Trwa ładowanie...

Lekarz nie pozostawia złudzeń. "Politycy skupiają się na reformach opartych o manipulacje"

 Patrycja Pupiec
26.09.2023 21:18
Do niektórych lekarzy kolejki się wydłużyły. "Ważniejsze są własne interesy, a nie system dla dobra ogółu"
Do niektórych lekarzy kolejki się wydłużyły. "Ważniejsze są własne interesy, a nie system dla dobra ogółu" (Fot. Roman Bosiacki / Agencja Wyborcza.pl)

Bezpłatne leki dla seniorów i najmłodszych, masowe kształcenie medyków, finansowe wsparcie SOR-ów i szpitali w zakresie poprawy jakości posiłków - przed wyborami w sektorze zdrowia dużo się dzieje. Ale gdy pacjent zderza się z polskim systemem opieki zdrowotnej, nie jest już tak kolorowo. - Czy przez 8 lat nie można było zrobić więcej? - pyta lekarz Bartosz Fiałek.

26 września o godzinie 19.30 na stronie WP.PL odbyła się Debata Kobiet - przedstawicielek niemal wszystkich najważniejszych partii w Polsce. Tuż przed jej rozpoczęciem przypominamy teksty naszych dziennikarzy pokazujące, że głosy kobiet są dla nas ważne.

Patrycja Pupiec, WP abcZdrowie: Polski system opieki zdrowotnej na tle innych krajów Europy nadal wygląda kiepsko.

Lek. Bartosz Fiałek z Pomorskiego Centrum Reumatologicznego w Sopocie, popularyzator wiedzy medycznej: Rzetelne i niezależne wskaźniki epidemiologiczne, takie jak umieralność, zgony możliwe do uniknięcia czy pięcioletni wskaźnik przeżycia z określonym nowotworem złośliwym wskazują, że na tle innych europejskich krajów wypadamy bardzo źle. Wynika to głównie z braku terminowej i skutecznej interwencji medycznej.

Zobacz film: ""Wasze Zdrowie" - odc. 1"

Kraje skandynawskie biją nas na głowę. W wielu obszarach, takich jak pięcioletnia przeżywalność z rakiem piersi czy nowotworem jelita grubego, znajdujemy się na szarym końcu w otoczeniu Albanii lub Bułgarii.

Przedwyborcza #debatakobiet w Wirtualnej Polsce
Przedwyborcza #debatakobiet w Wirtualnej Polsce

Nigdy nie będziemy Szwecją albo Finlandią?

Nigdy, ale możemy porównywać się do Czech i Słowacji, które pod wieloma względami są do nas zbliżone. U naszych południowych sąsiadów po wprowadzonych w ostatnich latach zmianach, system opieki zdrowotnej funkcjonuje znacznie lepiej.

Chociaż mamy dobrych specjalistów i ostatnio coraz więcej sprzętu?

To jasne punkty na mapie polskiej opieki zdrowotnej. Zespoły wybitnych lekarzy - przy udziale nowoczesnego sprzętu - przeprowadzają skomplikowane operacje, niekiedy jako pierwsi lub jedni z pierwszych na świecie. Jeśli chodzi o dostęp do infrastruktury, to rzeczywiście w niektórych miejscach jest coraz lepiej.

A te ciemne punkty?

W Polsce chorzy nie mają pełnego dostępu do zdobyczy inżynierii genetycznej czy immunoterapii. W wielu innych krajach Europy pacjent po prostu otrzymuje na takie preparaty receptę - w znacznej większości refundowaną - i udaje się do apteki w celu jej realizacji.

Wiele z innowacyjnych terapii jest w Polsce dostępnych jedynie w ramach programów lekowych, najczęściej tylko w największych ośrodkach w danym województwie. Część innowacyjnych terapii lekowych w Polsce jest w ogóle nieosiągalna, choć z powodzeniem służą naszym północnym i zachodnim koleżankom oraz kolegom do leczenia chorych.

Brakuje kadr, a z danych Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że w znaczącym stopniu polski system opieki zdrowotnej budują lekarze w wieku okołoemerytalnym.

My, lekarze, wielokrotnie informowaliśmy, że jest nas zbyt mało. W dalszym ciągu w tej materii, szczególnie w obszarze lekarzy specjalistów, niewiele się zmieniło. Ostatnio czytałem, że w wieku okołoemerytalnym może być nawet jedna trzecia lekarzy.

Gdyby ta grupa zdecydowała się przejść teraz na emeryturę, to system by się zawalił. Na przestrzeni lat nie wypracowano zastępowalności pokoleń, a problem braku kadr byłby widoczny najbardziej w mniejszych miejscowościach.

Młodzi lekarze kilka lat temu usłyszeli w Sejmie: "Niech jadą". Wielu z nich rzeczywiście wybrało pracę za granicą...

Praca w polskim publicznym systemie opieki zdrowotnej jest dla wielu młodych lekarzy - krótko mówiąc - nieatrakcyjna. Mamy coraz więcej młodych lekarzy znających języki, gotowych na przeprowadzkę, na rozwój w systemach lepiej zorganizowanych od polskiego. Dlatego przedstawiciele państwa powinni starać się stworzyć dla lekarzy warunki, w których chcieliby pracować.

Co braki kadrowe oznaczają dla pacjentów w perspektywie najbliższych lat?

Podejrzewam, że w ciągu najbliższych 10-15 lat będzie nas czekać ograniczona dostępność do usług zdrowotnych, w szczególności do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Kolejki w obszarach niektórych specjalizacji już uległy znacznemu wydłużeniu.

Rozwiązaniem mają być masowo otwierane kierunki lekarskie, które mają skrócić kolejki. Boję się jednak, że może mnie leczyć lekarz, który zajęcia odbył jedynie wirtualnie.

Wcale się nie dziwię, wszak należy mieć świadomość, że w ochronie zdrowia nigdy nie powinniśmy iść na skróty, lecz bazować na adekwatnych kompetencjach przyszłych lekarzy, którzy będą w pełni potrafili podejmować trudne decyzje dotyczące zdrowia innego człowieka.

Nie wchodząc w polemikę na temat innych grup zawodowych, osobiście uważam, że praca lekarza wiąże się z jednym z najwyższych wymiarów odpowiedzialności, ponieważ nasze działania dotyczą bezpośrednio ludzkiego życia.

Do czego ten pomysł doprowadzi?

Po to są określone wymogi na uczelniach kształcących medyków, by do pracy zaciągali się najlepsi z najlepszych. Obawiam się, że takie podejście do kształcenia może zalać rynek osobami, które nie będą w rzeczywistości w pełni przygotowane do pracy lekarza.

Musimy zadać sobie następujące pytanie: Czy szkoły bez tradycji, a także bez dostępu do - czasami - podstawowej bazy infrastrukturalnej oraz szkoleniowej, będą w stanie wykształcić pracowników wykonujących swój zawód w sposób bezpieczny dla ogółu?

Czyli wirtualne prosektoria, symulatory, nowoczesne technologie nie załatwią sprawy?

Twierdzę, że kontakt z pacjentem jest kluczowy. Każdy lekarz na etapie szkolenia i przygotowania do zawodu musi popełnić bardzo wiele błędów, by później umiał pracować samodzielnie, ale przede wszystkim powinien być kształcony przez osoby kompetentne.

Na podstawie oglądania filmów albo przy użyciu sztucznej inteligencji, przyszły medyk się tego nie nauczy. Oczywiście sztuczna inteligencja powinna zajmować coraz więcej miejsca w edukacji oraz pracy pracowników ochrony zdrowia, jednak nie można skupiać się jedynie na świecie wirtualnym.

Kolejki jak były, tak będą?

Tak podejrzewam. W dużej mierze za ten stan rzeczy odpowiada, poza niedoborami kadrowymi, wycena ambulatoryjnych świadczeń medycznych oraz redystrybucja środków, które mamy w systemie. Około 50 proc. wszystkich finansów przeznaczanych na opiekę zdrowotną skupia się na procedurach szpitalnych, co odbija się negatywnie na finansowaniu medycyny ambulatoryjnej.

Najlepiej funkcjonujące systemy opieki zdrowotnej stawiają na ambulatoria, czyli podstawową opiekę zdrowotną i przychodnie specjalistyczne. W Polsce natomiast jest dokładnie odwrotnie i gdyby to zmienić, to z pewnością uzyskalibyśmy znaczne skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów, a zarazem zmniejszylibyśmy obciążenie dla budżetu państwa, a dla wielu chorych byłoby to także wygodniejsze.

Czyli w szpitalach tylko ratowanie życia.

Tak, w mojej opinii szpitale powinny być miejscem przeprowadzania procedur ratunkowych. Placówkami, do których trafiają pacjenci w stanie zagrożenia zdrowia i/lub życia, wymagający zabiegów czy podania leków zastrzeżonych do stosowania podczas hospitalizacji. W innych europejskich systemach opieki lekarze nie wyobrażają sobie, by do oddziałów szpitalnych przyjmowani byli pacjenci, którzy z powodzeniem mogliby być diagnozowani oraz leczeni ambulatoryjnie.

W Polsce często kierujemy chorych do szpitala, ponieważ ograniczony dostęp do medycyny ambulatoryjnej nie pozwala na częste wizyty i ocenę wdrożonej terapii, co w przypadku nietrafionego leczenia mogłoby skończyć się dla pacjenta niekorzystnie.

Gdy rozmawiam z lekarzami różnych specjalizacji, zawsze podkreślają, że dużym utrudnieniem jest biurokracja.

Nasi pacjenci widzą głównie stukanie klawiszy w następstwie wywiadu i później badania. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę z tego, że nawet w trakcie prostej wizyty kontrolnej muszę wypełnić znacznie więcej tabelek, niż jedynie wywiad i badanie przedmiotowe.

Do tego dochodzi rozliczenie zleconych procedur, wypisanie leków na receptę, gdzie musimy określać konkretną refundację czy pisanie zwolnień lekarskich, kiedy muszę zalogować się do systemu ZUS, zaznaczyć, gdzie pacjent jest ubezpieczony, wybrać jego adres, czy może chodzić, czy powinien leżeć.

Warto dodać, że jako lekarz nie otrzymuję żadnej dodatkowej gratyfikacji za określanie refundacji leków czy wypisywania zaświadczeń o niezdolności do pracy, może poza karą, jeśli popełnię jakiś błąd.

Czy to nie miało zmienić się jeszcze przed pandemią?

Do uzupełniania ww. danych nie potrzeba specjalistycznej wiedzy lekarskiej, dlatego w 2018 r. walczyliśmy także o ograniczenie biurokracji i podpisaliśmy nawet z prof. Szumowskim porozumienie kończące tzw. protest rezydentów, jednak nic w tej materii się nie zmieniło.

Gdyby uprościć system, jak pacjenci by na tym skorzystali?

Podam przykład. Gdybyśmy skrócili 20-minutową wizytę pacjenta o choćby te 5 minut poświęcone na biurokrację, okazałoby się, że w ciągu 10-godzinnego pobytu w poradni specjalistycznej lekarz mógłby przyjąć dodatkowo 3 chorych dziennie, 15 pacjentów tygodniowo, 60 miesięcznie, a w ciągu roku aż 720 więcej.

Dla 10 lekarzy to jest już 7200 chorych w skali roku. I te liczby możemy dowolnie mnożyć, ale na tę chwilę biurokracją w Polsce zajmuje się również lekarz, a nie sztuczna inteligencja lub asystent medyczny, którzy mogliby z powodzeniem wykonywać to za niego.

Co się zmieniło w ciągu ostatnich 8 lat w systemie opieki zdrowotnej?

Powiem to z przykrością, ale w sumie niewiele. Jedną z bardziej odczuwalnych zmian jest na pewno wprowadzenie systemu e-zdrowia. Ale czy przez 8 lat nie można było rzeczywiście zrobić o wiele więcej?

I choć inne zmiany również zostały wprowadzone - poprawiła się, między innymi, wycena niektórych świadczeń w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej - to nie ulepszyły sytuacji na tyle, by przyciągnąć lekarzy z sektora prywatnego czy emigracji.

Ochrona zdrowia jest jedną z najcięższych gałęzi funkcjonowania państwa, ale także niezwykle trudną do reformowania. Twierdzę jednak, że 8 lat to naprawdę sporo czasu, ażeby doprowadzić do więcej niż jednej, istotnej oraz odczuwalnej zmiany, poprawiającej byt pacjentów oraz pracowników ochrony zdrowia i personelu niemedycznego.

Przedstawiciele resortu zdrowia uspokajają, że idziemy w dobrym kierunku...

Od lat powtarzam, że zdrowie nie ma barw politycznych, koloru skóry czy wyznania. Nie ma dla mnie znaczenia, czy leczę kogoś z PiS, PSL, Konfederacji czy PO, czy ktoś jest bogaty, czy biedny, ponieważ każdego pacjenta traktuję tak samo.

Choć samo zdrowie publiczne jest apolityczne, to jednak to politycy organizują system opieki zdrowotnej, a więc powinni starać się ten obszar uatrakcyjniać.

Mam ogromną nadzieję, że po tych wyborach - niezależnie kto będzie u władzy, choć słabo wierzę, że obecny rząd nagle zdecydowałby się, po 8 latach na realizację rzeczywistej modernizacji - polski system opieki zdrowotnej zostanie wyciągnięty z worka wielu spornych politycznie spraw, takich jak religia czy wymiar sprawiedliwości, i będzie zmieniany ponadpartyjnie.

Politycy każdej partii składają teraz wiele obietnic. Wierzy pan, że coś się zmieni podczas kolejnej kadencji?

Liczę na to, że zostanie przygotowany długofalowy pomysł na reformę systemu, która będzie kontynuowana także przez kolejne ekipy rządzące. Że podejmą się tego zadania odważni politycy na podstawie wiedzy eksperckiej, samorządów lekarskich, a nie osób, które nie mają pojęcia o funkcjonowaniu systemu opieki zdrowotnej.

W obecnych czasach często ważniejsze są partykularne interesy, a nie zmiany dla dobra ogółu. Widać to szczególnie teraz, kiedy to politycy wywodzący się z danych regionów, jeżdżą po szpitalach powiatowych i przypominają lokalnej społeczności, że to oni im przywieźli te kilka milionów na modernizację SOR-ów.

Z żalem twierdzę, że teraz politycy skupiają się na reformach opartych o manipulacje i krótkotrwałe sukcesy, czy gaszenie pożarów, a nie starają się doprowadzić do długotrwałych oraz pozytywnych skutków dla polskiej ochrony zdrowia, kierując się inspiracjami.

Już 26 września o 19:30 #debatakobiet. Oglądajcie na wp.pl

Patrycja Pupiec, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze