Mobilizacja wśród lekarzy. Trafiają do nich pierwsi pacjenci z Ukrainy
Są wyziębieni i piekielnie przerażeni. Polscy lekarze przyjmują już pierwszych pacjentów z Ukrainy. Również w środowisku medycznym widać ogromne pospolite ruszenie. Są gotowi, by nawet w czasie wolnym przyjmować uchodźców, którzy wymagają pilnej konsultacji.
1. Medycy dla Ukrainy
Dr Tomasz Karauda razem z grupą przyjaciół przygotował miejsce, by przyjąć 12 uchodźców z Ukrainy w Kościele Adwentystów w Łodzi. Pierwsi uchodźcy już do nich dotarli, w drodze są kolejni. Lekarz zapewnia, że w razie potrzeby sam zatroszczy się o ich zdrowie.
- To jest piękne, gdy spotyka się człowieka po raz pierwszy w życiu i on rzuca się na szyję z radości, że jest bezpieczny - mówi dr Tomasz Karauda z oddziału chorób płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego N. Barlickiego w Łodzi. - Te osoby, które do nas dotarły, miały tylko jakieś drobne obrażenia po tej długiej podróży: stłuczony nadgarstek, bez cech złamania, problemy przeziębieniowe. Natomiast nie są to osoby z chorobami przewlekłymi. My zawsze na początku pytamy: jak się czują, czy mają choroby przewlekłe, czy potrzebują jakichś leków, które przyjmują na stałe, a które im się kończą. Wtedy wypisujemy i realizujemy recepty i pokrywamy ze środków prywatnych w ramach zrzutki - wyjaśnia lekarz i dodaje: - Dziś wieczorem dotrą do nas kolejni uchodźcy: kobieta z dwójką dzieci - dodaje lekarz.
Medycy najbardziej obawiają się o stan zdrowia dzieci, które docierają do Polski. Dr Łukasz Durajski również zaczął już konsultować pacjentów z Ukrainy poprzez teleporady.
- Ci ludzie naprawdę potrzebują pomocy. Zacząłem przyjmować i dzieci, i osoby dorosłe. Ponad 90 proc. przypadków stanowią infekcje górnych dróg oddechowych. Wynika to z tego, że temperatura na zewnątrz jest niska, a ci ludzie docierają w bardzo trudnych warunkach, długo czekają na transport, więc wiele z tych dzieci jest wyziębionych - wyjaśnia dr Łukasz Durajski, pediatra i popularyzator wiedzy o szczepieniach.
2. Do lekarzy trafiają przede wszystkim kobiety z małymi dziećmi
W tej chwili działa w Polsce 27 punktów recepcyjnych, głównie w woj. lubelskim i podkarpackim.
- Tam zgłaszają się uchodźcy bezpośrednio po przekroczeniu granicy. Przede wszystkim te osoby są bardzo zmęczone, wycieńczone. Bardzo dużo z nich bezpośrednio z granicy jedzie w głąb kraju, przeważają rodziny obywateli ukraińskich, którzy pracują w Polsce - wyjaśnia dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, członek Rady ds. Ochrony Zdrowia.
Dr Sutkowski przyznaje, że sam również przyjmuje coraz więcej takich pacjentów. Przede wszystkim trafiają do niego kobiety z małymi dziećmi.
- Każda, nawet mała przychodnia, ma już po kilka przypadków takich pacjentów. Przede wszystkim przychodzą matki z przeziębionymi dziećmi, ale także pacjenci covidowi - to są pojedyncze przypadki, ale już się zdarzają. Przychodzą osoby z przewlekłymi chorobami, przychodzą pacjenci, bo zabrakło im leków, przychodzą, bo mają zaostrzenie POChP - wymienia lekarz. - Większość z nich uciekła jeszcze zanim rozpętało się najgorsze, ale są też osoby, które już tej wojny doświadczyły i ich opowieści są straszne. Natomiast wszyscy są bardzo wdzięcznymi pacjentami, ciągle pytają, co nam są winni, chcą płacić, dziękują nam - mówi lekarz.
Eksperci podkreślają, że najtrudniejsze wyzwania dopiero przed nami. Nikt nie ma wątpliwości, że osób potrzebujących pomocy będzie przybywać.
- Niedawno konsultowaliśmy też taką rodzinę, gdzie pięcio-, sześcioletnie dzieci po dotarciu do mieszkania bały się rozebrać, przez cały dzień siedziały w ubraniach, zestresowane, przerażone. Trzeba też myśleć o objęciu tych ludzi wsparciem psychologicznym, bo oni przeżywają koszmar. Te problemy stresowe dopiero zaczną z nich wychodzić za jakiś czas - przypominał w rozmowie z WP dr Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19.
3. W polskich szpitalach zabezpieczono ok. 7 tys. miejsc na leczenie uchodźców
Ze Lwowa w ramach misji humanitarnej ewakuowano ponad 100 osób, w tym 40 dzieci chorych onkologiczne.
- Wśród nich były m.in. dzieci ze szpitala w Kijowie, który kilka dni wcześniej został ostrzelany przez Rosjan oraz mali pacjenci ze szpitala we Lwowie. Łącznie było to prawie 40 dzieci, chorych na białaczkę szpikową i limfatyczną. Najmłodsze z nich miało 37 dni – mówił w wywiadzie dla PAP dr Paweł Kukiz-Szczuciński, zaangażowany w misję.
Minister zdrowia zapewnił, że szpitale są gotowe na przyjęcie uchodźców, "plan zabezpieczenia" obejmuje 120 szpitali. - Oceniamy, że mamy w tych szpitalach około siedmiu tysięcy miejsc, które możemy przeznaczyć na leczenie obywateli Ukrainy - tłumaczył podczas konferencji prasowej minister Adam Niedzielski.
- Przekazaliśmy informację do wszystkich podmiotów leczniczych, że każdy obywatel Ukrainy, bez względu na to, czy wymaga hospitalizacji, leczenia specjalistycznego w trybie ambulatoryjnym, czy pomocy lekarza rodzinnego, ma możliwość uzyskania pomocy – podkreślał szef resortu zdrowia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
-
Czy noszenie rajstop na maseczce to skuteczny sposób na powstrzymanie rozprzestrzeniania się COVID-19?
-
Od 1 marca szczepienia przeciw COVID-19 obowiązkowe dla medyków. Prof. Fal: W obliczu wojny na Ukrainie obowiązek powinien zostać rozszerzony o służby bezpieczeństwa
-
Już jest w Polsce. Dotarło ponad pól miliona dawek szczepionki Nuvaxovid
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.