Trwa ładowanie...

Choroba wojny i biedy. Alarmujący wzrost zachorowań w Polsce

Zapomniana choroba wróciła. Gruźlica niszczy nie tylko płuca
Zapomniana choroba wróciła. Gruźlica niszczy nie tylko płuca (Getty Images)

Do końca sierpnia wykryto w Polsce tyle zachorowań na gruźlicę, ile w całym 2022 r. - Teraz w ciągu jednego miesiąca trafia do nas czterech pacjentów z gruźlicą lekooporną, a do tej pory mieliśmy ośmiu-dziewięciu rocznie. To już jest sytuacja bardzo trudna - mówi Krzysztof Grzesik, dyrektor jednego z największych szpitali gruźliczych w Polsce.

spis treści

1. Gruźlica znowu atakuje Polaków

Gruźlica jest chorobą zakaźną wywołaną przez bakterie – prątki gruźlicy (Mycobacterium tuberculosis). Jak wynika z najnowszego raportu Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc, w 2022 r. zarejestrowano 4314 zachorowań na gruźlicę - to o ponad 600 przypadków więcej niż rok wcześniej. 42 przypadki dotyczyły dzieci poniżej 14. roku życia. Największą zapadalność na gruźlicę zarejestrowano w trzech województwach: śląskim, lubelskim i dolnośląskim.

- Jedna trzecia ludności świata jest nosicielem prątka gruźlicy, ok. 5-10 proc. z tej populacji zachoruje. Około 10 milionów ludzi na świecie co roku zapada na gruźlicę, z czego umiera 1,5 miliona, czyli współczynnik śmiertelności jest bardzo wysoki - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie Krzysztof Grzesik, dyrektor Małopolskiego Szpitala Chorób Płuc i Rehabilitacji im. Edmunda Wojtyły w Jaroszowcu.

Zobacz film: "Gruźlica [Wirtualna Poradnia]"

- Ostatnie dane wskazują, że od początku tego roku do końca sierpnia liczba nowych zachorowań w Polsce jest mniej więcej taka sama, jak w całym ubiegłym roku. U nas w szpitalu mamy jeszcze trochę wolnych miejsc, ale zakładamy, że za kilka tygodni będzie większe obłożenie - dodaje.

Eksperci przypominają, że to choroba wojny i biedy - to jedne z kluczowych czynników, które odpowiadają za obserwowane obecnie wzrosty.

 Zapadalność na gruźlicę w Polsce w 2022 r.
Zapadalność na gruźlicę w Polsce w 2022 r. (Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc)

- To wynika przede wszystkim z tego, że od wielu lat przestaliśmy traktować gruźlicę jako zagrożenie. Polska osiągnęła bardzo dobre wyniki eradykacji gruźlicy przez ostatnie lata, ale już za naszą wschodnią granicą jest czerwono. Ukraina jest jednym z krajów o największym potencjale gruźliczym na świecie. Nie ulega wątpliwości, że w ostatnim okresie trafiło do nas dużo osób ze Wschodu, w związku z tym istnieje realne zagrożenie gruźlicą w Polsce - wskazuje ekspert.

Kolejną wymienianą przyczyną jest napływ do Polski pracowników z państw o najwyższych współczynnikach zachorowalności na gruźlicę, jak Filipiny, Indie czy Pakistan.

- Niestety przedsiębiorcy, sprowadzając pracowników z różnych części świata, nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakim jest gruźlica. Nie ma już obowiązku wykonywania badań, jak chociażby zdjęcia RTG. Mamy takie przypadki, że np. kierowca z Filipin nagle zasłabł w Niemczech i okazuje się, że zdiagnozowano u niego gruźlicę - dodaje ekspert.

Z zachorowań zgłoszonych w ubiegłym roku w Polsce 295 przypadków dotyczyło cudzoziemców, dominowali pacjenci z Ukrainy, Gruzini i Hindusi.

2. Dostawał 40 leków dziennie przez 870 dni

- Dzięki WHO i Lekarzom bez Granic dostajemy leki najnowszej generacji. Natomiast najbardziej niepokojące jest to, że niedługo mogą stać się kompletnie nieskuteczne, bo prątek gruźlicy przekroczy tę barierę - wyjaśnia Grzesik.

Widać wzrost liczby pacjentów wymagających hospitalizacji z powodu gruźlicy. Jednym z objawów choroby są nocne poty
Widać wzrost liczby pacjentów wymagających hospitalizacji z powodu gruźlicy. Jednym z objawów choroby są nocne poty (Getty Images)

Dyrektor jednego z największych szpitali przeciwgruźliczych w Polsce wskazuje, że kluczowym problemem jest znacząca liczba chorych na gruźlicę lekowrażliwą, którzy często gubią się w systemie, nie wiedzą, gdzie szukać leczenia.

- W 2021 r. mieliśmy 40 przypadków gruźlicy lekoopornej, teraz ta liczba radykalnie się zwiększa. Jest to związane przede wszystkim z faktem, że do Polski napłynęły osoby z gruźlicą lekooporną. Jeżeli do naszego szpitala w ciągu jednego miesiąca teraz trafia czterech pacjentów z gruźlicą lekooporną, a do tej pory mieliśmy ośmiu-dziewięciu rocznie, to już jest sytuacja bardzo trudna. Oczekujemy, że problem dopiero się nasili za rok lub dwa - zaznacza Grzesik.

Problem lekooporności wynika m.in. z tego, że pacjenci nie kończą kuracji antybiotykowej, odstawiają lek, kiedy tylko poczują się lepiej. W przypadku gruźlicy takie leczenie trwa od sześciu miesięcy do nawet dwóch lat.

- W naszym szpitalu przeprowadziliśmy pierwszą w Polsce skuteczną terapię leczenia gruźlicy lekoopornej w 2016 r. Prowadziliśmy pacjenta dokładnie przez 870 dni i przyjął 16 tysięcy dawek leków, to jest 40 leków dziennie. Udało się go wyleczyć, ale to jest bardzo ciężka terapia - mówi ekspert.

- Osoby, które nie są nadzorowane, po jakimś czasie stwierdzają, że czują się dobrze, więc nie będą łykać tych pięciu czy dziesięciu antybiotyków. Przez jakiś czas jest wszystko dobrze, a potem za parę miesięcy, może lat, ta gruźlica się odnawia, bo nie została zupełnie zneutralizowana. Wtedy podanie wcześniej stosowanego antybiotyku jest problematyczne, bo w większości przypadków ten prątek się na niego już uodpornił - wyjaśnia Grzesik.

3. Co ze szczepieniami przeciwko gruźlicy?

Szczepienie przeciw gruźlicy jest w Polsce obowiązkowe, szczepionkę BCG podaje się przed wypisaniem noworodka ze szpitala.

- Szczepionka przeciwko gruźlicy teoretycznie powinna nas chronić przez całe życie, ale niestety wiemy, że odporność z czasem wygasa - zwłaszcza w grupach ryzyka. Najbardziej zagrożone zachorowaniem są osoby żyjące w biedzie, w dużych skupiskach - zaznacza specjalistka chorób zakaźnych prof. Anna Boroń-Kaczmarska.

Z roku na rok widać też, że spada odsetek zaszczepionych dzieci. Jak podaje w raporcie Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, w 2022 r szczepienie BCG wykonano u 274 808 noworodków, czyli 90,1 proc. ogółu dzieci urodzonych w Polsce. Najmniejsze odsetki zaszczepionych noworodków były w woj. dolnośląskim, mazowieckim i pomorskim.

4. "Dotknięty może być praktycznie każdy narząd"

Bakterie gruźlicy są bardzo odporne, przetrwały miliony lat, bo ślady prątka wykryto nawet w kościach dinozaurów. Według WHO od zakażenia do zachorowania mija najczęściej od trzech do pięciu lat.

- Potrafimy skutecznie leczyć tych pacjentów, o ile diagnostyka będzie postawiona o czasie, bo jeżeli my dostajemy ludzi, którzy są już szkieletami w dramatycznych stanach, to trudno oczekiwać, że będą z tego wychodzić - podkreśla Krzysztof Grzesik.

Objawy pojawiają się najczęściej w zaawansowanym stadium.

- Objawy są podstępne. To może być pogorszenie samopoczucia, stany podgorączkowe, osłabienie, pokasływanie, poty nocne - to jest objaw często mylony, bo występuje w bardzo wielu sytuacjach życiowych, łącznie z okresem przekwitania u kobiet, czyli w fazie menopauzy. Może wystąpić też krwioplucie, ale to już jest objaw zaawansowanego procesu chorobowego - wyjaśnia prof. Boroń-Kaczmarska.

Lekarka przypomina, że choroba najczęściej atakuje płuca, ale zmiany gruźlicze mogą występować w zasadzie w każdym narządzie ciała.

- Najbardziej niebezpieczne jest gruźlicze zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, ponieważ rozpoznanie nie jest łatwe, opiera się głównie na badaniu płynu mózgowo-rdzeniowego. Gruźlica może też zaatakować węzły chłonne, wątrobę, jelita, więc tym schorzeniem dotknięty może być praktycznie każdy narząd - podkreśla specjalistka chorób zakaźnych.

5. Testują, jak leczyć gruźlicę w domu

Małopolski Szpital Chorób Płuc i Rehabilitacji im. Edmunda Wojtyły w Jaroszowcu jest koordynatorem pilotażowego programu leczenia gruźlicy lekoopornej w domu. To ma być odpowiedź na wzrost zachorowań, który mógłby przekroczyć możliwości placówek medycznych, a jednocześnie krok w stronę chorych - do tej pory większość pacjentów musiała spędzać w szpitalu wiele miesięcy.

- Wspierają nas lekarze z innych krajów, szczególnie z Ukrainy, ale też m.in. z Estonii. Kluczem do opanowania problemu jest dobra diagnostyka, odpowiedni program leczenia i nadzór. Natomiast z tego, co widzę, wszystkie te rzeczy w Polsce są ogromnym problemem. Zwiększamy liczbę podmiotów mogących diagnozować gruźlicę, ale to moim zdaniem nadal nie jest wystarczające - podkreśla Grzesik.

- W Jaroszowcu mamy obecnie czterech pacjentów objętych tym programem, przyjmują leki podczas połączenia wideo z pielęgniarką. Właściwe przyjmowanie leków jest kluczowe, nie tylko dla tego chorego, ale dla całego społeczeństwa. Przy lekceważeniu tego, prędzej czy później dojdzie do złamania bariery lekooporności, nawet na leki najnowszej generacji. Tego się szalenie obawiamy - ostrzega ekspert.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze