Trwa ładowanie...

Chorują całymi rodzinami. Lekarze biją na alarm

Avatar placeholder
04.03.2024 13:20
Atakują coraz silniej. Dorośli nie zdają sobie sprawy, dopóki nie dojdzie do tragedii
Atakują coraz silniej. Dorośli nie zdają sobie sprawy, dopóki nie dojdzie do tragedii (Getty Images, East News)

Alarmujący wzrost liczby zakażeń paciorkowcami w Polsce. Bakterie, które kojarzyły się z chorobami wieku dziecięcego, atakują dorosłych ze wzmożoną siłą, niejednokrotnie doprowadzając do śmierci. - Liczba zakażeń rosła przez cały 2023 rok, a dzisiaj już możemy powiedzieć, że rok 2024 jest pod tym względem jeszcze bardziej agresywny — tłumaczy dr n. med. Paweł Grzesiowski.

spis treści

1. Czym są paciorkowce z grupy A?

Z raportu opublikowanego przez NIZP-PZH wynika, że od początku roku do 15 lutego odnotowano aż 11 789 przypadków szkarlatyny. To ponad dwukrotnie więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku i niemal tyle samo, ile przez cały 2022 rok.

Szkarlatyna - podobnie jak angina, liszajec zakaźny, sepsa, róża, zapalenie gardła i gorączka reumatyczna - wywoływana jest właśnie przez paciorkowce z grupy A, czyli bakterie Gram-dodatnie, które są zróżnicowane pod względem swojej zdolności do wywoływania szerokiego spektrum chorób.

Zobacz film: "Wysoki poziom trójglicerydów"

- Ludzie utożsamiają paciorkowce z dziecięcymi chorobami, więc ignorują ryzyko zakażenia się nimi. I zakażają się, drogą kropelkową, często od własnych dzieci. Bywa, że nie zdają sobie z tego sprawy, dopóki nie dojdzie do tragedii — mówi dr n. med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych.

Paciorkowce atakują coraz silniej
Paciorkowce atakują coraz silniej (Getty Images)

Tylko przez pierwsze 1,5 miesiąca bieżącego roku paciorkowce wywołały w Polsce aż 630 przypadków sepsy i 18 przypadków wstrząsu toksycznego. Lekarze biją na alarm, liczba przypadków wciąż rośnie.

2. Winny COVID-19, ale nie lockdown

Dr Grzesiowski tłumaczy, że wzrost zakażeń można częściowo wytłumaczyć faktem, że na świecie rozprzestrzeniły się dwa bardziej zjadliwe szczepy bakterii Gram-dodatnich. Jeden z nich, tzw. wariant brytyjski, działa szczególnie szybko i daje wyjątkowo silne objawy. W grudniu minionego roku zabił w Wielkiej Brytanii aż dziewięcioro dzieci.

Nie to jest jednak najważniejszym czynnikiem wzrostu zakażeń i ich ciężkiego przebiegu.

- Uznaje się, że przechorowanie COVID-19 może powodować formę amnezji immunologicznej. Oznacza to, że nasz układ odpornościowy zapomina o tym, co wcześniej przeszedł. Dzięki temu gorzej reagujemy na patogeny, na które byliśmy wcześniej odporni — wyjaśnia lekarz.

Zaznacza również, że choć za wzrost zakażeń paciorkowcami może odpowiadać COVID-19, to nie ma z tym nic wspólnego kwestia odnowienia kontaktów społecznych po ich przymusowym i długotrwałym ograniczeniu.

- Przez dłuższy czas uważano, że deficyt kontaktów społecznych mógł zwiększyć naszą podatność na choroby. Ta teoria była dobrym wytłumaczeniem na okres bezpośrednio popandemiczny, ale dziś jest już nieaktualna. Izolacji nie ma już od roku! Efekt "dziury immunologicznej" na skutek ograniczenia kontaktów już dawno powinien bezwzględnie minąć. Tymczasem mamy kolejne dramatyczne wzrosty zachorowań. Jest ich dużo więcej niż w okresie poprzedzającym pandemię — tłumaczy ekspert.

3. Poród, operacje i rany. Najwyższe niebezpieczeństwo

Gorączka połogowa rozwija się u kobiet po porodzie najczęściej w wyniku bakteryjnej infekcji dróg rodnych. Może przerodzić się w sepsę, jeśli bakterie paciorkowca dostaną się do krwiobiegu. Od kilkudziesięciu lat takie przypadki w Polsce zdarzały się sporadycznie — zapobiegał im wysoki poziom higieny, nowoczesny i jałowy sprzęt.

Od 1 stycznia do 15 lutego gorączka połogowa została w Polsce udokumentowana już dwa razy.

- W ostatnim roku z powodu paciorkowca, który z dróg rodnych dostał się do krwi, zmarło w Polsce aż kilkanaście kobiet. To są dramatyczne sytuacje, których w niektórych przypadkach dałoby się uniknąć. Ostatnio miałem do czynienia z kobietą, która, będąc w połogu, zgłosiła się do szpitala dopiero po dwóch dniach gorączkowania, bo nagle pojawiły się u niej zmiany skórne. Nie udało jej się uratować. Gdyby zgłosiła się dzień wcześniej, jej szanse na przeżycie byłyby znacznie wyższe — mówi dr Grzesiowski.

Zaznacza, że gorączka po jakimkolwiek zabiegu lub zranieniu jest natychmiastowym wskazaniem do lekarskiej interwencji. Przypadków sepsy paciorkowcowej, która pojawiła się nagle - po niewinnym zadrapaniu - było w zeszłym roku około 300.

- Ponad sześciokrotnie więcej niż w latach poprzednich — dodaje.

Sepsa, kiedy jest wywołana przez paciorkowce, niesie ze sobą ryzyko śmiertelności, które sięga aż 30 procent. Skuteczność jej leczenia zawsze zależy od szybkości interwencji lekarskiej.

4. Warto się chronić przed własnym dzieckiem

Kluczowa jest świadomość, że zakażenie paciorkowcami jest realnym i aktualnym zagrożeniem.

- Nosicielami paciorkowca często są dzieci w wieku przedszkolnym. U dziecka wywołają one zwykłą anginę, ale dorosły ze słabszą odpornością będzie po kontakcie z nim narażony na ciężki przebieg choroby albo sepsę. Jeśli mamy "na stanie" dziecko z anginą, powinniśmy zająć się również leczeniem własnym — tłumaczy dr Grzesiowski.

Większość osób, które wejdą w kontakt z paciorkowcem, nie choruje i nie ma żadnych objawów. Ponieważ jednak paciorkowiec najpierw pojawia się w gardle, można więc - po kontakcie z chorym na anginę lub szkarlatynę - wykryć go za pomocą prostego, kasetkowego testu antygenowego. To pozwoli lekarzom włączyć penicylinę i w ten sposób uratować zdrowie lub nawet życie zakażonego.

5. "Dorośli z grup ryzyka są ofiarami"

W "grupie ryzyka" znajdują się osoby starsze i przewlekle chore, ale do tej listy należą zdaniem dra Grzesiowskiego również osoby, które chorowały na COVID-19.

Coraz częściej zauważa się również, że zakażenia dotyczą osób młodych, relatywnie zdrowych. Takich, u których nie sposób domniemywać niedoborów odporności.

Dr Grzesiowski wskazuje więc na konieczność przyglądania się zbiorowo osłabionej odporności przez środowisko medyczno-naukowe.

- Gdyby się okazało, że mamy znokautowaną odpowiedź immunologiczną na paciorkowce, to jest to powód, by zacząć myśleć o wynalezieniu szczepionki — podkreśla.

Do podstawowych objawów zakażenia paciorkowcem grupy A zaliczamy:

  • gorączkę i dreszcze,
  • ból gardła,
  • powiększone węzły chłonne,
  • ból przy przełykaniu, spuchnięte migdałki z białymi plamkami,
  • ból głowy i mięśni,
  • wysypkę skórną,
  • trudności z oddychaniem,
  • biegunkę.

Katarzyna Chudzik, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze