Protest pielęgniarek. "Ludzie zdają sobie sprawę z tego, jak jest źle, dopiero jak się z tym sami zetkną"
7 czerwca Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych przeprowadził akcję protestacyjną. W szpitalach pielęgniarki na dwie godziny odeszły od łóżek. - My, jako osoby wykształcone, pomagając ludziom, pełniąc zawód zaufania publicznego, po prostu boimy się o dotrwanie do pierwszego - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Marcin Wieliczko, pielęgniarz.
1. Protest pielęgniarek i położnych
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych przeprowadził 7 czerwca akcję protestacyjną w odpowiedzi na dramatyczną sytuację w ochronie zdrowia. Braki kadrowe, koszmarne warunki pracy i niskie zarobki to tylko część wyzwań, z jakimi musi się mierzyć środowisko pielęgniarskie.
- Walczymy o lepsze warunki pracy. O to, by zarabiać godne pieniądze i w normalny sposób żyć. Tylko w tym tygodniu będę w pracy 72 godziny. Przeciętny etat w Polsce to 160 godzin miesięcznie. W tym miesiącu zrobię takie dwa. To nie jest tak, że to jest wyjątkowa sytuacja. Następne tygodnie będą takie same – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie pielęgniarz Marcin Wieliczko.
Mimo że minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział korzystne zmiany w płacach pielęgniarek, to zgodnie z tabelą wprowadzonego przelicznika płacy, tzw. współczynnika pracy, pielęgniarki z tytułem magisterskim mogą liczyć na 1,06 przeciętnego wynagrodzenia, z tytułem specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa 0,81, a bez specjalizacji 0,73. Ponadto dodatek (tzw. zembalowe), który dzielnie wywalczyły w 2015 roku, pod koniec czerwca zostanie odebrany.
Obecnie minimalne wynagrodzenie dla pielęgniarki wynosi 3772 zł brutto. Z tytułem magisterskim mogła liczyć na podstawową pensję wysokości 4077 zł brutto. Od lipca kwota ta ma wzrosnąć do 4185,65 zł.
W tak trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie polska ochrona zdrowia, środowisko pielęgniarek, które walczy na pierwszej linii frontu, protestuje.
- Pikieta przed Ministerstwem Zdrowia i wstrzymana na ok. dwie godziny praca szpitali to dopiero protest ostrzegawczy. Oczywiście, jeśli mówimy o planowanych zabiegach albo o pracy na oddziale intensywnej terapii, gdzie nie ma takiej możliwości, to tam pielęgniarki nie odejdą od łóżek. Jednak cała reszta walczy - skomentował Wieliczko.
Wcześniejsze informacje o proteście przeszły bez echa, a wiele osób było zaskoczonych pikietami przed szpitalami. Z czego to wynika? Według pielęgniarza jest to już kwestia "znieczulicy społecznej".
- Widok strajkujących pielęgniarek już nikogo nie dziwi. Każdy pamięta "białe miasteczko" przed ministerstwem, potem kolejne, mniejsze strajki jak "ostatni dyżur" itd. – mówi Wieliczko. - Gdy społeczeństwo widzi, że pielęgniarki ciągle strajkują, a co chwila pojawia się narracja, że jest dobrze i wspaniale, to pojawia się pytanie, dlaczego? – dodaje.
2. Braki kadrowe w ochronie zdrowia
Dlaczego protest odbywa się teraz, a nie wcześniej? Jak przyznaje pielęgniarz, podobne akcje - większe lub mniejsze - odbywają się regularnie. Jednak bardzo często protestujący mają wrażenie, że to jest tylko ich samotny głos, że te problemy odczuwa tylko środowisko pielęgniarek. Pacjent zauważa go dopiero wtedy, kiedy go to fizycznie dotyka.
- Są pacjenci, którzy rozumieją, którzy nas wspierają i są z nami podczas strajków. Ale są też tacy, którzy długo chorują, są sfrustrowani, bo muszą walczyć z chorobą w tym chorym kraju, często pozostawieni sami sobie i oni reagują agresją w stosunku do nas. Jednak większość rozumie i się nie dziwi – mówi Marcin Wieliczko. - Dziś byłem w przychodni przyszpitalnej, gdzie pacjenci byli wściekli, że nie ma pielęgniarek. Warto pamiętać, że jeżeli nie będzie personelu, to te przychodnie będą zamknięte na stałe - zauważa Wieliczko.
W Polsce jest niespełna 230 tys. pielęgniarek. Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) na tysiąc mieszkańców przypada zaledwie 5,2 pielęgniarki. W Unii Europejskiej średnia wynosi 9,4. Od początku pandemii liczba pielęgniarek spadła o kolejne 10 proc., ponieważ część odeszła na emeryturę, część zrezygnowała z pracy, a część zmarła po zakażeniu koronawirusem.
Nie wszyscy wiedzą też, jak naprawdę wygląda praca w ochronie zdrowia, w jakich warunkach muszą pracować medycy. Często ludzie, którzy mieli to szczęście nigdy nie chorować i nie przebywać w publicznych placówkach szpitalnych, mają zakłamany obraz polskiego szpitala.
- Dla nich szpital to ładny korytarz w serialu, przystojni lekarze, wypoczęte pielęgniarki, które zawsze mają czas, "doktor Burski", który czeka w gabinecie obok, żeby udzielić pierwszej pomocy. Tak nie jest. Lekarz jest po prostu zalewany papierami do każdej - nawet najmniejszej procedury. Pielęgniarka nie ma czasu, bo razem z koleżanką ma pod opieką 40 pacjentów na oddziale, ratowników medycznych jest niewielu i nie są zatrudniani przez placówki. Ludzie zdają sobie sprawę z tego, jak jest źle, dopiero jak się z tym sami zetkną – mówi.
Kiedy kolejny protest? Tego nie wiadomo. Jak przyznają organizatorzy, jeśli to ostrzeżenie nie przyniesie żadnego skutku, najprawdopodobniej po wakacjach forma protestu jeszcze się zaostrzy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Polecane
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.