Tak leczą powikłania po COVID-19. "Część pozostanie inwalidami albo w zakresie układu oddechowego, albo krążenia"
30-latek z zawałem serca, 40-latek, który ma problem z przypomnieniem sobie podstawowych nazw, 50-latek, który musi na nowo uczyć się chodzić. Tysiące pacjentów miesiącami walczą o powrót do życia sprzed COVID-u. - Mówią, że czują, jakby ktoś owinął ich pasem, uniemożliwiając oddychanie. Są też osoby, które mają problemy z pamięcią, opowiadają: wiedziałem, jak to się nazywa, a teraz brakuje mi słów - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Krystyna Rasławska z ośrodka opieki pocovidowej w Głuchołazach.
1. Pacjenci w Głuchołazach
Specjaliści z ośrodka w Głuchołazach jako pierwsi w Polsce opracowali unikalny program rehabilitacji pocovidowej. Do tej pory pomoc w placówce znalazło ponad 1200 chorych, a chętnych z każdym tygodniem przybywa.
- Liczba skierowań, która do nas ciągle spływa, jest imponująca. W zasadzie codziennie mamy kilkadziesiąt skierowań, ale nasze możliwości są ograniczone. Sukcesywnie zwiększaliśmy liczbę łóżek przeznaczonych dla pacjentów po COVID-19. Zaczynaliśmy od 60, teraz mamy 120. Plan zakłada, że nasz pilotażowy program potrwa do września przyszłego roku. Już teraz mamy wypełniony grafik pacjentów do sierpnia przyszłego roku, łącznie z listą rezerwową - mówi dr n. med. Krystyna Rasławska, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala MSWiA w Głuchołazach.
Przed rozpoczęciem terapii lekarze szczegółowo diagnozują zakres powikłań i oceniają wydolność organizmu. Nadal największy odsetek stanowią pacjenci z pocovidowymi zmianami w płucach. Dr Rasławska przyznaje, że ich obserwacje potwierdzają to, o czym mówiły doniesienia z innych państw: 60-80 proc. pacjentów ma zmiany w płucach, nawet ci, którzy przechodzili COVID łagodnie.
- Oczywiście te zmiany mają różny charakter. U większości pacjentów ulegają z czasem remisji i regresji, ale w pewnej grupie nie tylko nie ulegają regresji, ale jeszcze postępują i w dalszym etapie ulegają zwłóknieniu. To jest nadmierna reakcja na toczący się proces zapalny w płucach. Kiedy przetniemy palec, skóra z czasem się goi, ale zostaje blizna. W dużym uproszczeniu możemy to odnieść do włóknienia płuc: jeżeli toczy się w nich silne zapalenie, organizm próbuje się bronić i dochodzi do przerostu włókien kolagenowych, fibroblastów, które mają poprzez włóknienie ograniczyć toczący się proces zapalny. To powoduje, że tkanka płucna, w której powinna następować wymiana gazowa - ulega zwłóknieniu. I to przekłada się na zaburzenia dyfuzji gazów, a wtedy dochodzi do niewydolności oddechowej. Mamy niewłaściwe poziomy gazów we krwi, przede wszystkim obniżenie tlenu i w zasadzie inwalidztwo oddechowe - tłumaczy dr Rasławska.
Ordynatorka wyjaśnia, że u większości ozdrowieńców sprawdza się leczenie stosowane w przypadku znanych dotychczas chorób śródmiąższowych płuc, oparte głównie na doustnym podawaniu glikortykosteroidów. Terapia trwa nawet przez pół roku, ale jeżeli po pierwszych 4-6 tygodniach od wprowadzenia leków nie ma poprawy, leczenie nie jest kontynuowane.
- U części pacjentów te zmiany się cofają, natomiast część pozostaje pod obserwacją. W skrajnych przypadkach, kiedy zwłóknienie przebiega w sposób radykalny i szybki, to jest potencjalny chory kwalifikujący się do przeszczepu płuc. To jest już pacjent z ciężką niewydolnością oddechową - podkreśla lekarka.
2. 28-latek przeszedł po COVID zawał serca. Myślał, że duszność wynika z problemów z płucami
U sporej grupy ozdrowieńców równolegle obok problemów oddechowych pojawiają się zaburzenia dotyczące układu krążenia. Badania pokazują np. cechy przebytego zapalenia mięśnia sercowego, zaburzenia rytmu serca, bywa, że zapis EKG wskazuje nawet, że pacjent przebył zawał serca.
Zdarza się, że pacjenci nie do końca zdają sobie sprawę ze stopnia spustoszenia organizmu spowodowanego przez COVID. Dobitnym przykładem jest 28-latek, który niedawno trafił na oddział chorób płuc prowadzony przez dr Rasławską z podejrzeniem powikłań płucnych po przejściu COVID. Mężczyzna narzekał na duszność wysiłkową oraz nocne wybudzenia z tego powodu.
- Standardowo wykonaliśmy mu badanie EKG oceniające pracę serca i zobaczyłam, że są zmiany w zapisie o charakterze zawału. Wykonaliśmy też badania enzymów nekrotycznych serca, które okazały się również podwyższone. Pacjent w trybie pilnym trafił na oddział kardiologii inwazyjnej - mówi pulmonolog.
Dr Rasławska przyznaje, że biorąc pod uwagę wiek pacjenta, to, że przed chorobą był aktywny fizycznie, nie miał żadnych czynników obciążających, na początku nie brano nawet pod uwagę, że może chodzić o ostrą chorobę serca. Tak nieprzewidywalny bywa COVID.
- Co ciekawe, ten mężczyzna nie miał ciężkiego przebiegu choroby, infekcję przeszedł w domu, brał leki przeciwgorączkowe i po zakończeniu izolacji wrócił do pracy. Po trzech tygodniach zaczął odczuwać dyskomfort oddechowy, narzekał na zmęczenie, uczucie braku powietrza i którejś nocy wybudził się z dusznością. Trafił na oddział ratunkowy szpitala, a stamtąd został skierowany na pulmonologię. Okazało się, że doszło do uszkodzenia serca, a duszność nie była spowodowana problemami płucnymi, tylko wynikała z zaburzeń układu krążenia - tłumaczy lekarka.
3. Ponad 50 zaburzeń u pacjentów rehabilitowanych po COVID
Specjaliści z ośrodka w Głuchołazach do tej pory wyodrębnili ponad 50 zaburzeń, które pojawiły się u pacjentów skierowanych na rehabilitację po przejściu COVID. U części z nich dolegliwości utrzymują się nawet po roku od choroby.
- Z naszych obserwacji wynika, że stosunkowo najdłużej występują zaburzenia związane ze sprawnością ruchową, z koordynacją oraz problemy z pamięcią. Widzimy również zaburzenia endokrynologiczne, trzustki, problemy utrzymującej się przewlekle podwyższonej glikemii, przechodzące w utrwaloną cukrzycę. To się nie cofa i wymaga już leczenia farmakologicznego - przyznaje lekarka.
- Nawet po roku od przejścia choroby obserwujemy problem dysfunkcji ogólnoustrojowej związanej z układem ruchu w zakresie stawów obwodowych, wędrujące dolegliwości bólowe, pacjenci narzekają m.in. na bóle klatki piersiowej, które ograniczają im swobodne nabieranie powietrza. Mówią, że czują, jakby mieli jakąś blokadę, jakby ktoś owinął ich pasem, uniemożliwiając oddychanie. Bywają długo utrzymujące się zaburzenia równowagi, problemy z koordynacją ruchu. Są też osoby, które narzekają na problemy z pamięcią, opowiadają: wiedziałem, jak to się nazywa, a teraz brakuje mi słów - wyjaśnia dr Rasławska.
4. "Część pozostanie inwalidami albo w zakresie układu oddechowego, albo krążenia"
Lekarka podkreśla, że dzięki terapii u większości pacjentów udaje się uzyskać widoczną poprawę. Przestają się tak szybko męczyć, zmniejszają się duszności i udaje się im odzyskać sprawność intelektualną. Wszystko jednak wymaga pracy i czasu.
- Okazuje się, że czasami wystarczą proste ćwiczenia, ci pacjenci wykonują np. różnego typu krzyżówki, zadania, żeby synapsy w mózgu powróciły do sprawności sprzed zachorowania. Ogromnym zainteresowaniem w rehabilitacji cieszy się wirtualna rzeczywistość. Bardzo ważny jest też efekt terapii psychologicznej. Również to, że pacjenci przebywają w towarzystwie osób z takimi samymi problemami, pozwala łatwiej im się pogodzić z tym, przez co przechodzą - dodaje ekspertka.
Terapia w ośrodku trwa maksymalnie trzy tygodnie.
Lekarze z Głuchołaz dzięki pilotażowemu programowi mogą zaobserwować, z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się pacjenci po przejściu COVID i jak długo utrzymują się te zmiany. Nikt nie ma wątpliwości, że chorych wymagających długotrwałej rehabilitacji będzie z każdym tygodniem przybywać.
- Myślę, że to będzie cenne źródło informacji. Będą one wykorzystywane do dalszych modyfikacji programów rehabilitacji, zwłaszcza że czwarta fala nadeszła i już zwiększa się liczba zakażeń. To wszystko oznacza, że z problemem COVID-u będziemy się borykać latami, tym bardziej że pojawiają się nowe mutacje. Wiemy, że w tej chwili na oddziałach szpitalnych, na OIOM-ach są hospitalizowani przede wszystkim młodzi ludzie niezaszczepieni, bez obciążeń, bez chorób towarzyszących. Myślę, że to będzie kolejna tura pacjentów, których będziemy rehabilitować - przyznaje dr Rasławska. - Zobaczymy, jak te młodsze organizmy sobie z tą chorobą poradzą i jakie zmiany w ich organizmie pozostawi. Musimy mieć świadomość, że u części z nich może się to skończyć dramatycznie, część pozostanie inwalidami albo w zakresie układu oddechowego, albo krążenia - dodaje pulmonolog.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.