Trwa ładowanie...

Choruje 20 proc. Polaków. Problem nasila się jesienią, a pogłębiają go "porady" z internetu

 Karolina Rozmus
24.10.2023 13:44
Dr n. med. Szymon Suwała ostrzega przed leczeniem tarczycy na własną rękę
Dr n. med. Szymon Suwała ostrzega przed leczeniem tarczycy na własną rękę (Getty Images, Facebook)

Jesienią wzrasta zapotrzebowanie na hormony tarczycy, a chorzy skarżą się na nasilenie dolegliwości. Niestety wciąż ogromnym problemem jest szukanie pomocy na grupach wsparcia dla chorych, gdzie pacjenci ujawniają, że odstawiają leki, zwiększają dawki albo wprowadzają groźną niekiedy suplementację.

spis treści

1. Jesienne problemy z tarczycą. Po pomoc na forum

Szacuje się, że choroby tarczycy mogą dotykać ponad 20 proc. społeczeństwa. Co piąty Polak może zmagać się z niedoczynnością tarczycy, autoimmunologicznym zapaleniem gruczołu tarczowego czy nadczynnością narządu.

Hipotyreoza, czyli niedoczynność, to najczęstszy problem, który w pełnoobjawowej postaci może dotykać nawet siedem proc. kobiet i jednego proc. mężczyzn. Nadczynność gruczołu to problem od jednego do dwóch proc. osób dorosłych, z kolei choroba Hashimoto, która zarazem jest najczęstszą przyczyną niedoczynności tarczycy, dotyka trzech do czterech proc. populacji. Nic dziwnego, że rzesze pacjentów tworzą grupy wsparcia w internecie, gdzie szukają pomocy.

Wielu z nich właśnie teraz, w sezonie jesiennym, notuje nasilenie dolegliwości. Istnieje kilka badań wskazujących, że istnieje związek między nasileniem problemów związanych z tarczycą a porą roku. Chińscy badacze na łamach "Frontiers in Endocrinology" zauważają, że "poziomy TSH, fT3, i fT4 oraz TSHI osiągnęły szczyt zimą, natomiast latem spadły do najniższego poziomu". Rok później inna grupa naukowców w "Journal of the Endocrine Society" obliczyła z kolei, że mediana TSH w grupie badawczej najwyższa była w styczniu, a najniższa w maju.

Zobacz film: "Cukrzyca. Historia Mai"
Pacjenci samowolnie zmieniają dawki leków. Eksperci ostrzegają
Pacjenci samowolnie zmieniają dawki leków. Eksperci ostrzegają (forum internetowe)

- Choć to wyjątkowo zmienne osobniczo, to istnieje pewien trend roczny zmian stężenia TSH, fT3 czy fT4, co może przekładać się na zapadalność na choroby tarczycy w danym sezonie czy też gorsze samopoczucie pacjentów z chorobami tarczycy. U nich zatem w określonych porach, np. jesienią czy zimą, może być konieczna zmiana dawki wcześniej stosowanego leku, ale nie można tego trendu przełożyć na całą populację – wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie endokrynolog, dr n. med. Szymon Suwała z Katedry Endokrynologii i Diabetologii CM UMK w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 w Bydgoszczy.

Jak sobie radzić z sezonowym pogorszeniem dolegliwości? Zdaniem dr Suwały – pójść do lekarza, zdaniem osób komentujących na grupach wsparcia – wprowadzić suplementację, zmienić dietę, a czasami także... odstawić leki lub zwiększyć ich dawkę.

Suplementacja zamiast leczenia. Pacjenci nie chcą przyjmować leków
Suplementacja zamiast leczenia. Pacjenci nie chcą przyjmować leków (Facebook)

- W internecie powiększa się liczba grup dotyczących leczenia różnych chorób niejako na własną rękę, bez konsultacji z lekarzami, zrzeszających nierzadko osoby negujące EBM. Sam jestem bądź byłem na wielu grupach internetowych, z niektórych zostałem wyrzucony właśnie za to, że jako lekarz wskazywałem błędy i próbowałam nieść kaganek oświaty, co nie każdemu się podobało. Grupy wsparcia są z założenia czymś dobrym, jednak każdorazowo nasze wątpliwości powinniśmy omawiać przede wszystkim z lekarzem – podkreśla ekspert.

2. Zmniejszają i zwiększają dawki

Do największych grzechów głównych należy samodzielne sterowanie dawką leku.

- Niestety znam takich pacjentów, którzy w trakcie leczenia czują się tak dobrze, że rozważają zmniejszenie dawki lub odstawienie leku. Zawsze w takiej sytuacji przypominam pacjentom, że właśnie dlatego czują się tak dobrze i mają dobre wyniki badań, ponieważ przyjmują lek, który odpowiada za prawidłowe wysycenie tarczycy hormonami – przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie lek. med. Katarzyna Widuch-Jędrzejczak, endokrynolog i internista Grupy Lux Med.

Wierzą, że remedium na problemy z tarczycą będą uderzeniowe dawki witaminy D
Wierzą, że remedium na problemy z tarczycą będą uderzeniowe dawki witaminy D (Facebook)

- Zaprzestanie leczenia na przestrzeni kilku dni czy tygodni w przypadku niedoczynności będzie skutkować nawrotem choroby, a wraz z nią wszystkich objawów. Zwiększenie masy ciała, nieprawidłowe parametry lipidowe, a co za tym idzie zwiększenie ryzyka miażdżycy. Tymczasem najbardziej ostrym objawem miażdżycy jest niekiedy śmiertelny w skutkach zawał serca albo udar mózgu. Jeśli pacjent będzie sobie fundować taką huśtawkę hormonalną, to może się to źle skończyć – podkreśla ekspertka i dodaje, że z kolei samodzielne zwiększenie dawki może w "indukować zaburzenia kardiologiczne".

Dr Suwała przyznaje, że miał do czynienia z sytuacją, gdy pacjent sam ordynował sobie lek.

- Mam świadomość tego, że pacjenci samowolnie stosują niektóre leki, jak np. lewotyroksynę. Szukają na internetowych grupach, kto sprzedaje, kto chce oddać leki, bo sądzą, że to remedium na różne problemy, w tym na nadmierną masę ciała. Sam miałem do czynienia z pacjentką, która zgłosiła się do dietetyka po pomoc – opowiada lekarz.

Dietetyk poza rozpisaniem diety, zaleceniem suplementów, poradził kobiecie, by skorzystała z receptomatu i uzyskała receptę na lewotyroksynę.

- Pomijając, że przekroczył swoje uprawnienia i prawdopodobnie też granice prawa, to stworzył zagrożenie dla zdrowia. Pacjentka włączyła dużą dawkę leku, co skończyło się polekową nadczynnością tarczycy i zaburzeniami rytmu serca – migotaniem przedsionków z trwałym konsekwencjami dla zdrowia. Włączanie, modyfikowanie leczenia powinno odbywać się zawsze po konsultacjach z lekarzem, nigdy przez fora internetowe czy za sprawą porad od osób, które nie mają kompetencji i uprawnień lekarza – podkreśla.

Dr Widuch-Jędrzejczak wyjaśnia, że pacjenci błędnie zakładają, że lewotyroksyna to cudowny lek na odchudzanie.

- Lewotyroksyna przywraca prawidłową prędkość procesów metabolicznych, które zwalniają wskutek niedoczynności, co może prowadzić do pewnego ubytku masy ciała. Ale on nie musi być tak spektakularny, jak pacjent sobie życzy – tkanka tłuszczowa nie ma receptorów dla hormonów tarczycy i tutaj kluczowa jest także dieta i aktywność fizyczna – tłumaczy.

3. Dieta i suplementy zamiast leków

Rośnie również grono osób, które odwracają się od farmakoterapii, na rzecz naturalnych metod walki z chorobą. Zamiast leków – dieta, najlepiej wsparta suplementacją. Złota trójca suplementacji tarczycowej to selen, jod i witamina D3, najlepiej w dawkach uderzeniowych.

Dr Suwała ostrzega, że "gargantuiczne dawki wit. D mogą być zgubne". Wyjaśnia, że w profilaktyce niedoborów zaleca się dawkę od 800 do czterech tysięcy jednostek wit. D3 dziennie, u osób ze stwierdzonym niedoborem – od dwóch do dziesięciu tysięcy jednostek, a dawkę ustala lekarz indywidualnie.

- Przestrzegam jednak przed samowolką w takiej suplementacji. Pamiętam pacjentkę, która stosowała preparat paszowy dla koni z dawką witaminy D 50 tys. jednostek do stosowania codziennie. Pacjentka uzyskała stężenie witaminy D 420 ng/ml, gdzie norma wynosi od 30 do 80 ng/ml. U kobiety doszło do niewydolności nerek, wskutek toksycznego stężenia wit. D w organizmie – opowiada.

Przypomina, że witamina D to pod względem chemicznym aktywny hormon.

- Wpływa na obieg kostny i na gospodarkę wapniowo-fosforanową, a zatem wpływa również na nerki, jelita, mózg czy trzustkę. Naprawdę trzeba na tę witaminę uważać, choć nie jest łatwo ją przedawkować, to gdy już do tego dojdzie, sytuacja może stać się niebezpieczna - mówi ekspert.

- Selen bywa często polecany w chorobach tarczycy, aczkolwiek to suplement, który głównie może wspomóc pacjentów z orbitopatią tarczycową w przebiegu choroby Gravesa-Basedowa. U nich selen ma pewien potencjał terapeutyczny, w innych warunkach nie ma dowodów na to, by jakoś szczególnie pomagał – dodaje.

Popularna jest także suplementacja jodu, niekiedy tzw. protokół jodowy, który ma na celu "wysycenia organizmu" jodem lub podróż nad morze. Gdy do tego dojdzie, może się okazać, że tarczyca jest absolutnie zdrowa. Zwolennicy tej hipotezy powołują się na stwierdzenie, że w Polsce mamy problem z niedoborami jodu. Jak podkreśla dr Suwała – od kiedy w latach 90. ubiegłego wieku wprowadzono w ramach profilaktyki jodowej sól jodowaną, ten problem zniknął całkowicie. Wyjątkiem są ciężarne i matki karmiące z niedoczynnością tarczycy.

- Nie stwierdzamy np. że u mieszkańców wybrzeża rzadziej lub częściej występują zaburzenia pracy tarczycy. Stąd ten nadmorski jod ani szczególnie nie pomoże, ani też nie zaszkodzi pacjentom. Natomiast i tutaj mam jedną uwagę do teorii na temat "jodoterapii" nad morzem – jeśli pacjent podczas pobytu nad morzem zrelaksuje się, to sytuacja wygląda nieco inaczej. Zawsze zwracam uwagę, że relaks jest istotną częścią leczenia chorób tarczycy – dodaje ekspert.

Dr Widuch-Jędrzejczak przyznaje, że z uwagi na fakt, iż witamina D3, cynk, selen i jod mają znaczenie dla układu odpornościowego, pacjenci z chorobą o podłożu autoimmunologicznym mogą ulec pokusie suplementacji.

- To jednak nie znaczy, że można nimi zastąpić leczenie. Np. u pacjenta, który przyjmuje lewotyroksynę, być może także inne leki, trzeba bardzo ostrożnie dobierać suplementację, żeby nie doszło do polipragmazji – dodaje.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze