Koronawirus. W Szwecji nie będzie drugiej fali. "Mogą wystąpić pojedyncze ogniska"
Na początku pandemii koronawirusa Szwecja, jako jedna z nielicznych, wyłamała się z lockdownu. Eksperci zdecydowali się zaryzykować i postawili na odporność stadną. Pierwotnie eksperyment zbierał śmiertelne żniwo. Obecnie odnotowano znaczny spadek w liczbie nowych przypadków koronawirusa i Szwecja wychodzi z pandemii z podniesioną głową. Epidemiolodzy uważają, że uda się uniknąć drugiej fali.
1. Druga fala koronawirusa
Główny epidemiolog Szwecji, Anders Tegnell, uważa, że Szwecja nie jest zagrożona wystąpieniem drugiej fali epidemii. W związku z tym szwedzkie społeczeństwo nie powinno się bać nadchodzącej jesieni i sezonu grypowego.
"Mogą jedynie wystąpić pojedyncze ogniska zakażeń w różnych rejonach kraju" – powiedział.
Dodał również, że COVID-19 postępuje w inny sposób niż grypa. Rozwój koronawirusa nie jest jednorodny, w związku z tym jedyne ogniska, jakie mogą wystąpić, będą skupione w zakładach pracy. Ekspert zaleca, by w sezonie jesienno-zimowym pracować zdalnie.
Reuters podał, że w przeliczeniu na liczbę mieszkańców ze wszystkich krajów skandynawskich to Szwecja odnotowała najwięcej zgonów na COVID-19. Jednak było ich znacznie mniej, niż w krajach, w których wprowadzono pełny lockdown, takich jak Belgia, Hiszpania, czy Wielka Brytania.
Zobacz także: Koronawirus wpłynął na rekord śmiertelności w Szwecji? Tak źle nie było od 150 lat
2. Kontrowersyjne podejście Szwecji
Anders Tegnell, uważa, że lockdown jest jedynie rozwiązaniem czasowym, a na dłuższą metę nie da się utrzymać zakazów. Powiedział też, że według niego, szczepionka na COVID-19 do powszechnego użytku szybko nie powstanie.
"Będziemy mieć szczęście, jeśli szczepionka pojawi się w ciągu najbliższych 18 miesięcy" - powiedział Tegnell.
Szwedzki epidemiolog głosi teorię o odporności stadnej, którą musi nabyć społeczeństwo, żeby móc opanować epidemię koronawirusa. Oznacza to, że część osób musi przejść przez COVID-19.
Brak lockdownu spowodował, że szwedzka gospodarka nie odczuła skutków pandemii w takim stopniu, jak kraje, które zdecydowały się na pełne ograniczenia. Zamiast zakazów, szwedzki rząd wydał jedynie zalecenia.
Otwarte pozostały szkoły, restauracje i sklepy. Mieszkańcy mieli jedynie unikać zgromadzeń powyżej 50. osób i w miarę możliwość pracować zdalnie, a seniorzy nie opuszczać domów.
"Wydaje mi się, że różne strategie będą miały taki sam efekt. Różnice mogą być widoczne głównie w gospodarce. Może być tak, że niezależnie od tego, co zrobimy, możemy jedynie odłożyć w czasie skutki epidemii, ale ich nie unikniemy" - powiedział Anders Tegnell.
Do tej pory w Szwecji nie udało się osiągnąć założeń dobrowolnego lockdownu. Odporność stadna na SARS-CoV-2 jeszcze nie została zauważona. Z badań przeprowadzonych na mieszkańcach Sztokholmu wynika, że zostało zakażonych 20 proc. osób.
Zobacz także: Szwecja zapowiada pracę zdalną do końca roku. Przypadków COVID-19 nadal dużo, choć ich liczba spada
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.