Mutacje koronawirusa. Prof. Tomasiewicz: Żyjemy w erze domysłów. Brak dowodów naukowych, że nowe wersje wirusa są bardziej niebezpieczne
Mutacje koronawirusa budzą w Europie panikę. – Wirus może mieć większy współczynnik zaraźliwości, ale o przyśpieszeniu epidemii decydują ludzkie zachowania – uważa prof. Krzysztof Tomasiewicz, specjalista chorób zakaźnych.
1. Mutacje koronawirusa. Panika w Europie
W poniedziałek 25 stycznia resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 2 419 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Z powodu COVID-19 zmarło 38 osób.
Są to najniższe od 6 października 2020 roku statystyki zakażeń koronawirusem w Polsce. Tymczasem na świecie coraz bardziej narasta panika wokół nowych mutacji koronawirusa. Wariant b.117, potocznie nazywany "brytyjskim", który prawdopodobnie cechuje się zwiększoną zaraźliwością, wykryto już w 60 państwach.
Ostatnio przypadki zakażenia b.117 potwierdzono w Niemczech. 11 przypadków zakażenia brytyjską mutacją wykryto też w gminie Nordre Follo pod Oslo. W związku z tym Szwecja postanowiła zamknąć granice z Norwegią. W Danii liczba zakażeń zwiększyła się o 70 proc. mimo lockdownu. Duński Statens Serum Institut (SSI) ogłosił, że będzie sekwencjonować każdy pozytywny wynik testu na koronawirusa w celu wykrycia mutacji.
Z kolei w samej Wielkiej Brytanii odnotowuje się coraz więcej przypadków zakażenia kolejną mutają - wersją południowoafrykańską. Premier Boris Johnson poinformował na konferencji prasowej, że ta mutacja koronawirusa częściej może prowadzić do śmierci.
Mutacje koronawirusa jednak dzielą środowisko naukowe. Nie wszyscy się zgadzają, że za przyśpieszeniem pandemii koronawirusa stoją właśnie nowe warianty SARS-CoV-2.
2. Nowa mutacja koronawirusa w Polsce
Dotychczas w Polsce potwierdzono tylko jeden przypadek zakażenia brytyjską wersją koronawirusa. Wykryło go prywatne laboratorium u pacjenta z Małopolski. Na masową skalę badania w kierunku nowych mutacji koronawirusa w Polsce nie są prowadzone. Co więcej, prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się o skali zjawiska, ponieważ coraz więcej wykonuje się testów antygenowych, które nie są w stanie wykryć zmiany w genomie wirusa.
- To, że mutacje koronawirusa już są w Polsce, nie ulega żadnym wątpliwościom. Przy takiej wymianie i przemieszczaniu się ludzi, transmisja nowych wariantów jest nieunikniona. Nie oznacza to jednak, że będzie to stanowiło problem. Nie we wszystkich krajach, gdzie potwierdzono obecność mutacji, rozprzestrzenia się ona z taką szybkością, jak wcześniej się obawiano - opowiada prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie.
3. To nie wirus, tylko zachowania ludzkie decydują o wzroście zakażeń
Ostatnie badania opublikowane w prestiżowym magazynie "The Lancet" pokazują, że nowe warianty SARS-CoV-2 mogą mieć większe miano współczynnika R, czyli wskaźnika reprodukcji wirusa (R0). W przypadku B.1.1.7 szacunki sugerują, że R może wzrosnąć z 1 do około 1,4 bez zmiany zachowania populacji. To mogłoby tłumaczyć, dlaczego w niektórych krajach, mimo wprowadzenia ograniczeń, w dalszym ciągu odnotowywany jest wzrost zakażeń.
Prof. Krzysztof Tomasiewicz uważa jednak, że jest zbyt wiele niewiadomych, jeśli chodzi o mutację koronawirusa i jej ewentualną rolę w gwałtownym wzroście zakażeń w Europie.
- Nie wiemy, czy współczynnik R jest dominującą zmienną, która decyduje o szerzeniu się epidemii. Istnieją analizy, które mówią, że najważniejszy w walce z epidemią jest czas, w którym wprowadzane są obostrzenia. Lockdown ogłoszony zbyt późno skutkuje właśnie tym, co teraz obserwujemy w Wielkiej Brytanii - mimo licznych ograniczeń, wirus dalej aktywnie się rozprzestrzenia - opowiada prof. Tomasiewicz.
Zdaniem eksperta nie chodzi o zaraźliwość wirusa, tylko o zachowania ludzi i to, jak traktują podstawowe środki bezpieczeństwa - noszenie maseczek i utrzymywanie dystansu społecznego. – Mamy doskonały przykład Australii, gdzie na bardzo wczesnym etapie epidemii wprowadzono ograniczenia Obecnie bez względu na rozprzestrzenienie się mutacji, ten kraj ma epidemię pod kontrolą - wyjaśnia profesor.
4. Polska ma większy problem niż mutacje
Zdaniem prof. Tomasiewicz samo wykrycie nowego wariantu SARS-CoV-2, nie powinno być uzasadnieniem wprowadzenia ostrych obostrzeń. Chociażby ze względu na to, że do tej pory skatalogowano tysiące mutacji koronawirusa.
- Trzeba na to spojrzeć w sposób trzeźwy i naukowo ocenić, czy samo wykrycie nowych wariantów stanowi niebezpieczeństwo. Żyjemy teraz w erze domysłów. Premier Johnson może mówić o zwiększonej śmiertelności z powodu wersji południowoafrykańskiej, ale nie sądzę, aby było to udowodnione w sposób naukowy - opowiada prof. Tomasiewicz.
Jak podkreśla ekspert, obecnie w Polsce systematycznie zmniejsza się liczba pacjentów, którzy trafiają do szpitali z COVID-19 w odpowiednim czasie.
- Zdecydowanie większym problemem są dla nas pacjenci, którzy trafiają do szpitali w ciężkim stanie, ponieważ za długo leczą się w domu - podkreśla prof. Krzysztof Tomasiewicz.
Zobacz także: #SzczepSięNiePanikuj. Do Polski może trafić nawet pięć szczepionek przeciw COVID-19. Czym się będą różnić? Którą wybrać?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.