Koronawirus. Gwałtowny wzrost pacjentów z zakrzepicami. "Trafiają ze zsiniałymi kończynami, kiedy pozostaje tylko amputacja"
Lekarze alarmują: w szpitalach gwałtownie rośnie liczba pacjentów z powikłaniami zakrzepiczymi po zakażeniu koronawirusem. Dochodzi do sytuacji wcześniej niespotykanych w medycynie, kiedy u chorych jednocześnie blokują się naczynia żylne i tętnicze. - W wielu przypadkach jedynym rozwiązaniem jest amputacja kończyn - mówi prof. Tomasz Zubilewicz.
1. "Nadużywają leków i alkoholu, żeby uśmierzyć ból"
Jak szacuje prof. Tomasz Zubilewicz, kierownik Kliniki Chirurgii Naczyniowej i Angiologii w SPSK1 Lublin oraz konsultant wojewódzki w dziedzinie chirurgii naczyniowej, liczba przypadków ostrego niedokrwienia z powodu zakrzepicy zwiększyła się co najmniej o 30-40 proc.
- Na oddziały szpitalne najczęściej trafiają pacjenci z aktualnym COVID-19 oraz ozdrowieńcy, u których doszło do powikłań zakrzepiczych - mówi profesor Zubilewicz. W zdecydowanej większości są to osoby niezaszczepione. - Pacjenci, którzy wcześniej się zgłaszają po pomoc lekarską, mają znacznie większe szanse na poprawę. Niestety w praktyce większość pacjentów trafia do nas za późno, a niektórzy już w stanie ciężkim, z posiniałymi kończynami dolnymi - dodaje.
Tych późno zgłaszających się lekarze nazywają "pacjentami z terenu". Najczęściej są to osoby pochodzące z terenów wiejskich.
- Zamiast zgłosić się po pomoc lekarską nadużywają leków przeciwbólowych oraz alkoholu, żeby jakoś uśmierzyć ból, który przy zakrzepicy często jest nie do wytrzymania. Wmawiają sobie, że to samo minie - przyznaje z żalem prof. Zubilewicz.
Niestety zakrzepica nie mija, a często kończy się nawet amputacją.
2. "Nigdy nie obserwowaliśmy takich przypadków"
Jak zauważa prof. Zubilewicz, najczęściej powikłania zakrzepicze zdarzają się u osób po ciężkim przebiegu COVID-19.
Prof. Łukasz Paluch, flebolog, dodaje, że to sam COVID-19 jest czynnikiem prozakrzepowym, dlatego zakrzepica dotyka aż 25 proc. chorujących. Szczepionki takim czynnikiem nie są. Lekarz tłumaczy także, że skutkami zakrzepicy pacjenci mogą zmagać się przez całe życie. To, jak bardzo będą poważne, zależy, w którym zostanie zdiagnozowana, miejsca, w którym wystąpi i tego, jak duży był to zator.
- W odróżnieniu od zakrzepicy po COVID-19, zakrzepica po szczepionce jest mało prawdopodobna i niezwykle rzadka, co potwierdzają kolejne analizy. Wiemy, że dotyczy kilku przypadków na milion, więc to jest nieporównywalnie mniej, aniżeli w przypadku przechorowania COVID-19 – podkreśla ekspert w rozmowie z WP abcZdrowie.
W przypadku pacjentów w zaawansowanym wieku lub obciążonych miażdżycą czy cukrzycą istnieje większe ryzyko wystąpienia skrzeplin w tętnicach oraz mikronaczyniach. Natomiast u kobiet, zawłaszcza cierpiących z powodu żylaków lub stosujących terapie hormonalne, może rozwinąć się zakrzepica żylna. Jednak nie jest to regułą i oba powikłania mogą wystąpić zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn.
- Ostatnio walczyliśmy o życie ciężarnej, miała ok. 28 lat. W wyniku COVID-19 doszło u niej do zatoru płucnego. Niestety nie udało się jej uratować - mówi prof. Zubilewicz.
Ekspert dodaje też, że u chorych na COVID-19 dochodzi do powikłań, które są ewenementem w medycynie.
- Znamienne jest to, że zdarzają się zakrzepice obu układów na raz - tętniczego oraz żylnego. Wcześniej nigdy nie obserwowaliśmy takich przypadków - wyjaśnia prof. Zubilewicz.
3. Kiedy amputacja jest nieunikniona?
Badania wskazują, że w przebiegu reakcji autoimmunologicznej u zakażonych koronawirusem dochodzi do poważnych uszkodzeń komórek śródbłonka wyściełającego naczynia krwionośne. W konsekwencji mogą powstać zakrzepy. Jedno z najgroźniejszych powikłań to zakrzepica w mikronaczyniach.
- Takie przypadki są bardzo trudne w leczeniu, ponieważ może dojść do jednoczesnego zablokowania naczyń w kilku miejscach. Wtedy ryzyko amputacji kończyn dolnych jest bardzo wysokie - tłumaczy prof. Zubilewicz.
Lekarze szacują, że aby uniknąć amputacji, chory powinien rozpocząć leczenie w ciągu 72 h od wystąpienia objawów.
- W praktyce pacjenci czekają kilka dni w domu, licząc, że objawy same ustąpią. Potem trafiają do szpitali powiatowych. Na nasz oddział często są przywożeni dopiero po 5-7 dniach. Choć w ostatnich latach medycyna się bardzo rozwinęła i stosujemy zaawansowane techniki, często nie pozostaje nic oprócz amputacjii - mówi prof. Zubilewicz.
Jeśli pacjent ma szczęście i proces niedokrwienny nie jest zbyt zaawansowany, amputowane jest tylko przodostopie, czyli palce w połowie stopy. Często jednak zdarza się, że lekarze muszą amputować całe podudzie.
- W sytuacjach, kiedy szybko rozwija się gangrena i cała noga do kolana jest sina, przeprowadza się amputację na poziomie uda - wyjaśnia ekspert.
4. Jak rozpoznać objawy niedokrwienia?
W większości przypadków ryzyko wystąpienia zakrzepicy można kontrolować poprzez badania d-dimerów, których wzrost będzie świadczył o niepokojących procesach w organizmie.
Kiedy bezzwłocznie należy zgłosić się do lekarza? Jak wyjaśnia prof. Zubilewicz, czerwona lampka powinna nam się zapalić, jeśli poczujemy gwałtowny i wyjątkowo silny ból w jednej z kończyn dolnych.
- Niepokojącym sygnałem jest też nagła trudność w poruszaniu się, drętwienie, zasinienie i bądź bladość kończyn dolnych. W takich przypadkach lepiej natychmiast zgłosić się do lekarza - radzi prof. Zubilewicz.
Zobacz także: Groźne zakrzepice po przejściu COVID. Ryzyko dużo wyższe niż w przypadku szczepionki
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.