaniałemu, co człowiek stworzył i chce, żeby ta epidemia trwała w nieskończoność, żebyśmy w nieskończoność tkwili w strachu i żeby w nieskończoność kilkaset osób dziennie umierało. Jeśli w moim otoczeniu jest ktoś taki, to nie zasługuje, żeby być moim znajomym - mówi dr Tomasz Sobierajski, socjolog.
1. Za chwilę może zabraknąć chętnych na szczepienia
Do 26 maja w Polsce pierwszą dawkę szczepionki przyjęło 12 960 092 osób, drugą - 5 429 715. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez pełnomocnika rządu ds. szczepień Michała Dworczyka, liczba osób pełnoletnich, które zarejestrowały się w systemie szczepień, właśnie przekroczyła próg 50 proc. To efekt pięciu miesiący. Dane uwzględniają osoby zapisane na szczepienie oraz te, które już przyjęły pierwszą dawkę. Najwięcej szczepień wykonano w województwach mazowieckim (42 946) i śląskim (38 423), najmniej w lubuskim (7452) i opolskim (6601).
- Każdego dnia ponad 200 tys. osób zapisuje się na szczepienia – mówił podczas konferencji prasowej Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu ds. szczepień, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - Notujemy w ostatnich tygodniach ponad 2 mln szczepień tygodniowo - dodał Dworczyk.
Z tych danych łatwo wyliczyć, że 200 tys. zapisów dziennych oznacza 1,4 mln rejestracji tygodniowo. Skoro w ciągu tygodnia system jest gotowy na podanie 2 mln dawek, wkrótce może zabraknąć ludzi chętnych na szczepienia. Co poszło nie tak? Pytamy dr. Tomasza Sobierajskiego, wakcynologa społecznego, socjologa, autora książki "Społeczny kontekst szczepień".
- Wiele rzeczy poszło nie tak. Podstawową rzeczą, która poszła nie tak, był brak kampanii edukacyjnej dotyczącej szczepień, która byłaby skierowana do bardzo różnych grup wiekowych, osób, które mają różną wiedzę na ten temat, mają różne lęki. Tego nie było praktycznie w ogóle. Była w zasadzie tylko jednak kampania z panem Cezarym Pazurą, teraz pojawia się kampania "Ostatnia prosta". A wyniki przedstawione przez ministra Dworczyka pokazują wyraźnie, że to nie jest ostatnia prosta, że my się dopiero zaczęliśmy rozpędzać - mówi dr Tomasz Sobierajski.
Socjolog zwraca uwagę na to, że to, że 50 proc. dorosłych jest zarejestrowanych, to wcale nie znaczy, że wszystkie te osoby się zaszczepią.
- Osób, które są zaszczepione dwoma lub jedną dawką, jest niewiele ponad 30 proc. To jest bardzo mało. Właściwie od samego początku brakowało pomysłu, jak to zrobić, żeby te szczepienia były przeprowadzone szybko, sprawnie i żebyśmy byli jak najszybciej zabezpieczeni przed kolejnymi falami choroby - dodaje ekspert.
2. Z czego wynika lęk przed szczepieniem?
Dr Sobierajski uważa, że należy oddzielić grupę osób, które mają wątpliwości, od zagorzałych przeciwników szczepień.
- Głos osób, które są przeciwne szczepieniom, jest silny, bo one są agresywne, chamskie i głośne. Głupota zawsze jest głośna. To są osoby, których podejścia do nauki i rozumu nie da się skruszyć, a my poświęcamy im bardzo dużo uwagi, zamiast poświęcić ją tym, którzy mają wątpliwości - tłumaczy ekspert.
- Pojawianie się tych wątpliwości wynika z wieloletnich zaniedbań polityki dotyczącej szczepień dla dorosłych. To nie dotyczy tylko tego rządu. Takie szczepienia nigdy nie były promowane, dopiero niedawno wiele osób dowiedziało się, że jest coś takiego jak żółta książeczka szczepień, w której są informacje np. o dawce przypominającej szczepionki na tężca, dur brzuszny albo WZW typu A. Tam wpisuje się też szczepienia przeciwko grypie. Wiele osób przez całe dorosłe życie nie miało żadnych szczepień i nagle ktoś im mówi, że się mają zaszczepić, że mają pójść gdzieś, gdzie dostaną jakąś substancję przy pomocy igły i ta igła jest długa i to może być nieprzyjemne, a potem można się źle czuć. Ciężko być do tego dobrze nastawionym - opowiada dr Sobierajski.
- Gdybyśmy byli przyzwyczajeni do tego, że szczepienia dla dorosłych są, że to jest coś normalnego, że to służy temu, żeby ochronić nasze zdrowie - to nie stanowiłoby dla nas takiego problemu, jaki jest w tej chwili. Takie myślenie jest ugruntowane za naszą zachodnią granicą i u nich szczepienia idą znacznie szybciej - dodaje.
Zdaniem socjologa duża grupa osób najstarszych (powyżej 80. roku życia) do tej pory nie zgłosiła się na szczepienia przede wszystkim ze względów logistycznych - dla nich samo dotarcie do przychodni jest już barierą, bo jest za daleko, bo nie ma kto ich zawieźć. W grupie osób starszych zabrakło też wsparcia Kościoła, którego głos mógłby przeważyć wśród wątpiących.
- Nie ma co ukrywać, że Kościół ma bardzo duży wpływ na postawę osób starszych u nas w kraju. Początkowo było milczenie, które po wystąpieniu biskupa Wróbla okazało się złotem. Kościół słuchając głosu przewodnika duchowego, czyli papieża Franciszka, powinien do szczepień przekonywać, właśnie tak jak to robi papież Franciszek, mówiąc o tym, że sam się zaszczepił i uważa, że każdy powinien to zrobić, bo to jest też wyraz miłości bliźniego - podstawowej maksymy Kościoła katolickiego: szczepię się, żeby ktoś inny był zdrowy - zaznacza dr Sobierajski.
3. Czy do Polski przyjdzie moda na "vaxxie", czyli selfie ze szczepienia?
Nikt nie ma wątpliwości, że z czasów, gdzie największym wyzwaniem był dostęp do szczepionek, przechodzimy do okresu, gdzie najtrudniejsze będzie znalezienie chętnych na szczepienia na wszelkie możliwe sposoby. Sytuacji nie ułatwia perspektywa nadchodzących wakacji. Zdaniem dr. Sobierajskiego latem społeczeństwo nie będzie chciało myśleć o szczepieniach.
- A będą realizować wszelkie formy wspólnego "bycia", bawienia się, spotykania ze sobą. Wirus będzie przeszczęśliwy z tego powodu - komentuje.
Nadzieja w tych, których zmobilizuje jeszcze w czerwcu perspektywa wakacji i skusi paszport covidowy.
- Badania pokazały, że certyfikaty covidowe doskonale działają w wielu krajach. Było to widać również podczas szczepień majówkowych jednodawkową szczepionką, kiedy wiele osób mówiło, że zdecydowało się na zaszczepienie, żeby móc wyjechać za granicę i swobodnie się poruszać po świecie. To spełniło swoją rolę - mówi dr Sobierajski.
Pomóc mają dodatkowe ułatwienia m.in. możliwość zaszczepienia się II dawką w dowolnym punkcie czy szczepienia podczas imprez masowych. Każdy zaszczepiony będzie mógł też wziąć udział w loterii Narodowego Programu Szczepień i wygrać samochód, a nawet milion złotych.
- Na razie mamy zbyt mało informacji na temat tej loterii, nie wiemy, jak ona będzie promowana. Uważam, że nie powinna dotyczyć tylko osób, które zaszczepią się po 1 lipca, bo jeśli tak będzie, to w czerwcu ludzie przestaną się szczepić, bo będą czekać do lipca. Powinna objąć też wszystkich, którzy już wcześniej się zaszczepili, żeby nie promować cwaniactwa - tłumaczy dr Sobierajski.
Na szczęście podczas konferencji prasowej minister Michał Dworczyk zapewnił, że osoby, które już się zaszczepiły, także będą mogły brać udział w loterii programu szczepień.
- To jest amerykański pomysł, bardzo świeży, korzystało z tego kilka stanów w USA z różnym skutkiem, świetnie się to sprawdziło w Ohio, gorzej w Nowym Jorku. Jak będzie u nas? Trudno powiedzieć, ale jestem przekonany, że będzie grupa osób, która zaszczepi się właśnie ze względu na możliwość wygranej i absolutnie ich za to nie potępiam - dodaje ekspert.
W niektórych państwach widać wręcz zjawisko mody na szczepienia. W Stanach można na przykład kupić koszulkę z nazwą wakcyny, którą dostaliśmy, a social media zalewają fotografie ze szczepień. Mówi się już nawet o modzie na "vaxxie", czyli selfie ze szczepienia.
- To jest kwestia odpowiedniego marketingu i można każdą modę wytworzyć, ale to wymaga czasu, wymaga edukacji, podkreślenia roli nauki i naukowców, a my ciągle jesteśmy na etapie zastanawiania się, kto właściwie stworzył świat i od kogo my pochodzimy - podkreśla dr Sobierajski.
- Każdy z nas, kto jest zaszczepiony i nie wyrósł mu po szczepieniu drugi rząd zębów czy trzecie oko, może prowadzić kampanię proszczepionkową. To jest takie uświadamianie innych: ja się zaszczepiłem, to też to zrób, bo chcę się czuć bezpiecznie, bo jeśli ty się nie zaszczepisz, to wirus będzie dokazywał do woli i nawet moje szczepienie może mnie wtedy nie uchronić przed jakąś nową mutacją, którą ty przyniesiesz. To jest kwestia naczyń połączonych - zauważa socjolog.
- Trzeba wyraźnie mówić, że jeśli ktoś jest przeciwko szczepieniu, to znaczy, że jest przeciwko wszystkiemu pięknemu i wspaniałemu, co człowiek stworzył i chce, żeby ta epidemia trwała w nieskończoność, żebyśmy w nieskończoność tkwili w strachu, żebyśmy w nieskończoność się bali, żeby w nieskończoność połowa kraju była zamknięta, żeby w nieskończoność ludzie tracili pracę i żeby w nieskończoność kilkaset osób dziennie umierało. Jeśli w moim otoczeniu jest ktoś taki, to nie zasługuje, żeby być moim znajomym - podsumowuje ekspert.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.