Trwa ładowanie...

Choruje ok. 400 tys. Polaków. "Każdy lekarz spotka się choć raz w swojej karierze"

 Karolina Rozmus
14.02.2024 14:01
Najczęstsza choroba neurologiczna. "Starzeje się nasze społeczeństwo i starzeją się nasze mózgi"
Najczęstsza choroba neurologiczna. "Starzeje się nasze społeczeństwo i starzeją się nasze mózgi" (Getty Images)

Epilepsja, zwana też potocznie padaczką, co roku diagnozowana jest u 27 tys. Polaków. Narodowy Fundusz Zdrowia alarmuje jednak, że z roku na rok liczba chorych rośnie i choć 75 proc. diagnoz pada wśród dzieci, to nowym zjawiskiem jest rosnąca liczba rozpoznań wśród dorosłych.

spis treści

1. Najczęstsza choroba neurologiczna. 400 tys. pacjentów

Temat epilepsji oficjalnie podnoszony jest kilka razy w roku - w drugi poniedziałek lutego obchodzimy Międzynarodowy Dzień Padaczki, a 14 lutego to nie tylko Walentynki, ale także Dzień Chorych na Padaczkę. 26 marca świętujemy natomiast Międzynarodowy Dzień Epilepsji, nazywany Lawendowym Dniem.

Epilepsja dotyczy ok. 400 tys. osób w Polsce. Co roku diagnozę słyszy 27 tys. Polaków
Epilepsja dotyczy ok. 400 tys. osób w Polsce. Co roku diagnozę słyszy 27 tys. Polaków (Getty Images)
Zobacz film: "Prof. Rejdak wymienia najgroźniejsze powikłania po COVID-19"

Z okazji Lawendowego Dnia w ubiegłym roku Narodowy Fundusz Zdrowia opublikował zaktualizowany raport bazujący na danych z lat 2014-2021. Wskazuje w nim, że według Institute for Health Metrics and Evaluation w latach 1990-2017 odsetek Polaków chorych na padaczkę wykazywał trend wzrostowy. Obecnie według szacunków choruje ok. 400 tys. osób, co roku diagnozuje się nawet 27 tys. nowych przypadków. To sprawia, że epilepsja, czyli przewlekłe zaburzenia czynności mózgu, jest najczęstszą chorobą neurologiczną.

- Dotyczy jednego proc. populacji, tym samym każdy lekarz spotka się choć raz w swojej karierze z pacjentem chorym na padaczkę. Epilepsja to zespół chorobowy, który obejmuje szereg różnych chorób i stanów uszkodzenia mózgu. Może być skutkiem urazu mózgu, guza czy wreszcie udaru. Objawy są wtórne do dysfunkcji mózgu, ale też może to być zaburzenie wrodzone, uwarunkowane genetycznie. Stąd diagnostyka często jest wyzwaniem - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr hab. n. med. Konrad Rejdak, specjalista neurologii, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.

Najliczniejszą grupę stanowią pacjenci pediatryczni, bo to ich dotyczy aż 75 proc. diagnoz. Nowym problemem jest jednak rosnący odsetek pacjentów powyżej 65. roku życia.

- Kumulacja uszkodzeń mózgu, które nabywamy w ciągu naszego życia, sprawia, że im narząd jest starszy, tym większe ryzyko wystąpienia padaczki - wyjaśnia ekspert.

2. Alkohol, udar i miażdżyca. Sprzyjają epilepsji

Do grup ryzyka zalicza się osoby, u których w wywiadzie rodzinnym stwierdzana jest epilepsja, osoby po urazach głowy czy z zapaleniem mózgu bądź opon mózgowo-rdzeniowych. Chorobie sprzyja również nadużywanie alkoholu, udar, nowotwory i choroby dementywne, jak choroba Alzheimera, a także choroby naczyniowe mózgu jak miażdżyca.

Zmiany naczyniowe to problem nawet kilku milionów Polaków, udary natomiast to trzeci zabójca, po chorobach serca i nowotworach w naszym kraju. Istotnym problemem, na który od lat zwracają eksperci, jest też nadużywanie alkoholu. Statystyczny Polak pije nawet 11 l czystego etanolu rocznie.

- Niestety to nasz narodowy problem, szczególnie w przypadku alkoholu. Stanowi czynnik ryzyka dla rozwoju dla chorób neurozwyrodnieniowych i udarów, w tym mechanizmie dodatkowo więc zwiększa ryzyko epilepsji. Wieloletnie spożywaniu etanolu nieodwracalnie uszkadza mózg, co stanowi kolejny czynnika ryzyka dla padaczki. Z drugiej strony u chorych z epilepsją alkohol obniża próg drgawkowy, napady mogą więc wystąpić w związku z samym spożyciem - przyznaje prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.

Jeśli dodać do tego problem starzejącego się społeczeństwa, można domniemywać, że epilepsja może być w najbliższych dekadach rozpoznawana częściej. - Może nie zaobserwujemy gwałtownego piku diagnoz w Polsce, ale na pewno wraz z dłuższym życiem populacji i przybywaniem osób starszych będzie dochodzić do wzrostów zapadalności na padaczkę - mówi prof. Rejdak i dodaje: - Starzeje się nasze społeczeństwo i starzeją się nasze mózgi.

3. Nie tylko drgawki. Zmiana definicji była konieczna

Drgawki i utrata świadomości to w powszechnej świadomości dwa objawy padaczki. Ale choroba niejedno ma oblicze i jak zwraca uwagę prof. Rejdak, spektrum dolegliwości może być znacznie szersze. Niektóre z nich są tak subtelnie, że chorzy latami nie wiedzą, że cokolwiek im dolega.

- Doznają epizodycznych zaburzeń, które mogą występować np. w czasie snu. Osoba mieszkająca samotnie latami może nie mieć pojęcia, że nocą się pojawiają napady - zwraca uwagę.

- To mogą być bardzo dyskretne zaburzenia zachowania, które mogą przebiegać w taki sposób, że ani chory, ani otoczenie nie będzie miało świadomości ich pojawienia się. Szczególnie u dzieci pojawiają się napady nieświadomości, w czasie których dochodzi do kilkusekundowych wyłączeń - wyjaśnia prof. Rejdak i dodaje, że dziecko nieruchomieje, traci kontakt z otoczeniem. Nie ma jednak drgawek i nie upada, bardzo często więc mylnie odczytuje się zachowanie dziecka jako niesubordynację.

U osób dorosłych również mogą wystąpić takie manifestacje jak zastyganie w bezruchu, ale nie tylko. - Ktoś mlaska, przeżuwa, rozpina i zapina guziki w koszuli, wykonuje różne nieświadome ruchy rękami czy nogami. Napady mogą zakończyć się po kilku minutach i pacjent wraca do normalnego funkcjonowania, czasami pojawia się splątanie, kiedy chory nie kojarzy, co się z nim działo, mówi w sposób pozbawiony logiki. Czasami pojawia się też pobudzenie psychoruchowe, dziwaczne zachowanie, a nawet agresja - wylicza neurolog i dodaje, że u dorosłych z kolei takie nietypowe zachowania brane są za oznakę upojenia alkoholowego czy skutek odurzenia narkotykami.

Subtelne oznaki choroby mogą sprawiać, że "pacjent przez lata może być niezdiagnozowany". Skutkiem jest większe ryzyko urazów stanowiących zagrożenie nawet dla życia, a także większe ryzyko niekiedy śmiertelnie groźnego napadu w maksymalnej ekspresji. Jedno z niedawno opublikowanych badań wskazuje nawet, że u epileptyków przed 56. rokiem życia ryzyko zgonu jest aż dziesięciokrotnie wyższe niż u zdrowej populacji.

Szerzenie świadomości na temat mnogości objawów epilepsji jest kluczowe. Sprzyjać mu może choćby zmiana definicji choroby. Na problem zwróciła uwagę Fundacja EPI-BOHATER, która z okazji Międzynarodowego Dnia Padaczki, opublikowała w mediach społecznościowych post.

"Naszym ostatnim osiągnięciem jest zmiana definicji 'epilepsja' w słowniku #PWN. Dotychczas widniała jako: 'choroba objawiająca się napadami drgawek i utratą przytomności'. Od teraz możecie przeczytać, że jest to 'choroba neurologiczna cechująca się nawracającymi niesprowokowanymi napadami, w których przebiegu mogą wystąpić m.in. drżenie mięśni, drgawki, sztywność lub wiotczenie mięśni, także utrata świadomości'. Bardzo dziękujemy Rzecznikowi Praw Pacjenta, Bartłomiejowi Chmielowcowi i prof. Konradowi Rejdakowi z Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, bez których by się to nie udało” - czytamy na Facebooku.

- Zmiana była konieczna, bo definicja epilepsji nie powinna zamykać się w dwóch objawach. To uproszczenie krzywdzące dla osób chorych na padaczkę - wyjaśnia prof. Rejdak.

- Napady mają różny charakter, to wcale nie wyłącznie drgawki, wręcz przeciwnie: duża część napadów ma charakter niedrgawkowy. Nowa definicja pokazuje chorobę w szerszym kontekście, co jest kluczowe dla zwiększania świadomości na temat epilepsji - podsumowuje.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze