Czym są leczeni pacjenci z COVID-19 w Polsce? Opowiadają lekarze klinicyści
Wciąż nie ma jednego skutecznego leku na COVID-19. Lekarze jednak mają kilka różnych terapii, podawanych pacjentom w zależności od stopnia zaawansowania choroby. Prof. Katarzyna Życińska oraz prof. Robert Flisiak, którzy na co dzień zajmują się leczeniem zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2, opowiadają jak leczeni są pacjenci w Polsce.
Artykuł jest częścią akcji Wirtualnej Polski #DbajNiePanikuj
1. Remdesivir - lek na COVID-19?
Kiedy na początku pandemii koronawirusa pierwsi pacjenci z COVID-19 trafiali do szpitali, o nowej chorobie niewiele było wiadomo. Dopiero po upływie kilku miesięcy udało się ustalić, w jaki sposób koronawirus atakuje ludzki organizm i jakie powikłania powoduje. Przykładowo sekcja zwłok osób zmarłych na COVID-19 na początku epidemii we Włoszech wykazała, że u ogromnego odsetka pacjentów bezpośrednią przyczyną zgonu były zakrzepy krwi, które prowadziły do zatorów.
- Dzisiaj każdy pacjent z COVID-19 na dzień dobry dostaje heparynę drobnocząsteczkową, która rozrzedza krew - opowiada prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku oraz prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Choć wciąż nie stworzono leku na COVID-19 o potwierdzonym działaniu, lekarze dysponują kilkoma terapiami, które skutecznie wyprowadzają pacjentów z choroby.
- Większość lekarzy w Polsce stosuje się do rekomendacji Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Obejmują one leki, których stosowanie jest uzasadnione na podstawie aktualnej wiedzy - opowiada prof. Flisiak.
Zgodnie z tymi rekomendacjami, jeśli pacjent trafia do szpitala i ma objawy aktywnej infekcji, w pierwszej kolejności powinien dostać lek przeciwwirusowy. Najlepiej, choć wciąż niedostatecznie poznanym z tej grupy jest remdesivir.
Jest to lek przeciwwirusowy, który został opracowany w 2014 r. przez amerykańską firmę farmaceutyczną Gilead Sciences z myślą o walce z epidemią wirusa Ebola, a później MERS. Remdesivir włącza się do powstających wirusowych łańcuchów RNA, powodując zmniejszenie wytwarzania wirusowego RNA i uniemożliwia dalszą replikację. Stosowanie remdesiviru wciąż wzbudza kontrowersje, ale obecnie jest to jedyny lek przeciwwirusowy, który wykazuje aktywność wobec SARS-CoV-2.
- Skuteczność remdesiviru w leczeniu COVID-19 dowiodły niepublikowane jeszcze wyniki polskiego badania SARSTer, w którym stwierdziliśmy blisko 40 proc. niższą śmiertelność i o 13 proc. częstszą poprawę kliniczną u chorych leczonych remdesivirem w porównaniu z innym, wcześniej stosowanym lekiem przeciwwirusowym. Remdesivir dodatkowo skraca czas tlenoterapii i zmniejsza prawdopodobieństwo konieczności podłączenia do respiratora - podkreśla prof. Flisiak.
2. Leki na reumatyzm ratują życie zakażonych koronawirusem
Remdesivir jednak jest skuteczny tylko w pierwszych dniach choroby, dopóki trwa aktywna replikacja wirusa.
- Później podawanie remdesiviru czy jakiegokolwiek innego leku przeciwwirusowego mija się z celem - opowiada prof. Flisiak. - Jeżeli nie następuje poprawa stanu pacjenta, ciągle pogarsza się saturacja tlenem, oznacza to, że rozpoczęła się tak zwana burza cytokinowa i leczenie musi zostać skierowane na jej powstrzymanie — podkreśla.
W uproszczeniu: burza cytokinowa jest reakcją autoimmunologiczną, która następuje, kiedy organizm zaczyna produkować dużo substancji (interleukina 6), żeby zneutralizować wirusa, ale w efekcie zabija sam siebie. Powstaje rozległy stan zapalny, przypominający wstrząs septyczny. Burza cytokinowa w tej chwili jest jedną z dwóch najczęstszych przyczyn śmierci z powodu COVID-19. Pierwsza — to rozległe zniszczenie płuc.
- Kiedy stan pacjenta się pogarsza i następuje ostra niewydolność oddechową, wówczas podajemy tocilizumab - opowiada prof. Katarzyna Życińska, kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, która leczy chorych na COVID-19 w szpitalu MSWiA w Warszawie.
Tocilizumab jest lekiem biologicznym, immunosupresyjnym, stosowanym głównie w leczeniu reumatoidalnego zapalenia stawów i ciężkiej postaci zapalenia stawów u dzieci – młodzieńczego idiopatycznego zapalenia stawów. Jak tłumaczy prof. Życińska, lek nie działa bezpośrednio na wirusa, ale jest w stanie opanować reakcje autoimmunologiczne i powstrzymać burze cytokinową.
- U większości pacjentów po podaniu tocilizumabu dostrzegamy zaskakująco dobre i szybkie efekty terapii. Czasami już po podaniu drugiej dawki leku stan kliniczny pacjenta znacząco się poprawiał. U części wróciła spontaniczna czynność oddechowa. Tych pacjentów można odłączyć od respiratora – opowiada prof. Katarzyna Życińska.
Pozytywne skutki podawania tocilizumabu również dowodzi polskie badanie SARSTer.
3. ECMO - terapia ostatniej szansy
Jeśli jednak po podaniu dwóch dawek tocilizumabu stan pacjenta wciąż się pogarsza, oznacza to, że doszło do zaawansowanych zmian w płucach.
- To jest niestety moment, w którym musimy przekazać pacjenta w ręce intensywnej terapii, gdzie zostanie podłączony pod respirator wspomagający oddychanie - opowiada Flisiak.
Pacjentom, którym względu na uszkodzenie płuc nie pomaga już nawet respirator, pozostaje tylko ECMO — terapia ostatniej szansy. Jest to jeszcze bardziej zaawansowany sposób na pozaustrojowe natlenowanie krwi, które jest nazywane również sztucznym płucem. Terapia jest stosowana tylko w pięciu ośrodkach w Polsce, aczkolwiek ośrodków posiadających to urządzenie jest znacznie więcej.
Pacjentom w najcięższym stanie podaje się również deksametazon, steryd z grupy glikokortykosteroidów. Dotychczas był on stosowany powszechnie w leczeniu chorób reumatycznych i autoimmunologicznych ze względu na silne i długotrwałe działanie przeciwzapalne.
- Badania potwierdzają skuteczność deksametazonu. Jednak ten lek może być podawany tylko pacjentom w najcięższym stanie, ze skrajną niewydolnością oddechową. Jego zastosowanie w okresie aktywnej replikacji wirusa, może być wręcz niebezpieczne - podkreśla prof. Flisiak. - W Polsce na szczęście bardzo mało chorych dochodzi do tego etapu choroby. Zdecydowana większość pacjentów dobrze reaguje na leczenie remdesivirem lub tocilizumabem - podkreśla prof. Flisiak.
4. Terapia osoczem ozdrowieńców. Czy jest skuteczna?
W ciężkich przypadkach lekarze mogą również zastosować jako dodatkową terapię osoczem ozdrowieńców. Polega ona na tym, że osocze krwi wraz z przeciwciałami koronawirusa są przetaczane pacjentom w najcięższym stanie. Na początku pandemii ta terapia uchodziła za jedną z najbardziej obiecujących. Wstępne badania wykazywały ogromną poprawę stanu chorych. Dzisiaj zdania na ten temat są podzielone.
- Ostatnio National Institutes of Health, amerykańska instytucja rządowa, odrzuciła terapię osoczem, wykazując na jej nieskuteczność — opowiada prof. Flisiak.
Zdaniem prof. Katarzyny Życińskiej sytuacja jednak nie jest tak jednoznaczna. - Są pacjenci, którym osocze pomaga i znacząco skraca czas występowania objawów — opowiada ekspertka i przytacza przykład jednej ze swoich pacjentek.
55-letnia kobieta trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Rozpoznanie wykazało, że miała 70 proc. tkanki płucnej zajętej przez koronawirusa. Była na granicy podłączenia pod respirator.
- Walczyliśmy o nią, bo wiedzieliśmy, że w jej przypadku zejście z respiratora będzie trudne. Wtedy podaliśmy jej osocze ozdrowieńców oraz sterydy. Nastąpił nagły zwrot. Dzisiaj pacjentka samodzielnie oddycha i czuje się dobrze. Badania wykazały, ma już tylko 30 proc. płuc zajętych. To naprawdę spektakularna poprawa – opowiada prof. Życińska.
Więcej sprawdzonych informacji znajdziesz na dbajniepanikuj.wp.pl
Zobacz także: Nietypowy objaw COVID-19. Zakrzep krwi spowodował czterogodzinną erekcję
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.