Problem z nowym programem MZ. "Idea szczytna, ale wykonanie takie jak zawsze"
Ministerstwo Zdrowia zdecydowało, że od listopada 2023 r. więcej kobiet może korzystać z bezpłatnej cytologii i mammografii. Jednak lekarze wskazują, że nie przełożyło się to na większą liczbę wykonywanych badań, bo większość pacjentek o nich nie wie. W dodatku często nie mają, gdzie ich wykonać.
1. Rozszerzono program, ale zabrakło kampanii
Od listopada rozszerzono grupę wiekową kobiet, które mogą korzystać z badań profilaktycznych w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Bezpłatna mammografia przysługuje paniom od 45. do 74. roku życia - można ją wykonać co dwa lata, wcześniej obejmowała grupę pań 50-69 lat. Z kolei darmową cytologię raz na trzy lata mogą teraz wykonać pacjentki od 25. do 64. roku życia, wcześniej program obowiązywał tylko do 59. roku życia.
Rak piersi to najczęściej występujący nowotwór złośliwy u kobiet, rocznie jest diagnozowany u ok. 20 tys. kobiet, rak szyjki macicy - u ok. 3 tys. pacjentów. Nie ma wątpliwości, że rozszerzenie dostępności to krok w dobrą stronę - chodzi o to, aby jak najwcześniej wykrywać nowotwory i dzięki temu skuteczniej je leczyć. Problem jak zawsze tkwi w szczegółach.
- Po pierwszym miesiącu nie możemy mówić o sukcesie frekwencyjnym. Rozszerzono grupę wiekową kobiet, które mogą skorzystać z mammografii i cytologii, ale kompletnie nie ma kampanii informacyjnej, edukacyjnej na ten temat. Tak samo było ze szczepieniami przeciwko HPV. Co z tego, że będziemy tworzyć kolejne programy, jeśli do tych kobiet nie docieramy - komentuje Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.
Podobne uwagi do programu ma ginekolog i położnik dr Jacek Tulimowski. - Proszę mi pokazać jakiekolwiek medium państwowe, które ustami, np. konsultanta krajowego radiologii, przekazałoby informację, że serdecznie zapraszamy pacjentki i młodsze, i starsze na badania. Dlaczego również młodsze? Ponieważ drastycznie obniża się średnia wieku zapadalności na raka, zarówno w Europie, jak i na świecie. Z tego powodu w niektórych krajach mammografia jest zalecana już od 40. roku życia, w Polsce - od 45. roku życia - przypomina ginekolog.
- Gdyby ktoś się odważył powiedzieć, że obniża nam się w kraju sukcesywnie wiek zachorowalności na raka piersi i dotyczy to osób poniżej 50. roku życia, to może te kobiety w wieku 45-50 lat byłyby skłonne na takie badanie pójść. Tak się jednak nie dzieje - przyznaje.
Dr Tulimowski podkreśla, że informacji na temat programu nie dostali nawet lekarze, tym bardziej trudno liczyć, że dotarły do pacjentek.
- Ręczę, że z 30 wybranych losowo ginekologów zapytanych, jaka jest grupa wiekowa kobiet uprawnionych do bezpłatnych badań cytologicznych czy mammografii, większość nie potrafiłaby odpowiedzieć. Jako ginekolodzy nie dostaliśmy żadnego oficjalnego komunikatu na ten temat. Wystarczyłoby lekarzom wysłać mailem taką krótką informację, że z dniem 1 listopada zwiększyliśmy możliwość wykonywania badań gruczołu piersiowego w grupach wiekowych 45-74 lat - komentuje ekspert.
2. "Idea szczytna, ale wykonanie takie jak zawsze"
Lekarze podkreślają, że problem z badaniami profilaktycznymi dotyczy przede wszystkim małych miejscowości, gdzie nie ma możliwości umówienia się do ginekologa w ramach NFZ czy wykonania badań mammograficznych. Można zauważyć pewną prawidłowość - im mniejsza miejscowość, tym odsetek kobiet, które się badają, jest niższy.
- Najwięcej dyskusji na temat profilaktyki toczymy w dużych aglomeracjach miejskich, wśród ludzi o określonej zasobności portfela, obracających się w kręgach, które mają dostęp do innego rodzaju informacji. Natomiast zwłaszcza wśród starszych osób w mniejszych miejscowościach jest problem wykluczenia, chociażby komunikacyjnego - podkreśla dr n. med. Paweł Kabata, chirurg onkolog z Wojewódzkiego Centrum Onkologii Copernicus.
Program NFZ nie rozwiązuje problemu, bo ze względu na niski stopień finansowania brakuje podmiotów, które decydują się na realizację badań.
- Jeżeli ktoś skonstruował świetny produkt, ale stopień finansowania jest niewystarczający, to już pokazuje fuszerkę – idea szczytna, ale wykonanie takie jak zawsze. Jeżeli jest to wyjątkowo słabo wycenione, trudno liczyć, że właściciel podmiotu leczniczego zdecyduje się prowadzić program, który mu się – mówiąc kolokwialnie - nie zepnie finansowo - zauważa prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.
- Mamy więc sytuację taką, że do badań może przystąpić większa liczba pacjentek, ale nie przystępuje, bo nie ma gdzie - dodaje ginekolog.
Jak wylicza w mediach społecznościowych lekarz rodzinny i geriatra Dominik Lewandowski, za pobranie wymazu do cytologii NFZ płaci 23,65 zł. - Trzeba w tej cenie zapewnić szkolenie położnej, dostosować pomieszczenie, zakupić fotel ginekologiczny, materiały jednorazowe i koszt pracy położnej - zaznacza.
Dlaczego profilaktyka nie działa?
— Dominik Lewandowski (@D_Lewandowski_) November 4, 2023
11,98% to liczba wstydu. Tyle kobiet z mojej populacji wykonało cytologię na @NFZ_GOV_PL.
1198 kobiet wciąż powinno się przebadać. Ta liczba nie daje mi spokoju, ale niewiele mogę zrobić...
W całej gminie nie ma ginekologa przyjmującego na NFZ.… https://t.co/gsuKVZDJMH
- Pytanie, czy wprowadzenie tego programu i brak informacji na ten temat, nie wynika z tego, że brakuje środków na te badania - zastanawia się dr Tulimowski.
3. Wiele Polek wciąż wierzy, że biopsja rozsieje raka
Eksperci dodają, że problem jest znacznie szerszy i dotyczy również ogólnej niechęci Polaków do badań profilaktycznych.
- Problemem jest na pewno niska świadomość społeczna na temat chorób nowotworowych. Przekonanie, że rak to wyrok, że generalnie każdy rak to choroba śmiertelna, jest niestety w naszym społeczeństwie dalej bardzo silne, razem z innymi mitami dotyczącymi onkologii, jak np. że nie powinno się wykonywać biopsji, bo w ten sposób będziemy rozsiewać raka. To też słyszymy bardzo często, że guza nie wolno ruszać, bo jak się go ruszy, to on się rozsiewa i człowiek umiera. Jest też takie przekonanie, że jak rak dostanie powietrza, to wtedy człowiek umiera - relacjonuje dr Kabata.
4. To mogłoby rozwiązać problem
Zdaniem lekarzy jednym z możliwych rozwiązań byłoby powiązanie cytologii czy mammografii z jakimś rodzajem świadczeń.
- Nie rozumiem, dlaczego nie można by wykonywać cytologii raz na trzy lata jako badania obowiązkowego w ramach badań medycyny pracy, wtedy mielibyśmy efektywny screening, który by zabezpieczał nasze pacjentki. W Szwecji udało się praktycznie wyeliminować problem raka szyjki macicy, właśnie dzięki wprowadzeniu regularnych badań cytologicznych - przekonuje Michał Bulsa.
Podobnego zdania jest dr Paweł Kabata, który pyta, dlaczego nie można by wpisać mammografii jako obowiązkowego badania dla kobiet po 50. roku życia w ramach medycyny pracy?
- Przeciwnicy takich rozwiązań w tej dyskusji najczęściej mówią o ograniczaniu praw i wolności. Jest trochę pomysłów, w jaki sposób można by tę sytuację poprawić, natomiast systemowo to jest trudne albo może nie ma wystarczającej odwagi wśród osób decyzyjnych do tego, żeby tego typu zmiany wprowadzić. Na świecie są takie rozwiązania, że na przykład jeśli człowiek chce się ubezpieczyć, to musi przejść określone badania lekarskie i to nikogo nie oburza - komentuje onkolog.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.