Trwa ładowanie...

Leki milionów pacjentów zagrożone? "Mogą być jedyną opcją leczenia"

 Katarzyna Prus
12.03.2024 17:55
Z leków korzysta nawet 3 mln Polaków. Teraz mogą mieć problem
Z leków korzysta nawet 3 mln Polaków. Teraz mogą mieć problem (East News, Getty Images)

Nawet 3 mln polskich pacjentów może dotknąć problem z lekami recepturowymi. Chodzi nie tylko o ich nawet wielokrotnie wyższą cenę, ale również dostępność po zmianach wprowadzonych przez resort zdrowia. - Konsekwencją może być nawet załamanie tego rynku - ostrzegają eksperci.

spis treści

1. Limity na recepturę

Leki recepturowe w Polsce produkuje ok. 8 tysięcy aptek. To ratunek dla chorych, którzy nie mogą być leczeni gotowymi preparatami. Takie spersonalizowane leki przygotowuje farmaceuta, według recepty wypisanej przez lekarza dla konkretnego pacjenta.

Korzysta z nich nawet 3 mln pacjentów, m.in. z chorobami rzadkimi, w tym autoimmunologicznymi, ale też dermatologicznymi czy ginekologicznymi.

Wśród chorych są dzieci, które muszą mieć indywidualną terapię, np. z powodu wrodzonych wad, ale nie tylko.

Zobacz film: "Jak wygląda statystyczny klient w polskiej aptece?"

- Dzieci są tu bardzo istotną grupą, bo konieczność przygotowania dla nich leków recepturowych wynika m.in. z braku odpowiedników konkretnych stężeń czy dawek w gotowych preparatach. To mogą być np. leki na refluks, ale też antybiotyki - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Łukasz Pietrzak, farmaceuta i analityk.

- Leki recepturowe dają możliwość leczenia chorych, dla których nie ma dostępnych gotowych preparatów lub są one niewystarczające do osiągnięcia efektów leczenia. Zapewniają indywidualne podejście do pacjenta, a tym samym jego bezpieczeństwo, dzięki stworzeniu unikalnej procedury - dodaje farmacueta.

Od stycznia tego roku zmieniły się zasady finansowania takich leków. Nowelizacja ustawy refundacyjnej wprowadziła limity dla substancji potrzebnych do produkcji preparatów recepturowych, co oznacza, że NFZ nie będzie już płacił za każdy taki lek, niezależnie od kosztu surowców.

Pacjenci mogą mieć problem z lekami recepturowymi
Pacjenci mogą mieć problem z lekami recepturowymi (Getty Images)

I tu pojawia się problem, bo jeśli się okaże, że wycena konkretnego leku przez aptekę jest wyższa, niż przewiduje to limit, różnicę pokryje pacjent.

2. Załamanie rynku?

Do tej pory chorzy płacili tylko za ryczałt na poziomie 0,5 proc. minimalnej krajowej, czyli 18 zł do końca ubiegłego roku i ok. 21 zł według aktualnych stawek.

- Teraz oprócz ryczałtu przerzucono na nich dodatkowe koszty, więc może się okazać, że za lek zapłacą nawet wielokrotnie więcej i takie przypadki już są pomimo faktu, że producent wprowadza do obrotu surowce w cenie limitu - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie Magdalena Bogucka, prezes Zakładu Farmaceutycznego Amara, jednego z największych w Polsce firm dostarczających surowce do produkcji leków recepturowych w aptekach.

- Takie przekroczenia mogą dotyczyć szczególnie recept dotyczących bardziej złożonych leków. Wówczas koszt ponoszony przez pacjenta może być nawet wielokrotnością ryczałtu - zwraca też uwagę Pietrzak.

Jeśli pacjenci straciliby zainteresowanie takimi lekami, to automatycznie coraz trudniej będzie znaleźć aptekę, która będzie chciała takie leki przygotowywać. Przestanie się to opłacać.

- Nie dość, że nie będzie zbytu, to - biorąc pod uwagę krótką datę ważności takich preparatów - trzeba będzie zapłacić za jego utylizację - zwraca uwagę farmaceuta.

- Mimo że na razie dostawcy dopasowali się z cenami surowców do limitów, nie wiadomo czy fakt niższych zysków nie wymusi na nich konkretnych działań. Jeśli jednak podnieśliby ceny, to konieczność wysokich dopłat może doprowadzić do spadku zainteresowania recepturą oraz powolnego znikania takich leków z rynku - ocenia.

Prezes Amary ostrzega przed ograniczaniem sprzedaży leków recepturowych, czego konsekwencją może być nawet załamanie tego rynku. Tłumaczy, że pacjenci będą coraz częściej rezygnować z takich preparatów, bo nie będą chcieli dopłacać, a firmy farmaceutyczne będą coraz bardziej ograniczać ofertę surowców.

- Przy wprowadzonych limitach, które opierają się na cenach surowców z 2022 roku i tym samym są znacznie zaniżone, przestaje się to po prostu opłacać. Amara już ograniczyła swoją ofertę, bo dostarczanie niektórych surowców do aptek na nowych zasadach oznaczałoby dla firmy straty - przyznaje Bogucka.

3. Maść za dwieście tysięcy złotych

Tymczasem Ministerstwo Zdrowia wprowadziło limity, chcąc ukrócić coraz większe nadużycia na rynku leków recepturowych związane z niekontrolowanym wzrostem cen surowców.

- Uregulowanie tego rynku było koniecznością, bo dochodziło do wręcz absurdalnych sytuacji, np. maść na trądzik potrafiła kosztować więcej niż roczna terapia pacjenta z nowotworem. Za leki recepturowe NFZ, a w praktyce każdy ubezpieczony, płacił miliony złotych. Ubiegły rok był pod tym względem rekordowy - na refundację leków recepturowych wydaliśmy ponad 750 mln zł - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie Paweł Florek, dyrektor biura komunikacji NFZ.

Zdarzało się, że lek recepturowy za kilka tysięcy złotych nie różnił się praktycznie składem od gotowego leku, który pacjent może kupić na miejscu w aptece za maksymalnie kilkadziesiąt złotych.

- Chodziło o substancje znane od lat i powszechnie dostępne - podkreśla Florek.

NFZ zwraca uwagę, że absurdalnie wysokie ceny surowców dotyczą m.in. ketoprofenu o działaniu przeciwbólowym i przeciwzapalnym, ditrhranolu stosowanego przy leczeniu łuszczycy czy hydrokortyzonu w postaci maści o działaniu przeciwzapalnym.

Zdarzało się nawet, że 0,5 grama substancji użytej do przygotowania leku kosztowało prawie 2 tysiące złotych. Przez to - jak wynika z danych NFZ - ostateczna cena np. maści była nawet bliska 200 tys. zł.

- Ceny zawyżały jednak nie firmy dostarczające takie substancje do aptek, ale pośrednicy. My wręcz obniżyliśmy ceny, by po wprowadzeniu limitów, pacjent nie miał dodatkowych kosztów lub by te koszty były minimalne. Jeśli jednak apteka sprowadza surowce z hurtowni, ich cena może być nadal wielokrotnie wyższa - zwraca uwagę Bogucka.

4. Zmiany limitów od lipca

Zdaniem prezes Amary, by ukrócić nadużycia, nie wystarczy samo wprowadzenie limitów. Potrzeba dodatkowych regulacji, które obejmą także pośredników.

Chodzi o uregulowanie marży dystrybucyjnej, która powinna być na poziomie 6 proc. - analogicznie do tej, która dotyczy gotowych leków, a także o uregulowanie cen pozostałych elementów wchodzących w wycenę leku recepturowego (np. opakowań - red.).

- Sami nie chcemy podnosić cen, bo mamy świadomość, że to tylko pogorszyłoby sytuację, ograniczając zbyt. Tymczasem zdarza się nawet, że takie leki mogą być jedyną opcją leczenia - zaznacza Bogucka.

Limity finansowania surowców farmaceutycznych będą obowiązywać do końca czerwca, a od 1 lipca zostaną zaktualizowane.

Jak przyznaje NFZ, wprowadzanie limitów wiązało się z ryzykiem wyższego kosztu dla pacjenta i takie przypadki mogą się zdarzać. Wszystko zależy od tego, gdzie i za ile apteka kupi konkretny surowiec.

- Dlatego limity zostały wprowadzone na sześć miesięcy, by zobaczyć, jak zareaguje rynek i dostosować do tego ewentualnie kolejne rozwiązania - wyjaśnia Florek.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze