Grypa może pomóc przy zakażeniu koronawirusem? "Nie można leczyć jednej choroby drugą"
Zakażenie wirusem grypy może hamować namnażanie się SARS-CoV-2, jeśli dojdzie do dodatkowego zakażenia koronawirusem - dowodzą amerykańscy naukowcy. - Nie należy z tego wysnuwać daleko idących wniosków, że można leczyć jedną chorobę drugą, bo to może być bardzo niebezpieczne - ostrzega dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
1. Zakażenie grypą "może pomóc" przy COVID-19?
Prof. Benjamin tenOever z New York University razem ze swoim zespołem prowadził badania nad koinfekcją grypy typu A i SARS-CoV-2. Wyniki zostały opublikowane na łamach "Journal of Virology".
Testy na chomikach zarażonych obydwoma wirusami sugerowały, że taka koinfekcja nie prowadziła do pogorszenia wyników. Wykazały też, że chomiki wstępnie zakażone grypą miały niższy poziom SARS-CoV-2, niż inne grupy. Naukowcy stwierdzili, że ten hamujący wpływ na replikację SARS-CoV-2 trwał tydzień po tym, jak organizm gryzonia zwalczył grypę.
Według naukowców taka koinfekcja (flurona) "nie stanowi zagrożenia dla ludzkości". Amerykańskie badania nie dają jednak dowodów na łagodniejszy przebieg COVID-19 w przypadku wcześniejszego zarażenia grypą.
2. "Nie można leczyć jednej choroby drugą"
Czy faktycznie nie ma powodów do obaw? - Nie byłbym w tym przypadku nadmiernym optymistą. Fakt, że po zakażeniu wirusem grypy, przy dodatkowej infekcji SARS-CoV-2, jest mniejsze miano zakaźne koronawirusa, można wytłumaczyć w prosty sposób. Układ odpornościowy działa na "wyższych obrotach" w związku z pierwszą infekcją, co sprawia, że ładunek zakaźny drugiego wirusa będzie mniejszy - tłumaczy dr hab. n.med. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Nie należy z tego jednak wysnuwać daleko idących wniosków, że można leczyć jedną chorobę drugą, bo to może być bardzo niebezpieczne - ostrzega wirusolog.
Podkreśla, że każda superinfekcja bakteryjna czy wirusowa to znacznie większe obciążenie dla układu odpornościowego niż pojedyncze zakażenie.
- W takich przypadkach ryzyko ciężkiego przebiegu wymagającego hospitalizacji, a także ryzyko zgonu jest znacznie wyższe. Opisywano już przypadki takich infekcji: grypy po COVID-19 i odwrotnie, gdzie prawie za każdym razem oznaczało to bardzo ciężki przebieg z koniecznością hospitalizacji - zaznacza wirusolog.
Zaznacza, że nie dotyczy to wyłącznie pacjentów obciążonych dodatkowymi schorzeniami, ale w takim samym stopniu osób zdrowych, które mogą złapać taką infekcję.
3. Organizm osłabiony chorobą jest bardziej podatny na kolejną infekcję
- Zarówno grypa jak i COVID-19 są chorobami, które niosą ze sobą ryzyko ciężkiego przebiegu, a także zgonu. Przypadki jednoczesnych infekcji zdarzają się jednak bardzo rzadko. Bardziej obawiałabym się zachorowania jednego po drugim, kiedy organizm jest bardziej osłabiony - zwraca uwagę prof. Joanna Zajkowska z kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku oraz podlaska konsultant w dziedzinie epidemiologii.
Tłumaczy, że w takich przypadkach nieistotna jest kolejność infekcji. - Po każdej z nich organizm, w związku z obniżeniem odporności, będzie bardziej podatny na kolejne zakażenie. Biorąc jeszcze pod uwagę powikłania, jakie może wywołać każda z tych chorób, kolejna infekcja może mieć bardzo ciężki przebieg, nawet u osób, które nie mają dodatkowych schorzeń - zaznacza prof. Zajkowska.
Lekarka przypomina o szczepieniach, zwłaszcza przed sezonem zwiększonej zachorowalności na grypę i infekcje grypopodobne. - To zapewni nam najlepszą ochronę. Pamiętajmy, że przeciwko grypie i COVID-19 można się zaszczepić od razu podczas jednej wizyty, nie ma do tego żadnych przeciwwskazań - dodaje prof. Zajkowska.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.